[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W końcu szukała obrony u księżnej.Alewłaśnie to stało się początkiem niebezpiecznej intrygi.- Po co nam tu w ogóle niemiecka primadonna? - szemrali Włosi.- Na południe od Alp jest,co najmniej dwa tysiące dziewcząt, które śpiewają lepiej.A poza tym - są posłuszne!Rezultat: Książę kazał potajemnie zaaresztować Franza i Mariannę Pirkerów i przy użyciubrutalnej przemocy odstawić ich do twierdzy Hohentwiel.Gdy Jozzi dowiedział się o tym, uciekł.W cztery dni pózniej uciekła także księżna Friederike.Nie powróciła już nigdy.Pirkerów przekazano dalej do Hohenaspers.Komendant twierdzy odpowiadał głową za zachowanie najściślejszej tajemnicy.A tymczasem muzy wiodły dalej swe spokojne życie w Ludwigsburgu.Nikt nie odważyłsię spytać o miejsce pobytu niemieckiej primadonny.Wielka Opera Karola Eugeniusza, istne luksusowe targowisko lekkomyślności ifrywolności, pochłaniała tyle pieniędzy, że Wirtemberczycy zwołali w końcu parlamen abyposkarżyć się na swego księcia.Książę - mówiono - swoją muzyką rujnuje kraj.W ślepym uwielbieniu swej Operysprowadził nawet z Bolonii dwóch chirurgów, żeby mu założyli jego własną fabrykę kastratów,manufakturę prawdziwych szwabskich rzezańców.Charles Burney, który niedługo pózniej przybył do Stuttgartu, stwierdził pogardliwie, żejedna połowa książęcych poddanych składa się z włoskich artystów operowych i z żołnierzy, adruga z żebraków i łajdaków.O Pirkerach nie pisze Burney w swoim dzienniku; nic nie wiedział o zaginionej bez wieściprimadonnie.Marianna Pirker i jej mąż przez osiem lat gnili w lochach twierdzy Hohenasperg.Wcale ichnie przesłuchiwa - no, nie wydano żadnego wyroku.Stali się ofiarami samowoli niemieckiegoksięcia.Już w drugim roku twierdzy Marianna zwariowała.Dostawała ataków szału, tłukłanaczynia i darła na strzępy prześcieradła i kołdry.Krzyczała tak głośno, że zdarła sobie głos.Potem popadła w cichy obłęd.Z suchych zdzbeł swego siennika zaczęła splatać kwiaty,wiązała je własnymi włosami i przy pomocy strażnika więziennego przesyłała owe upiorne bukietycarycy Katarzynie II do Petersburga i cesarzowej Marii Teresie do Wiednia.W związku z tym Maria Teresa napisała do księcia list pełen oburzenia.Karol Eugeniusz zdawał się nie pamiętać: Pirker.primadonna.Nie m k a? Inpossible!Potem kazał swoim skrybom grzebać w aktach.We wrześniu 1764 wybiła wreszcie upragniona godzina wolności.Pan Schmidtlin, tajnysekretarz gabinetu księcia, zjawił się w Hohellasperg, kazał Pirkerom przysiąc na wszystkieświętości, że nigdy nie będą nic mówić o ich uwięzieniu, wręczył im pięćdziesiąt guldenówkieszonkowego i odstawił do wolnego miasta Heilbronn.Tam Marianna spotkała się znowu ze swoimi dziećmi.Najstarsza, Rozalia, wyszła tymczasem za mąż za nadwornego drukarza, nazwiskiemCotta.W kołysce leżał mały synek, który miał stać się pózniej księciem niemieckich księgarzy iwydawcą Goethego, Janem Fryderykiem Cotta.W roku 1773 nauczyciel muzyki z Ludwigsburga, Schubart, odwiedził Mariannę Pirker wHeilbronn.Zastał ją w głębokim umysłowym zaćmieniu, znużoną kobietę o za - chrypłym,basowym głosie.Jakkolwiek jej pamięć była silnie zmącona, zapytała o Francescę Cuzzoni.- Cosię z nią dzieje? Co porabia? Schubart, którego ubocznym zawodem była publicystyka, znałodpowiedz na to pytanie.Cuzzoni przebywała przez pewien czas w amsterdamskim więzieniu zadługi - opo - wiadał.- Wieczorem doprowadzano ją pod policyjnym nadzorem do Opery, żebymogła śpiewać i zarabiać pie - niądze, po czym znów ją zamykano.Ostatnie lata życia - mówiłdalej Schubart - Cuzzoni spędziła w przytułku dla ubogich w Bolonii, obszywała tam guziki.Umarła przed trzema laty.- Czy nie pomógł jej w tym okresie żaden z dawniej - szych przyjaciół -może jakiś kawaler z Londynu? - Nie - odparł Schubart.- %7ładen! Cuzzoni nie była już pierwsządamą, lecz tylko ostatnią z biedaczek! A potem, po krótkiej przerwie: - Nie jest to najlepszy zeświatów, madame! I nie może nim być, jeśli jego władcy są tak despotyczni, tak wrodzyczłowiekowi, że dusza karłowacieje i pozostaje w niej miejsce tylko na gniew.Marianna zadrżałana te słowa, pomyślała o przysiędze, którą musiała złożyć sekretarzowi Schmidtlinowi, i w mil -czeniu pochyliła głowę.W cztery lata pózniej uwięziono Schubarta.Przez dziesięć lat, przeważnieskuty łańcuchami, musiał cierpieć w Hohenasperg.Młody wychowanek Karlsschule, Schiller, zmyśli własnych i Schubarta oraz z własnego110 gniewu na despotę Karola Eugeniusza wysnuł swój bun - towniczy dramat Zbójcy.W1782, w roku prapremiery tej sztuki, Marianna Pir - ker, licząc lat sześćdziesiąt pięć, zmarła wHeilbronn.W tym samym czasie pisał kronikarz o makabrycznym dworze muz Karola Eugeniusza: Sto tysięcy szklanych lamp tworzyło w górze wspaniałe, gwiazdziste niebo i oświetlało swymipromieniami klomby kwiatów.Ponad trzydzieści fontann dostarczało chłodu, podczas gdy Sere -nissimus na swój łaskawy, właściwy Jego Wysokości sposób rozdzielał hojne prezenty obecnymdamom i innym paniom z towarzystwa.7.PANNA SCHMELING ZPIEWA DLA PRUS Ludzie opery to taka hołota, że jestemnimi piekielnie umęczony - powiedziałFryderyk II Pruski.- Aatwiej mikierować moimi dwustu tysięczną armią niżtymi tu białogłowamiCo robi dziewczyna, dwudziestojednoletnia, jasnowłosa i nienadzwyczajnie ładna, kiedynagle przychodzi do niej słynny generał Tauentzien i powiada:- Mamsell, mój król pragnie cię poznać!Jak reaguje dziewczyna na takie najwyższe skinienie?Rumieni się? Węszy karierę? Spodziewa się amorów?Panna Schmeling z Hesji nie robi nic podobnego - po prostu pyta ojca! A ten siedział wzadymionej knajpie wozniców w Poczdamie, pił czerwone wino i mamrotał:- Rozpakować kufry, zrobić się na ładną, powiedzieć tak !Działo się to w maju 1771.Fryderyk II Pruski stał sięStarym Frycem, Casanova przeżywał swe ostatnie frywolne przygody, a Goethe, rówieśnikpanny Schmeling, kreślił właśnie strofy swego Goetza.W kalendarzu kultury wciąż jeszcze panowało rokoko.Panna Schmeling jednak była wszystkim innym, tylko nie rokokową kokotą.Byłapoczciwą dziewczyną z Druselgasse w Kassel, małą śpiewaczką, odbywającą właśnie z ojcemtournee do Włoch.Zdjęcie migawkowe: Blada i zmarznięta staje przed zmatowiałym lustrem w pokojuhotelowym.Jej oczy są pełne nieufności.Skąd to rendez-vous z królem?Nie pytać, słuchać - jesteśmy w Prusach!Puszek do pudru i krem.Kto nie jest dobrze urodzony, musi sobie dopiero zasłużyć nalepszy los.A więc koszulka pod żelazko, suknia z kufra, jasnobrązowa galowa sukienka, którazaczyna się dopiero dwadzieścia centymetrów pod podbródkiem, do tego stroik na głowę i wstążki.Mój Boże, czegóż on może ode mnie chcieć, ten pruski król? Mówi się przecież, że on nieznosi kobiet.Niska, wiecznie blada Gertruda Schmeling przyszła na świat w lutym 1749 jako ósmedziecko miejskiego muzykanta w Kassel.Ponieważ już jako niemowlę przeszła angielską chorobę,oddzielono ją od rodziny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]