[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Witaj, Jane, jestem Jack.- A, to już wiem.Wy jesteście teraz małżeństwem.- Zgadza się.- Kto ci to powiedział, skarbie?- Słyszałam, jak tata mówił to babci i dziadziowi.Zwietnie.- Kiedy? Przez telefon?- Nie, w salonie.- Gdzie?- W salonie - odpowiedział za nią Gil, wychodząc do hallu.Doskonale się prezentował w szarym kaszmirowym swetrze,czarnych spodniach w kant i z radosnym uśmiechem na twarzy.Do dopełnienia stylizacji ze sztuki Nasze miasto brakowałotylko zgaszonej fajki i widowni.- Gil, brat Anne - powiedział, mocno, biznesowo ściskającdłoń Jacka.Obejrzał go od góry do dołu.- Nie wyglądasz mi nawłaściwego faceta dla Kordelii.- Gil!- Bo ja jestem ulepszonym modelem - odparł Jack.Gilpodniósł brwi.- Rozumiem.- Gil, czy mama i tata są teraz w salonie? Zakołysał się dotyłu i do przodu na obcasach.- Mhm.-Ale kiedy mówiłam, że chciałabym, żebyś im powiedział,odmówiłeś.?- Zmieniłem zdanie.-1 nie powiedziałeś mi, bo.- Tak jest zabawniej, rzecz jasna.-Jak jest zabawniej, skarbie? - Moja mama wystawiła głowęzza drzwi salonu.Wystroiła się dzisiaj w klasyczny różowykostium od Chanel.Odziedziczyła go po tej samej ciotce cofutro, które miała na sobie na mojej imprezie z okazjipodpisania umowy z wydawcą.Wiedziałam, że nie bezpowodu czuję się jak w teatrze.- Anne, czemu jeszcze stoicie w hallu? Wejdzcie.A pan,młody człowieku, jest zapewne.mężem Anne.- Wciągnęłapowietrze, jakby chciała poznać po zapachu, czy to dobryczłowiek.- Mamo, proszę cię, przestań się wcielać w MałgorzatęLinde!Jack wymamrotał:- To pewnie postać z książek o Ani, co?- A jakżeby inaczej? Ciągle jeszcze możemy uciec - od-powiedziałam, mamrocząc.- Nie trzeba.No dalej, do przodu.Spojrzałam na Gila spode łba i ruszyłam za mamą do salonu.Jane plątała się między nami, więc Gil zagroził jej pójściemspać.Tata rozsiadł się w ulubionym fotelu Gila z solidną porcjąszkockiej w dłoni.Po oparach w pokoju wnioskowałam, że tonie był jego pierwszy drink.Przedstawiłam Jacka rodzicom i usiedliśmy na dwuosobowejkanapie pod oknem wykuszowym.Siedzieliśmy tak, wpatrującsię w siebie bez słowa, aż w końcu do pokoju weszła Cathy wczarnej sukience z elastycznej tkaniny, doskonalepodkreślającej jej piękny ciążowy brzuszek.Jej długie blondwłosy opadały falami na plecy.- Co tu się dzieje? Gil, dlaczego nie podałeś Anne i Jackowidrinków? Wygląda na to, że dobrze by im zrobiły, tak samozresztą jak mnie.- Uśmiechnęła się do nas szeroko.- Ale skorozostało mi jeszcze parę miesięcy abstynencji, będę po prostutęsknie zerkać na wasze.Gil pokornie zebrał od nas zamówienia i poszedł do kuchni,żeby je zrealizować.Cathy usiadła na kanapie obok mojej mamy i oparła ręce nabrzuchu.- Jack, opowiedz coś o sobie.- A co chciałabyś wiedzieć?- Skąd jesteś? Jak się poznaliście z Anne? Jak ją przekonałeś,żeby za ciebie wyszła? Tyle na razie wystarczy.A kiedyskończysz, może wszystkim rozplączą się języki.Jack zerknął na mnie ukradkiem i zaczął odpowiadać na jejpytania.Cathy słuchała uważnie, podczas gdy mój ojcieckurczowo ściskał szklankę, a matka udawałaobojętność, równocześnie czujnie wsłuchując się w każdesłowo.Dzięki Bogu i Cathy, najnormalniejszej z nas wszystkich.Gdy na mnie spojrzała, powiedziałam bezgłośnie:- Dziękuję.Potrząsnęła lekko głową i odparła także bezgłośnie:- Przystojniak.Po trzech godzinach sterczeliśmy przy drzwiach, gotowi doucieczki.Chociaż Jane już dawno powinna leżeć w łóżku, stałaprzyklejona do nogi Jacka.Zaspana Elizabeth uczepiła sięmojej.Zanim Jack skończył odpowiadać na pytania Cathy, rodzicebyli już dość wstawieni i zdołali przezwyciężyć nieśmiałość.Niestety.Mama przez ostatnie dwie godziny robiła przerwytylko na oddech, skacząc chaotycznie między różnymi hi-storyjkami.Tata z kolei zasypywał Jacka przypadkowymipytaniami, które mogłyby konkurować z tymi w formularzuBlythe & Company.Jak miał na imię jego ojciec? Jakiego dniasię urodził? Gdzie mieszkał między czwartym a szóstymrokiem życia? W końcu udało mi się go przystopować, gdyspytałam, czy ma zamiar postawić horoskop dla Jacka.- Co? Nie.Nie wiem, o czym ty mówisz.- Czemu zadajesz takie dziwne pytania, tato? Czemu w ogóleobchodzą cię takie rzeczy?- Ciociu, ciociu, zobacz, jak robię fikołka!- Za chwilę, skarbie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]