[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak naprawdę nigdy nie odszedłem.Tym, kim jestem, zostałem właśnie tam.dwadzieścia jedenClevenger zatrzymał się w aptece na Michigan Avenue iwypisał sobie receptę na kilka listków Ativanu, który miałzwolnić tętno i opanować drżenie mięśni - dwa objawyzespołu abstynencyjnego.Jechał taksówką na lotnisko, żebyspotkać się z Whitney McCormick przed wylotem do Wa-szyngtonu o godzinie 17.45, kiedy przyszło mu w końcu dogłowy, żeby sprawdzić swoje wiadomości.Włączył komórkę izadzwonił na pocztę głosową.Pierwsza wiadomość pochodziła od Tony'ego Trainiego,jednego z najlepszych adwokatów kryminalnych, z jakimClevenger kiedykolwiek pracował.Słyszał, że Billy miałkłopoty, i oferował swoją pomoc.Clevenger zastanawiał się, czy nie powinien skorzystać z jegooferty.Pozwolenie na to, żeby sprawę Billy'ego prowadziłobrońca z urzędu, mogło udowodnić wiarę w jegoniewinność, ale jeżeli miało kosztować Billy'ego kilka lat wwięzieniu i zadawanie się z zatwardziałymi kryminalistami,mogło też stać się końcem marzeń Clevengera o jegoprzyszłości.Druga wiadomość była zaproszeniem na obiad od JanaUrkevica, jednego z najlepszych psychiatrów w Bostonie.Urkevic wyglądał jak gwiazda rocka i tak żył, dopóki się nieożenił i nie urodziło mu się pierwsze dziecko, rozkosznamała dziewczynka o imieniu Ava.Clevenger lubił spędzaćczas z nim, jego żoną Lisą i ich czwórką dzieci w ichposiadłości położonej kawałek na południe od miasta.Kiedynadzieje Clevengera na normalne życie przygasały, mógł jeczasamirozdmuchać, po prostu patrząc, jak Urkevic obdarzamiłością swoją rodzinę i jak ona oddaje mu ją w zamian.Trzecia wiadomość była od Northa Andersona i sprawiła, żedwie poprzednie straciły na znaczeniu. Mam trochę wieści o Billym, które powinieneś poznać -powiedział.- Zadzwoń do mnie, jak tylko będziesz mógł.Clevenger rozłączył się z pocztą i zadzwonił do niego. Hej, kolego - zgłosił się Anderson. A więc, co tym razem u Billy'ego? Wyszedł za kaucją. Co? Kaucja wynosiła dwadzieścia kawałków. Jego obrońca z urzędu złożył odpowiedni wniosek do sądui zredukował ją do pięciu. On nie ma takich pieniędzy. Nie wpłacił ich sam.Dave Leone zadzwonił do naszegobiura z więzienia Middleton, żeby nas uprzedzić.Pieniądzewyłożyła grupa członków tego gangu, z którymi Billy sięzadawał.Royalsi.Nie było możliwości, żeby więzienie od-rzuciło ich propozycje.Serce Clevengera zamarło.- Masz pomysł, gdzie on jest?- Jeszcze nie.Jestem w New Haven.Za dziesięć minutspotykam się z dziekanem biura absolwentów.Dałem znaćnaszym znajomym z policji w Chelsea, żeby go poszukali.- Dzięki.- Miał właśnie powiedzieć, że już rusza do domu,ale przypomniał sobie, że Whitney prawdopodobnie czekałana niego na lotnisku.Oto nadszedł moment, w którymmusiał zacząć ratować swoje własne życie, a nie tylkoBillyego.- Będę miał włączony telefon - dodał.- Zadzwoń domnie, jak będziesz cokolwiek wiedział.- Wiesz, że tak zrobię.Coś jeszcze?Clevenger ledwie mógł się skoncentrować na tym, co musiałpowiedzieć o sprawie Andersonowi.- Jedna rzecz, zanim skończymy - powiedział.- OjciecScouta van Myera był absolwentem Yale i znacznym dar-czyńcą.Powiem ci więcej pózniej.Ale na pewno mamy jużcztery ofiary z powiązaniami- Czyli podróż się opłaciła - stwierdził Anderson.- Nie mogęsię doczekać, żeby usłyszeć resztę.- Usłyszysz.- Trzymaj się, stary.- Ty też.Rozłączyli się.Taksówka zostawiła Clevengera przed terminalem AmericanAirlines.Spotkał Whitney przed bramką.- Myślałam, że mnie wystawisz - powiedziała. Właśniemamy wsiadać na pokład.Pocałował ją w policzek.- Nie ma mowy. Usłyszał, jak sztucznie zabrzmiały tesłowa.Spojrzał w kierunku kolejki pasażerów formującej sięprzed wejściem do rękawa prowadzącego do samolotu.Znała go wystarczająco dobrze, żeby wiedzieć, że stało sięcoś złego.- O co chodzi?- O nic - odpowiedział, ledwie nią patrząc.- Chodz, idziemy.Nie poruszyła się.- Powiedz mi.- To nic takiego.- Frank.- Znowu Billy.- Wzruszył ramionami.- To ci niespodzianka,prawda? O ile wiem, wszystko z nim w porządku.Ale on.Wpłacił kaucję.I wyszedł.Kolejka pasażerów zaczęła posuwać się do przodu.- Powiedziałeś, że kaucję wyznaczono na dwadzieścia tysięcydolarów.- Jego obrońca z urzędu zredukował ją do pięciu.Potemwpłacili ją jacyś członkowie tego gangu z Chelsea, Royalsów.- Oni za niego zapłacili? Dokąd poszedł?- North poprosił gliniarzy z Chelsea, żeby go poszukali.Jeżeliczegoś się dowie.McCormick spojrzała na niego spod zmrużonych powiek.- Nie możesz zostawić tego Northowi.Musisz wracać dodomu.- Da sobie radę przez jedną noc.- Spojrzał na nią i zobaczył,że nie uwierzyła w to ani odrobinę bardziej niż on.- Jedz do domu.Zadzwoń do mnie i daj znać, jeżeli goznajdziesz.- Pocałowała go w policzek.Clevenger stał ze ściśniętym gardłem.Wiedział, że ona marację.Wiedział, że myślami byłby w Chelsea, z Billym, nawetjeżeli poleciałby z nią do stolicy.Ale nie chciał, żeby tak było.Chciał zacząć spędzać z nią czas, na który zasługiwała.- Nie jestem zła - powiedziała, widząc, że walczy ze sobą.Wjej tonie nie było złości, co w jakiś sposób sprawiło, że poczułsię jeszcze gorzej.- Ja jestem - rzekł.- Zadzwoń do mnie jutro.- Raz jeszcze pocałowała go wpoliczek.- Muszę iść.- Ruszyła w kierunku rękawa.Czekał, żeby zobaczyć, czy odwróci się do niego, kiedy jużpoda swój bilet.Nie zrobiła tego.dwadzieścia dwaWest Crosse czekał w swojej posiadłości w Thunder Bay wOntario na rozpoczęcie wieczornych wiadomości
[ Pobierz całość w formacie PDF ]