[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Anegdotyczna jest już historia moich okularów i wszystkiego,co z nimi jest związane.Zawsze dbałem o to, żeby mieć dobre,markowe okulary.Zależało mi nie tylko na tym, żeby dobrzewidzieć i interesująco wyglądać, ale żeby poprzez okularynadać sobie wygląd osoby poważnej, statecznej.Chciałem, żebypostrzegano mnie raczej jak o intelektualistę, a nie chuligana.Okazało się, że skutek był odwrotny.Ilekroć przebywałem wjakimś barze czy restauracji, zawsze na mnie skupiała się uwaga klientów", którzy szukali awantury, chcieli popisać się przedtowarzystwem, że kogoś mogą pobić.Wybór zazwyczaj padał namnie, jako że jestem raczej niepozornej postury, a przy moich170 cm wzrostu i złotych okularach wyglądam raczej na lamusa",którego łatwo można zlać.Przebieg takich awantur był zazwyczaj taki sam.Podpity facetpodchodził do baru, rozpychał się, trącał mnie, zaczynał miubliżać.Rozmowa przebiegała zwykle w ten sposób:- Słuchaj, misiu - mówię - nie trącaj mnie i mnie nie denerwuj,bo cierpliwość mi się kończy.- Tak, pokaż w jak i sposób.I kiedy poczułem rękę takiego gościana moim ramieniu, czy wręcz mnie szarpnął, odpowiadałem:- Proszę uprzejmie - mówiłem i zdejmowałem okulary.Facetdostawał w łeb, zamiatałem n im bar, lub wrzucałem go na stojącew jednej linii butelki za barmanem, w zależności od tego, jakbardzo mnie zdenerwował.Po pewnym czasie wszyscy, którzy mnie znali wiedzieli, że jakzdejmę okulary to będzie awantura i jak najszybciej wychodzili.A ochroniarze lokalu, zamiast mnie uspokajać, musieli wynosić niegrzecznego" klienta.Do tej pory tylko raz zdarzyło się, żebym po zdjęciu okularównie zbił faceta.Wyjątek ten dotyczy mojego znajomego Filipa40Wyganowskiego, syna byłego prezydenta Warszawy.Filipdoprowadził mnie do takiego stanu, w którym zdejmuję okularyi daję w mordę.Tym razem, po zdjęciu okularów przyszłarefleksja, że jednak On miał rację i nie mogę Go za to zbić.Założyłem okulary z powrotem.Potrafię docenić ludzi, którzymówią prawdę, patrząc mi w oczy.Ja i wszyscy świadkowie tegozdarzenia podaliśmy Filipowi ręce.Dzisiaj potrafimy śmiać sięz tamtej sytuacji, a całe zdarzenie krąży po Warszawie jakoanegdota.To Filip odkrył we mnie i rozbudził zamiłowanie dosztuk pięknych, szczególnie do malarstwa.Wielokrotnie zabierałmnie na wernisaże, wystawy i aukcje, odkrył bowiem, że w mojejobecności robi doskonałe interesy.Dziwiło mnie, dlaczegozawsze przed rozpoczęciem aukcjami Filip przedstawiał mniewszystkim jak o Słowik".Zrozumiałem to, kiedy zaczęła sięlicytacja.Cena wywoławcza.- Kto da więcej? Filip podnosi chorągiewkę.Wszyscy patrzą na niego i na mnie.Widząc mnie, rezygnująz dalszej licytacji.Nikt nie odważył się przelicytować Filipa.Za najniższą cenę kupował upatrzony obraz.Pewnego razu znalazł się dowcipniś, który chciał przelicytowaćFilipa.Wówczas Filip przekazał mi chorągiewkę, żebym toja uczestniczył w licytacji.- Kto da więcej? - słyszę pytanieprowadzącego licytację.Filip kopie mnie w kostkę, ja podnoszęchorągiewkę i spoglądam na dżentelmena, który chciał mnieprzelicytować.Dżentelmen opuścił swoją chorągiewkę i anidrgnął.I tak było wielokrotnie.Ale powracając do historii moich okularów, po pewnym czasiepo całej Polsce rozeszła się plotka o niepokonanym Słowiku".Gdzie się nie pojawiłem, znajdowali się chętni do sprawdzeniasię ze mną.Już nie tak jak wcześniej dlatego, że wyglądałemna frajera", którego łatwo zlać i popisać się przed panienką,ale dlatego, że niejeden chciał udowodnić, że jest lepszyod Słowika".Wszystkie pojedynki kończyły się podobnie; krótkie41spięcie i karetka zabierała delikwenta".Nigdy nie bawiłymnie takie historie, po prostu zmuszany byłem do obrony, a żeprzez lata ćwiczeń nabrałem sporej wprawy, zawsze wychodziłemz tych pojedynków zwycięsko.Tylko że nie zawsze pokonanipotrafili pogodzić się z przegraną, o czym niech zaświadczyponiższa historia.Mam bardzo atrakcyjną żonę, z którą często bywam wrestauracjach, na dyskotekach, na różnych przyjęciach.J e j urodapowoduje, że bardzo często jest podrywana przez facetów.Ilekroćjesteśmy w miejscach publicznych widzę zainteresowanie, jakiewzbudza swoją osobą.Czasami bywają z tego powodu kłopoty.Jesteśmy razem na dyskotece.Znam wielu ludzi, każdy chceze mną przez chwilę porozmawiać.Zostawiam Monikę przy barze,a sam idę załatwiać interesy.Gdy wracam, stoi koło niej jakiśfacet i najwyrazniej Ją podrywa.- Przepraszam bardzo - mówię - to jest moja żona, i jak możesz,to odpuść sobie.- Każdy tak mówi o byle jakiej dupie".- Chwileczkę, to nie jest byle jak a dupa", tylko moja żona i bądzuprzejmy odejść.- To ty, malutki odejdz - mówi do mnie i mnie odpycha.- Słuchaj, człowieku, możemy rozmawiać godzinami, tylko mnienie dotykaj.Nienawidzę, jak ktoś mnie dotyka.A przedewszystkim w obecności mojej żony.Nie słyszysz tego, k.,że to jest moja żona?- Nie.- To zaraz usłyszysz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]