[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chciałbym także, żebyś podzielił się ze mną wnioskami, jakie wyciągnąłeśz obserwacji herolda Talii.Spotkanie ma być nieoficjalne i zamknięte, proszonoz naciskiem, bym przyszedł sam.Karal zastygł z piórem uniesionym nad kartką. Czy naprawdę uważają mnie za szpiega? Czy moja osoba może ich urazić?Ulrich wzruszył ramionami. Nie wiem, pamiętaj, ci ludzie znają lepiej magię umysłu niż prawdziwąmagię i mogą przypuszczać, iż komunikujesz się z agentem na zewnątrz.Spró-buję się dowiedzieć, co o tobie myślą, na razie dokończ notatki i odpoczywaj domojego powrotu. Uśmiechnął się. Widziałem kilka twoich książek, chybanie będziesz się nudził.Karal zarumienił się, gdyż połowę książek, jakie ze sobą zabrał, stanowiłyopowieści o przygodach i romansach.Kapłan zachichotał. Nie przejmuj się, Karalu powiedział. Młody człowiek, zagrzebanyw uczonych książkach, niewiele się dowie o życiu, a młody człowiek, który nicnie wie o życiu, nie zrozumie zwykłych ludzi.A przecież nie o to nam chodzi,prawda? Prawda, mistrzu odrzekł Karal, po czym szybko powrócił do swego zaję-cia.Wyjął nową kartkę i zaczął notować, używając skróconej wersji hieratycznegopisma karsyckiego.To wystarczy Ulrichowi jako podręczne zródło informacji, alewolałby uczestniczyć w pierwszym spotkaniu.Będzie musiał polegać na pamięcikapłana.Kiedy skończył pisać i posypał kartkę piaskiem, podniósł wzrok na mistrza.Ulrich stał twarzą do okna, przyglądając się ogrodom. Miedziaka za twoje myśli powiedział, nie odwracając się.102Karal spojrzał na swą listę, przywołując w pamięci rozmowy z Rubrykiem. Niezbyt odkrywcze, mistrzu odrzekł. Mimo wszelkich różnic mamyz Valdemarem wiele wspólnego i to w sprawach podstawowych.Nie spodzie-wałem się także, że Towarzysze okażą się tak podobni do ognistych kotów. Rzeczywiście.Jednak cieszę się, iż kotów jest w Karsie mniej niż Towa-rzyszy w Valdemarze odparł ze śmiechem Ulrich, odwracając się od okna.Chyba nie chciałbym dzielić się mym życiem wewnętrznym i przemyśleniamiw takim stopniu, w jakim Solaris dzieli je z Hansą.Karal nie miał nic do powiedzenia, Ulrich przyjaznił się z Solaris, zanim jesz-cze kapłanka została Synem Słońca, lecz na ogół nie wspominał o poufnych z niąrozmowach. W takim razie, jaką pozycję on zajmuje? Ze słów Ulricha moż-na by wywnioskować, że Solaris ufała tylko jemu spośród wszystkich Karsytów.W takim razie ozdoby i inne oznaki wysokich godności jednak coś oznaczały.CzyValdemarczycy zdawali sobie z tego sprawę? Chciałbym zostawić ci coś do przeczytania i przemyślenia na czas mojejnieobecności ciągnął Ulrich, kierując się ku magicznie zamkniętej skrzyneczceleżącej na stole. To coś innego, niż te stare traktaty prawnicze, które przywio-złeś.Wyszeptał kilka słów i dotknął wieka palcem, zamek rozjarzył się blaskiemi wieko odskoczyło.Ulrich przeszukał wnętrze i wydobył kilka małych, zakurzo-nych książek o stronach pożółkłych ze starości i wypłowiałych okładkach.Otwo-rzył każdą, spojrzał na pierwsze strony, wybrał trzy, resztę zaś włożył z powrotemdo kuferka i zamknął wieko zaklęciem. Chyba jesteś już gotowy odezwał się, kładąc książki na biurku Kara-la. Jeżeli chciałbyś o nich porozmawiać, daj mi znać.Chyba będzie o czymdyskutować.Z tymi słowy, nie zważając na zaskoczenie sekretarza, zebrał przygotowanenotatki i wyszedł.Karal nie zdołał powściągnąć ciekawości i sięgnął po pierwszą z brzegu książ-kę, gdy tylko drzwi się zamknęły.Czekało go jednak rozczarowanie: strony zapi-sano ręcznie w starokarsyckim, dwie pozostałe książki okazały się takie same,odczytanie ich zajmie mu dużo czasu, którego na razie nie miał w nadmiarze.Z żalem odłożył tomy i wrócił do swej roboty.Najpierw praca, a potem przy-jemność, najpierw obowiązek, a potem ciekawość a jego obowiązkiem byłodokończenie listy dygnitarzy.Jednakże po zapisaniu następnych kilku stron odłożył pióro i uznał, że czasna odpoczynek.Pomyślał o schowanych w bagażach opowieściach, lecz te pokry-te kurzem książki wydawały się bardziej obiecujące niż Opowieść o Gregorim.Wziął pierwszą z nich i przeniósł się na sofę.Po kilku chwilach wiedział już, że podjął właściwą decyzję.Książka okazałasię rzeczywiście stara, w dodatku była to kopia dzieła jeszcze starszego pamięt-103nika kapłana Vkandisa.Niemal nie dowierzając własnym oczom, Karal odczytałna głos imię owego kapłana.Hansa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]