[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zajmijmy się najpierw tym mniej ważnym ciągnął Cyce-ro, gdy dwie jego ofiary w końcu usiadły. Ty, Hybrydo, nigdynie powinieneś był zostać pretorem i nigdy też byś nim nie był,gdybym nie ulitował się nad tobą i nie polecił cię centuriom.Otwarcie żyjesz z kurtyzaną, nie potrafisz odezwać się publicz-nie, a bez podpowiedzi nomenclatora nie wiesz, jak się nazy-wasz.Za Sulli byłeś złodziejem, pózniej pijakiem.Twoje życie,krótko mówiąc, to żart, ale żart najgorszego rodzaju żart, któryciągnie się zbyt długo.W senacie zrobiło się cicho, ponieważ takie obelgi powodują,że rywale stają się zażartymi wrogami do końca życia.TerazCycero przeszedł do Katyliny. A jeśli chodzi o ciebie, Katylino, czyż nie jest zapowie-dzią złych czasów, iż ty nie tylko pomyślałeś o konsulacie, alenawet żywisz nadzieję na zwycięstwo? Od kogo oczekujesz po-parcia? Od najwyższych urzędników państwa, którzy dwa latatemu nawet nie pozwolili ci kandydować? Od rzymskich ekwi-tów, których tylu wymordowałeś? Od ludu, który wciąż pamiętamonstrualne okrucieństwo, z jakim zamęczyłeś jego przywódcę,mojego krewnego, Gratidianusa, a potem zaniosłeś jego parują-cą głowę przez ulice Rzymu do świątyni Apolla? Chcesz go odsenatorów, którzy na mocy swej władzy niemal pozbawili cięwszelkich godności i oddali zakutego w łańcuchy Afrykanom? Zostałem uniewinniony! ryknął Katylina, znowu zrywa-jąc się z ławy. Uniewinniony! szyderczo powtórzył Cycero. Ty? Ty390uniewinniony? Ty, który zhańbiłeś się wszelkimi seksualnymiperwersjami, który maczałeś palce w najgorszych morder-stwach, który złupiłeś naszych sojuszników i złamałeś wszystkieprawa? Ty, co ożeniłeś się z matką córki, którą wcześniej uwio-dłeś? Uniewinniony? Musiałbym najpierw wyobrazić sobie, żerzymscy ekwici kłamali, że dokumenty przedstawione jako do-wody przez najbardziej szacowne władze miejskie były fałszy-we, że Kwintus Metellus Pius łgał, że Afrykanie kłamali.Unie-winniony! Ty nędzniku, czy nie rozumiesz, że na mocy tej de-cyzji nie zostałeś uniewinniony, a tylko przekazany do osądze-nia wyższemu trybunałowi, który wymierzy ci surowszą karę!Nawet zrównoważony człowiek nie mógłby spokojnie znieśćtakiego ataku, natomiast Katylina wpadł w morderczy szał.Ryknął jak rozwścieczone zwierzę i przeskoczył przez ławęprzed nim, popychając Katulusa i Hortensjusza, po czym prze-biegł przez środkową alejkę i chciał rzucić się na swojego prze-śladowcę.Oczywiście Cycero chciał go do tego sprowokować.Drgnął nerwowo, ale twardo stał na swoim miejscu.Kwintus i kilku byłych żołnierzy utworzyli wokół niego kor-don.Nie było to wcale potrzebne, ponieważ liktorzy konsulaobezwładnili Katylinę.Mimo potężnej budowy nie dał im rady.Jego przyjaciele, między innymi Krassus i Cezar, schwycili goza ramiona i spróbowali odprowadzić na miejsce, ale Katylinakrzyczał, wyrywał się i kopał.Wszyscy wstali, żeby widzieć, cosię dzieje.Figulus musiał zawiesić sesję, dopóki nie zostanieprzywrócony porządek.Gdy wznowiono obrady, zgodnie ze zwyczajem Hybryda iKatylina mieli okazję odpowiedzieć.Obaj, dygocąc z wściekło-ści, wylali na głowę Cycerona wiadro zwykłych pomyj ambit-ny, niegodny zaufania, intrygant, nowy człowiek , obcy, unikałsłużby wojskowej, tchórz a ich zwolennicy energicznie klaska-li.Jednak żaden z nich nie miał talentu Cycerona do rzucania391inwektyw, a nawet ich najbardziej zdeklarowani zwolennicymusieli przyznać, że nie odpowiedzieli na główny zarzut: że ichkandydatury opierały się na łapówkach płaconych przez tajem-niczą trzecią osobę.Godne uwagi było również to, że Horten-sjusz i Katulus ograniczyli się do zdawkowych oklasków.Cyce-ro wysłuchiwał ich tyrad z uśmiechem i profesjonalnym spoko-jem, tak jakby ich obelgi spływały po nim niczym woda po gęsi.Dopiero pózniej gdy Kwintus i jego przyjaciele z wojska wy-prowadzili go szybko z izby, żeby uniknąć kolejnego ataku Ka-tyliny, i gdy już znalezliśmy się w bezpiecznym domu Attykusana Kwirynale i zamknęliśmy drzwi na zasuwy dopiero wtedyzdał sobie w pełni sprawę ze wszystkich konsekwencji tego, couczynił.XVIIICyceronowi nie pozostało teraz nic innego do zrobienia, jaktylko czekać na reakcję Hortensjusza.Siedzieliśmy kilka godzinw ciszy biblioteki Attykusa, otoczeni starożytną mądrością, podbacznym spojrzeniem wielkich filozofów.Dzień najpierw doj-rzał, pózniej zaczął przygasać, a w lipcowym upale miasto wy-dawało się bardziej żółte i zakurzone niż zwykle.Chciałbymmóc napisać, że rozważaliśmy poglądy Epikura, Zenona i Ary-stotelesa lub że Cycero wygłaszał jakieś głębokie refleksje natemat demokracji, ale w rzeczywistości nikt nie był w nastrojudo toczenia teoretycznych dyskusji, a zwłaszcza Kwintus, któryzaplanował na to popołudnie spotkanie wyborcze w ruchliwymPortyku Emiliańskim i denerwował się, że brat traci czas, za-miast prowadzić kampanię.Wciąż przeżywaliśmy przemówie-nie Cycerona %7łałuj, że nie widziałeś twarzy Krassusa, gdymyślał, że za chwilę go wskażę! i snuliśmy przypuszczenia,jak zareagują arystokraci.Gdyby nie połknęli przynęty, Cyceroznalazłby się w bardzo trudnej i niebezpiecznej sytuacji.Co jakiśczas pytał mnie, czy Hortensjusz na pewno przeczytał jego list, aja zapewniałem go, że nie ma co do tego żadnych wątpliwości,393ponieważ zrobił to na moich oczach. Damy mu zatem jeszczegodzinę odpowiadał i znowu niespokojnie krążył po bibliote-ce, od czasu do czasu wygłaszając do Attykusa jakąś cierpkąuwagę: Czy ci twoi znakomici przyjaciele zawsze są tacy punk-tualni? lub Powiedz mi, czy wśród dobrze urodzonych spoj-rzenie na zegar jest uważane za zbrodnię?.Wspaniały zegar słoneczny Attykusa wskazywał już dziesią-tą, gdy w końcu do biblioteki przyszedł niewolnik z wiadomo-ścią, że przybył sługa Hortensjusza. Czy teraz mamy negocjować ze służącymi? mruknąłCycero, ale tak mu zależało na wieściach, że sam poszedł doatrium.Wszyscy ruszyliśmy za nim.Czekał tam ten sam kości-sty, wyniosły typ, który przyjął mnie u Hortensjusza dziś rano.Teraz nie był wiele uprzejmiejszy.Oświadczył, że przyjechałdwuosobowym powozem Hortensjusza, żeby zabrać Cyceronana spotkanie ze swoim panem. Ja muszę mu towarzyszyć zaprotestował Kwintus. Otrzymałem rozkaz, żebym przywiózł senatora Cycerona odrzekł służący. Spotkanie dotyczy ściśle poufnych i waż-nych spraw.Ma mu towarzyszyć tylko jedna osoba, jego sekre-tarz, znany z szybkości, z jaką potrafi notować.Nie byłem z tego szczególnie zadowolony, podobnie zresztąjak Kwintus
[ Pobierz całość w formacie PDF ]