[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale mo\emy czegoś siędomyślić, prawda? - imp zachichotał.- Pewnie rozmawia z twoimBartimaeusem.Dalsza obserwacja Tower nic by nie dała.Nathaniel cisnął dysk pod łó\ko.Niedobrze.Mo\liwe, \e jednak będzie musiał wszystko wyjaśnić, opowiedziećswojemu mistrzowi: człowiekowi, którego nie szanował, który nie zdołał goobronić, stchórzył i płaszczył się przed Lovelace'em.Nathaniel potrafiłświetnie sobie wyobrazić, czym wyrazi się furia Underwooda - szyderstwami,docinkami, strachem o własną reputację.A równie\ to, co potem się zdarzy.Mniej więcej godzinę pózniej usłyszał echo trzaskających na dole drzwi.Zamarł, ze strachem nasłuchując kroków mistrza, ale przez dłu\szą chwilę niktnie nadchodził.Kiedy w zamku przekręcił się klucz, odgadł po delikatniechrapliwym oddechu, \e przyszła pani Underwood.Przyniosła małą tackę, ana niej szklankę mleka i kanapkę z pomidorem i ogórkiem.- John, przepraszam, \e tak pózno - powiedziała.- Jedzenie dla ciebie byłoju\ dawno gotowe, ale twój mistrz wrócił do domu, nim zdą\yłam ci jeprzynieść.- Wzięła głęboki oddech.- Muszę ju\ iść.Na dole jest trochęzamieszania.- Co.co się dzieje, pani Underwood?204- Bądz grzecznym chłopcem i zjedz swoją kanapkę.Chyba zgłodniałeś,jesteś taki blady.Ju\ niedługo mistrz cię wezwie, jestem pewna.- A czy coś mówił?- John, wielkie nieba! Czy ty nigdy nie przestaniesz zadawać pytań? Du\omówił, ale ja nic ci nie powtórzę.W kuchni zostawiłam garnek z wodą, muszęszybko coś przyrządzić mę\owi.Jedz kanapkę, kochanie.- Czy mój mistrz.- Zamknął się w gabinecie i nie wolno mu przeszkadzać.Ja te\ mogętylko zanieść mu posiłek.To jest dosyć nagły wypadek.Nagły wypadek.Nathaniel właśnie w tej chwili nagle podjął decyzję.PaniUnderwood była jedyną osobą, której mógł zaufać, jedyną, która naprawdę oniego dbała.Powie jej wszystko: o amulecie, porachunkach z Lovelace'em.Ona mu pomo\e stawić czoło Underwoodowi, a nawet, jeśli będzie trzeba,policji.Nie wiedział, w jaki sposób, ale ona mogła sprawić, \e wszystko sięuło\y.- Pani Underwood.Uniosła rękę.- Nie teraz, John.Nie mam czasu.- Ale pani Underwood, naprawdę muszę.- Ani słowa! Wracam na dół.I odeszła ze zbolałym uśmiechem.Drzwi zamknęły się, w zamku zazgrzytałklucz.Nathaniel został sam, wpatrując się w miejsce, gdzie stała.Najpierwpoczuł się tak, jakby za chwilę miał się rozpłakać, potem wzrósł w nimgniewny upór.Czy jest jakimś niegrzecznym dzieciakiem, którego zostawiasię na poddaszu, \eby czekał na karę? Nie.On jest magiem! Kimś, kogo sięnie lekcewa\y!Zabrano mu całe wyposa\enie.Nie miał nic poza magicznym zwierciadłem -i jedyne, co mógł zrobić, to w nie popatrzeć.A patrzenie daje wiedzę.Awiedza to potęga.Nathaniel ugryzł kawałek wyschniętej kanapki i od razu tego po\ałował.Odstawił talerz i podszedł do świetlika.Wyjrzał na zewnątrz, popatrzył nakobierzec \ółtych świateł rozciągający się pod nocnym niebem.JeśliBartimaeus wymienił jego imię, to Underwood albo policja dawno by ju\ godopadli.Dziwne.A ten nagły wypadek.Czy miał jakiś związek zBartimaeusem?205Underwood był na ni\szym piętrze, na pewno siedział przy telefonie.Nasuwał się prosty wniosek - \eby wyjaśnić sprawę, trzeba ruszyć naprzeszpiegi.Nathaniel wyjął zwierciadło.- Mój mistrz jest w gabinecie.Zbli\ się do niego, tak \ebym mógł wszystkozobaczyć.Słuchaj te\ uwa\nie i natychmiast przekazuj mi, co on mówi.- Ktoś tu jest małym donosicielem, co? Przepraszam, przepraszam,wystarczy! Twoja moralność to nie moja sprawa.No to idziemy.Zrodek dysku rozjaśnił się.Pojawił się w nim wyrazny, ostry obraz gabinetumistrza.Underwood siedział w skórzanym fotelu, przygarbiony, łokcie opierałna biurku.Jedną dłonią ściskał słuchawkę telefonu, drugą machał igestykulował.Imp zbli\ył się.Po twarzy Underwooda widać było, jak bardzojest poruszony.Na pewno krzyczał.Nathaniel zapukał w dysk.- Co on mówi?Głos impa zabrzmiał w połowie zdania.Docierał do Nathaniela z małymopóznieniem, ale chłopiec widział, \e demon powtarza wszystko dokładnie.-.tak mówisz? Wszyscy trzej uciekli? Dziesiątki ofiar? Niesłychane!Whitwell i Duvall muszą za to odpowiedzieć.Tak, bardzo mi to le\y na sercu,Grigorij.To dotkliwy cios dla mojego śledztwa.Zamierzałem go osobiścieprzesłuchać.Tak, ja.Bo jestem pewien, \e jest powiązany z kradzie\amiartefaktów.One się ostatnio nasiliły.Wszyscy wiedzą, \e najlepszeprzedmioty magiczne są u Pinna, demon miał nadzieję, \e je skradnie.No tak,to mo\e znaczyć, \e wmieszany jest w to jakiś mag.Tak, wiem, \e to małoprawdopodobne.Jednak to był jeden z moich najlepszych tropów.Jedynytrop, szczerze mówiąc, ale czego oczekujesz przy takich funduszach? Co zustaleniem ich to\samości? Te\ nic? To będzie dla Jessiki wielki cios.Tojedyna dobra rzecz, jaka wynikła z tej po\ałowania godnej afery.Tak, takprzypuszczam.I słuchaj, Grigorij, zmieniając temat, chciałbym poznać twojezdanie w pewnej bardziej osobistej sprawie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]