[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uderza w potylicę przeciwnika, który właśniepróbuje zawrócić.Tryska fontanna krwi i mózgu, szybka i nagła.Tłum wybucha aplauzem. Trager wyprowadza swojego trupa z areny, a potem wstaje, by wysłuchać braw.To jegodziesiąte zwycięstwo.Wkrótce zostanie mistrzem.Przy takim rekordzie nie będą już moglimu dłużej odmawiać walki o tytuł.* * *Jest piękna, jego pani, jego ukochana.Ma krótkie blond włosy i bardzo szczupłe, pełnegracji, niemal atletyczne ciało o zgrabnych nogach i małych, twardych piersiach.Jej oczy sąjaskrawozielone i zawsze witają go z radością.A w uśmiechu widać dziwnie erotycznąniewinność.Czeka na niego w łóżku, czeka, aż wróci z areny, czeka chętna, wesoła i kochająca.Kiedywchodzi do pokoju, siada i uśmiecha się do niego z kołdrą owiniętą wokół talii.Tragerzatrzymuje się w drzwiach, by podziwiać jej sutki.Zauważa jego spojrzenie, zawstydza się i zakrywa piersi z rumieńcem na twarzy.Tragerwie, że to fałszywa skromność, tylko gra.Podchodzi do łóżka, siada i wyciąga rękę, żebypogłaskać ją po policzku.Ma bardzo miękką skórę i wtula twarz w jego dłoń.Potem Tragerrozsuwa jej dłonie na boki, całuje delikatnie obie piersi, a potem usta, już nie tak delikatnie.Dziewczyna odwzajemnia z pasją jego pocałunek, ich języki rozpoczynają taniec.Kochają się ze sobą, powoli i zmysłowo, połączeni miłosnym uściskiem, który trwa bezkońca.Oba ciała poruszają się w bezbłędnym rytmie, znają nawzajem swoje potrzeby.Tragerpcha, a drugie ciało odpowiada na jego ruch.Wyciąga rękę i czuje jej dłoń.Oba orgazmynadchodzą w tej samej chwili  zawsze, zawsze, bo wywołuje je impuls z mózgu operatora  ijej piersi oraz uszy oblewa jaskrawoczerwony rumieniec.Całują się.Potem z nią rozmawia, ze swą panią, swą ukochaną.Zawsze powinno się potemrozmawiać.Nauczył się tego już dawno. Masz szczęście  mówi jej czasami, gdy dziewczyna przytula się do niego i pokrywajego pierś leciutkimi pocałunkami. Ogromne szczęście.Ludzie na świecie kłamią, kochanie.Opowiadają ci o pięknym, promiennym marzeniu, każą w nie uwierzyć i uganiać się za nim.Wmawiają ci, że każdy, również ty, znajdzie kogoś dla siebie.Ale to fałsz.Wszechświat niejest sprawiedliwy, nigdy taki nie był.Czemu oni wygadują takie rzeczy? Człowiek ścigawidmo i przegrywa, a potem przekonują go, że następnym razem się uda.Ale to wszystkobzdura, bzdura i głupota.Nikomu nie udało się znalezć marzenia.Ludzie tylko oszukująsamych siebie, wmawiają to sobie, żeby móc dalej wierzyć.To żałosne kłamstwo, którezdesperowani nieszczęśnicy powtarzają sobie nawzajem, licząc na to, że jakoś w nie uwierzą.Nie może już dłużej mówić, bo jej pocałunki zeszły niżej i wzięła mu w usta.Trageruśmiecha się do swej ukochanej i głaszcze ją lekko po włosach.* * * Ze wszystkich pięknych, bezlitosnych kłamstw, które powtarzają ludzie, najokrutniejszejest to zwane miłością.Przełożył Michał Jakuszewski Pamiątka po MelodyTed właśnie się golił, gdy zabrzmiał dzwonek.Zaskoczyło go to tak bardzo, że aż sięskaleczył.Mieszkał na trzydziestym pierwszym piętrze i portier Jack z reguły ostrzegał go,gdy przyszedł jakiś gość.A więc to musiał być ktoś z budynku.Tyle że Ted nie znał nikogo,kto tu mieszkał.Przynajmniej nie w stopniu wykraczającym poza wymianę uśmiechów wwindzie. Już idę  zawołał.Skrzywił się, złapał ręcznik i wytarł pianę z twarzy, a potem przetarłskaleczenie chusteczką higieniczną. Cholera  powiedział głośno, przeglądając się wlustrze.Musiał po południu być w sądzie.Jeśli to byli kolejni świadkowie Jehowy, tacy jak ci,którym udało się ominąć Jacka w zeszłym miesiącu, czekała ich bardzo nieprzyjemnarozmowa.Dzwonek odezwał się po raz drugi. Idę, do cholery  zawołał.Raz jeszcze wytarłkrew z szyi, a potem wyrzucił chusteczkę do kosza i ruszył przez położony na niższympoziomie salon ku drzwiom.Zanim je otworzył, wyjrzał przez wizjer. O cholera  mruknął.Zdjął łańcuch i otworzył drzwi, zanim zdążyła zadzwonić po raz kolejny. Cześć, Melody  powiedział.Uśmiechnęła się blado. Cześć, Ted  odparła.Trzymała w dłoni starą, wytartą torbę w ohydną, czerwono-czarną kratę.Ułamaną rączkę zastąpiła kawałkiem sznurka.Kiedy Ted ostatnio widziałMelody, ze trzy lata temu, wyglądała okropnie.Teraz wyglądała jeszcze gorzej.Jej ubranie,szorty i nierównomiernie farbowany T-shirt, było wymięte i brudne.Podkreślały też, jakbardzo schudła.%7łebra widać jej było wyraznie, a nogi wyglądały jak zapałki.Długich,zwisających w strąkach blond włosów dawno już nie myła, a twarz miała zaczerwienioną iobrzękłą, jakby płakała.To nie było niespodzianką [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Martin Folly Historical Dictionary of U.S. Diplomacy from World War I through World War II (2010)
  • Martin Bobgan, Deidre Bobgan James Dobson's Gospel of Self Esteem & Psychology (1998)
  • Smith Martin Cruz Arkady Renko 02 Gwiazda Polarna
  • A Lexicon of Alchemy by Martin Rulandus the Elder tr by Arthur E Waite
  • Martin Gail Z. Kroniki Czarnoksiężnika 03 Mroczna ostoja
  • Martin Charles Gdzie rzeka koÅ„czy swój bieg
  • Martin Kat Garrick 02 Rozkoszna zemsta
  • Richard W. Wills Martin Luther King, Jr
  • Martin Conroyd James Nie ponaglaj rzeki
  • George R.R. Martin 6 Uczta dla Wron cz.2
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zsz5.keep.pl