[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WMe a She arim nie znaÅ‚ nikogo i nikt nie znaÅ‚ jego.Mimo to czuÅ‚ siÄ™ nieswojo.Nie miaÅ‚ żadnego interesu w tym, żeby spotykać siÄ™ zczÅ‚owiekiem, który zadzwoniÅ‚ do niego rano.Gdyby Luco siÄ™ dowiedziaÅ‚.Pip wolaÅ‚ niemyÅ›leć o konsekwencjach.Przed jego oczami, nieprzywoÅ‚ywany, zjawiÅ‚ siÄ™ obraz LucatÅ‚ukÄ…cego w Å›lepej furii twarz już i tak zmasakrowanÄ… nie do rozpoznania.PotrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….OczywiÅ›cie nie byÅ‚a to żadna prorocza wizja - tym niech siÄ™ zajmujÄ… ci obÅ‚Ä…kaÅ„cy, którzychodzÄ… teraz za Lukiem krok w krok.Raczej wspomnienie, przykre i żywe.Nie zatrzymujÄ…c siÄ™, skrÄ™ciÅ‚ w otwartÄ… bramÄ™ piekarni.WewnÄ…trz przystanÄ…Å‚ woczekiwaniu.Piekarz staÅ‚ za szklanÄ… ladÄ… zajÄ™ty swoim jedynym klientem.Drożdżowy aromatÅ›wieżego hallah przypomniaÅ‚ Pipowi, że nie jadÅ‚ lunchu; zresztÄ… żoÅ‚Ä…dek miaÅ‚ teraz takÅ›ciÅ›niÄ™ty, że nic by nie przeÅ‚knÄ…Å‚.WyjÄ…Å‚ skrawek papieru z kieszeni na piersi i jeszcze razprzeczytaÅ‚ wskazówki.SkinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… i schowaÅ‚ kartkÄ™ z powrotem.DoszedÅ‚szy do wniosku,że Å›ledzÄ…cy go osobnik miaÅ‚ już dość czasu, żeby siÄ™ pokazać, pokuÅ›tykaÅ‚ z powrotem nachodnik i Å›miaÅ‚o spojrzaÅ‚ siÄ™ w stronÄ™, od której przyszedÅ‚.Nikt nie zatrzymaÅ‚ siÄ™ nagle, niktsiÄ™ nie odwróciÅ‚.Pip poszedÅ‚ wiÄ™c dalej.Po piÄ™ciu minutach byÅ‚ już przy wejÅ›ciu do ulicy Yifhan.ByÅ‚aopuszczona, jeÅ›li nie liczyć starej kobiety, która siedzÄ…c na krzeÅ›le na balkonie na drugimpiÄ™trze, coÅ› przeżuwaÅ‚a - prawdopodobnie tylko wÅ‚asne dziÄ…sÅ‚a.PrzyglÄ…daÅ‚a siÄ™ Pipowi zestoickim spokojem.WyciÄ…gnÄ…Å‚ papier z kieszeni.Ulica Yifhan.Numery widniejÄ…ce nametalowej tabliczce nad drzwiami wskazywaÅ‚y, że szukany numer bÄ™dzie po prawej stronie,ale nie widziaÅ‚ żadnych innych tabliczek.ZakÅ‚adaÅ‚, że pod podanym adresem znajdziekawiarniÄ™ albo inne publiczne miejsce spotkaÅ„.Tymczasem ulica Yifhan wydawaÅ‚a siÄ™okolicÄ… wyÅ‚Ä…cznie mieszkalnÄ….Do tego wyglÄ…daÅ‚a na niemal caÅ‚kowicie opuszczonÄ….Ostrożnie szedÅ‚ dalej.Co drugi krok delikatnie opuszczaÅ‚ na ziemiÄ™ tomiki przylepione taÅ›mÄ…do lewego buta.ZatrzymaÅ‚ siÄ™, sÅ‚yszÄ…c skrzypienie drzwi.W wÄ…skiej uliczce jakieÅ› trzydzieÅ›ci metrówprzed nim po prawej stronie poruszyÅ‚ siÄ™ jakiÅ› cieÅ„, który wkroczyÅ‚ w plamÄ™ Å›wiatÅ‚a,zamieniajÄ…c siÄ™ w mężczyznÄ™.Nieznajomy miaÅ‚ na sobie czarne spodnie i koszulÄ™ z dÅ‚ugimrÄ™kawem w tym samym kolorze.Niewielki biaÅ‚y fartuch przewiÄ…zany w pasie nadawaÅ‚ muwyglÄ…d kelnera z burżujskiej restauracji.ZmierzyÅ‚ Pipa wzrokiem.- Pan Farago? - zapytaÅ‚.- Tak?- TÄ™dy proszÄ™.- OdsunÄ…Å‚ siÄ™ nieco od wejÅ›cia do uliczki i wyciÄ…gnÄ…Å‚ ramiÄ™ w geÅ›ciezaproszenia.Pip pokuÅ›tykaÅ‚ powoli naprzód.Przy wejÅ›ciu do alejki zatrzymaÅ‚ siÄ™.Za ciemno, żebycokolwiek dostrzec.SpojrzaÅ‚ na kelnera, który uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….UżywaÅ‚ drogiejwody koloÅ„skiej o subtelnym zapachu.PasowaÅ‚aby do Luca.Pip poczuÅ‚ bolesny ucisk wżoÅ‚Ä…dku.Może to zasadzka? Sprawdzian lojalnoÅ›ci? Czy w alejce czekaÅ‚ na niego Luco znożem w dÅ‚oni i palÄ…cym oskarżeniem na ustach?Jakby czytajÄ…c w jego myÅ›lach, kelner zapewniÅ‚ go:- Gospodarz oczekuje pana.Pip spojrzaÅ‚ przez ramiÄ™ na staruszkÄ™, która beznamiÄ™tnie Å›ledziÅ‚a go wzrokiem zeswojego balkonu.WszedÅ‚ w uliczkÄ™ i natychmiast zauważyÅ‚ po lewej stronie otwarte drzwi.Pomieszczenie oÅ›wietlone byÅ‚o sÅ‚abÄ…, czerwonÄ… poÅ›wiatÄ….WszedÅ‚ do Å›rodka.Kiedy jego oczyprzywykÅ‚y do panujÄ…cego tam Å›wiatÅ‚a, dotarÅ‚ do niego intensywny i w pewien sposób kojÄ…cyzapach kawy, przypraw i tytoniu.WidziaÅ‚ teraz, że znajdowaÅ‚ siÄ™ w przedsionku wyÅ‚ożonymdrewnem.Jedyne Å›wiatÅ‚o rzucaÅ‚y na pomieszczenie trzy Å›wiece w czerwonych szklanychosÅ‚onach rozstawione na trzech maÅ‚ych stolikach.Drzwi zamknęły siÄ™ za nim i kelnerwyprzedziÅ‚ go.- TÄ™dy, proszÄ™ pana - powiedziaÅ‚.PoprowadziÅ‚ Pipa w gÅ‚Ä…b dÅ‚ugiego, szerokiegokorytarza, wzdÅ‚uż którego ciÄ…gnÄ…Å‚ siÄ™ szereg ciężkich drewnianych drzwi.Kinkiety naÅ›cianach rzucaÅ‚y miÄ™kkie Å›wiatÅ‚o na sufit w kolorze miedzi.ZatrzymaÅ‚ siÄ™ przy jednych drzwiach, bez pukania przekrÄ™ciÅ‚ gaÅ‚kÄ™ i otworzyÅ‚ je.WewnÄ…trz migotaÅ‚y Å›wiece.Pip zobaczyÅ‚ Å›ciany o przygaszonych barwach w pomieszczeniunie wiÄ™kszym niż garderoba.Obite skórÄ… krzesÅ‚a z wysokimi oparciami otaczaÅ‚y niewielkiokrÄ…gÅ‚y stolik na Å›rodku pokoju.Na blacie staÅ‚a filiżanka na spodku, a znad niej unosiÅ‚a siÄ™para.WÅ‚aÅ›nie gdy Pip zaczynaÅ‚ wierzyć, że pokój jest pusty, siedzÄ…cy na jednym z krzeseÅ‚mężczyzna wychynÄ…Å‚ z gÅ‚Ä™bszego cienia.- Witaj, Pip - odezwaÅ‚ siÄ™ przyjaznie Niklas Hüber.Niemiecki akcent brzmiaÅ‚ jakszczÄ™k miecza oburÄ™cznego.- CieszÄ™ siÄ™, że ciÄ™ widzÄ™.17.ZadzwoniÅ‚ telefon i Brady zerknÄ…Å‚ na zegarek.Alicia jak zwykle przed czasem, tymrazem tylko o trzy minuty.OdebraÅ‚ po drugim dzwonku.- PociÄ…g rusza ze stacji - powiedziaÅ‚a Alicia.UsÅ‚yszaÅ‚ jak drugi telefon zaterkotaÅ‚ na stojaku, po czym zamilkÅ‚.Brady pokiwaÅ‚gÅ‚owÄ….CiÄ…gle w biegu.PowiedziaÅ‚a, że przejrzÄ… nagranie z DMZ u niej w pokoju, dlatego niechciaÅ‚a zejść do restauracji.Teraz nie mogÅ‚a siÄ™ doczekać, aż wyruszÄ….Pewnie uznaÅ‚a, żemogÄ… obejrzeć materiaÅ‚ w samochodzie albo na miejscu zbrodni.Miejsca zbrodni byÅ‚y lekkÄ… obsesjÄ… Alicii.Gadżety tworzone przez jej wydziaÅ‚ nierobiÅ‚y na niej wrażenia i nie sprawiaÅ‚y jej najmniejszych trudnoÅ›ci w obsÅ‚udze, ani namoment jednak nie traciÅ‚a z oczu ich przeznaczenia - rozwiÄ…zywania zagadkowych zbrodni i,jeÅ›li to możliwe, zapobiegania kolejnym.W gÅ‚Ä™bi serca czuÅ‚a, że jej miejsce jest na poluwalki.Nie byÅ‚o tygodnia, żeby nie zwracaÅ‚a siÄ™ do szefa wydziaÅ‚u Johna Gilbreatha opozwolenie na poÅ‚Ä…czenie testów ze Å›ledztwem w terenie.Efektem tego miaÅ‚a być wymarzonapraca Alicii: niesienie wsparcia w tworzeniu przeÅ‚omowych narzÄ™dzi Å›ledczych oraz byciejednoczeÅ›nie częściÄ… zespoÅ‚u pracujÄ…cego nad zidentyfikowaniem i ujÄ™ciem sprawcy.Każdajej proÅ›ba spotykaÅ‚a siÄ™ z odmowÄ… Gilbreatha, który niczym wykuty w kamieniu strażnikzagradzaÅ‚ przejÅ›cie, czekajÄ…c na podanie wÅ‚aÅ›ciwego hasÅ‚a.KiedyÅ› próbowaÅ‚ wyjaÅ›nić jej swoje powody.Gdyby niezatwierdzony sprzÄ™t wjakikolwiek sposób zanieczyÅ›ciÅ‚ miejsce zbrodni lub nie zostaÅ‚ dopuszczony przez sÄ…d jakodowód, zabójca mógÅ‚by wrócić na ulicÄ™, a relacje Biura z miejscowÄ… policjÄ… zostaÅ‚ybypoważnie nadwyrężone.Z czasem zaczÄ…Å‚ przerywać jej już w pół sÅ‚owa, mówiÄ…c, by wróciÅ‚a,kiedy bÄ™dzie chciaÅ‚a porozmawiać o pracy.Brady dzwignÄ…Å‚ siÄ™ z łóżka, podniósÅ‚ kaburÄ™ z broniÄ… z nocnego stolika i przypiÄ…Å‚ jÄ… dopaska
[ Pobierz całość w formacie PDF ]