[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ból.ogniste ostrza sieką go od karku po pachwiny.płuca wołają o powietrze.zęby zaciskają się na gardle.I nagle nic.Wreszcie dotarło do niego, że skulony na podłodze w pozycji embrionalnejusiłuje złapać powietrze, a Stefen z łóżka wpatruje się w niego przerażonymioczyma.Wydawało się, że to wieczność, ale przecież minęło ledwie kilka sekundod momentu, kiedy zawołała go Savil. Savil!Porwał z podłogi szlafrok i, nakładając go na siebie, z wysiłkiem stanął na no-gi.Wyskoczył z pokoju i pobiegł korytarzem, razem z innymi heroldami mieszka-jącymi w tym skrzydle.Wtedy zabrzmiał Dzwon Zmierci.Vanyel nie był jedynąosobą, która odczuła zmaganie ze śmiercią.Ale tym razem nie było żadnych wątpliwości.To nie był wypadek.Drzwi pokoju Savil były zaryglowane, Vanyel otworzył je kopniakiem.Je-go ciotka leżała w środku rumowiska  poprzewracane meble, rozbite lampy,porozrzucane papiery.Wszędzie krew.Niektórzy z przybyłych, uczniowie herol-dów, którzy prawdopodobnie nigdy nie widzieli okrutnej śmierci, łapali powietrzei zielenieli albo bledli i brali nogi za pas.Zlady pazurów i kłów na gardle i torsie Savil dowodziły, że stoczyła walkę.Szlak zielonkawej posoki na podłodze i nóż ze złamanym ostrzem świadczyłyo tym, że jej napastnik nie wyszedł bez szwanku.Lecz nie pozostał po nim żadenślad, a szlak na podłodze kończył się przy zaryglowanych drzwiach.219 Dla Vanyela i tak nie miało to żadnego znaczenia.Krzywda została wyrządzo-na i tym razem z wysiłkiem zdobyta obojętność zawiodła go całkowicie.Gdy innilustrowali zamki w drzwiach, poszukując jakichkolwiek poszlak lub wskazówekmogących pomóc w ustaleniu, co zaatakowało Savil, Vanyel osunął się na kolanaobok jej ciała, ujął w swoją jej bezwładną dłoń.i zapłakał. Och, na bogów.Savil, miałaś rację, a ja ciebie nie posłuchałem.Teraz cie-bie już nie ma, a wszystko przeze mnie.Niektórzy z obecnych przerwali swe zajęcia i jęli popatrywać na niego z żalemi troską.Niewielu z nich widziało kiedykolwiek, by Vanyel wychylił się zza swo-jej chłodnej maski pierwszego maga heroldów Valdemaru.Jeszcze mniej z nichwidziało, żeby tak się załamał, zwłaszcza na oczach innych.Vanyel słyszał, żema reputację człowieka tak opanowanego i wyizolowanego ze świata, że nawetinni heroldowie byli przekonani, iż nic nie zdołałoby przełamać jego lodowategospokoju.Teraz przekonywali się, że jest inaczej. Uważała.że ktoś.mierzył w magów heroldów  powiedział łamią-cym się głosem. Bała się, że będzie następna.Poprosiła mnie o pomoc, a jadoszedłem do wniosku, że histeryzuje.Obiecałem wzmocnić jej osłony, ale niezrobiłem tego; zapomniałem.To wszystko moja wina. Już nigdy nie będzie siedziała w tym fotelu.Już nigdy nie będę mógł popro-sić ją o radę i wyjaśnienia.Nigdy nie przeciwstawi się ojcu w mojej sprawie była mi matką we wszystkim oprócz krwi, a ja ją zawiodłem, chociaż obiecałempomóc.Zwiesił głowę i zamknął oczy, dławiąc się od szlochu. Savil, Savil, tak mi przykro.choć to nie wystarczy.To ciebie nie wskrzesi.Spod jego zamkniętych powiek wymknęły się łzy i pociekły po policzkach,Z trudem je hamował, ledwie był w stanie oddychać.Jakaś ręka dotknęła jego ramienia.Powoli podniósł piekące oczy, patrząceprzez mgłę łez. Van?  powiedział cicho Tantras. Wiem, że to nie jest właściwy mo-ment, żeby robić cokolwiek, ale jesteś ostatnim magiem heroldów, a my nie umie-my sprawdzić wszystkich magicznych zabezpieczeń Savil, żeby dowiedzieć się,czy ich nie naruszono.Vanyel zamrugał powiekami, przywołując w pamięci wszystkie zgony z ostat-nich paru lat. Na bogów, nie jestem ostatnim magiem heroldów, którego mają tutaj, jestemostatnim magiem heroldów w ogóle.Poza mną nie ma już ani jednego.Przetarł oczy wierzchem dłoni i wstał powoli. Niech wszyscy wyjdą  powiedział cichym, spokojnym głosem; chłód220 i lodowaty gniew opanował jego serce. Będę potrzebował miejsca do pracy. Osłony nie zostały naruszone. Van stał pośrodku pokoju, lustrując magicz-nym wzrokiem każdy jego centymetr.Teraz, kiedy Savil nie żyła, osłony zanikały,ale były jeszcze dość mocne, aby można z nich coś wyczytać.Savil zabezpieczyłasię ze wszystkich czterech stron, od góry i dołu, snując osłonę na osłonie.Wszyst-kie jarzyły się teraz jasnym błękitem, co oznaczało, że żadne włókno i żadne po-łączenie nie zostało przerwane, a jedyny wyłom znajdował się w miejscu, gdziesam Vanyel wyważył drzwi. Osłony nie zostały naruszone.Blokady i zaklęcia zabezpieczające są nie-tknięte.Cokolwiek to było, dostało się tutaj, zanim zamknęła osłony [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • John DeChancie Castle 06 Castle Dreams
  • Noah Gordon Cykl Medicus 01 Medicus
  • Larry Niven Cykl ÂŒwiat PierÂœcienia (1) PierÂœcieÅ„
  • stephen king cykl wilkołaka (rok wilkołaka)
  • Steven Brust Cykl Vald Taltos (4) Taltos
  • Anne McCaffrey Cykl JeŸdŸcy smoków z Pern (11) Wszystkie weyry Pern
  • Anne McCaffrey Cykl JeŸdŸcy smoków z Pern (15) Niebiosa Pern
  • KaseyM Romney Marsh 06 Podwójna gra panny Lisette
  • Jordan Penny Saga rodu Crightonów 06 DoskonaÅ‚a rodzina
  • Jeffries Sabrina Stare panny..04 Taniec zmysłów
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • domowewypieki.keep.pl