[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nazywam się Wang odezwała się. Sun Wang.Wśród publiczności rozszedł się cichy szmer.Sun Wang.Czy to znaczy, że ta kobieta nascenie, a właściwie postać, którą odtwarza, to matka pana Sun? A może babka?Dziewczyna zaczęła czytać z maszynopisu.Po angielsku, z wyraznym szwedzkimakcentem.Na scenie pojawiło się teraz więcej osób.Dwaj mężczyzni.Nie byli jednak ubrani pomęsku. Mieli na sobie sukienki, a na nich nieduże fartuszki.Surowe, trochę poorane zmarszczkamitwarze pokryte były warstwą pudru i szminki.Publiczność roześmiała się ubawiona ich widokiem.Mężczyzni zaczęli kręcić się po scenieze szmatkami do kurzu.Wycierali.Pucowali.Od czasu do czasu zerkali w stronę widowni.Isa spojrzała na Johna, ale on już uruchomił kamerę.Sven i Jimmy.Dziewczyna obejrzała się za siebie niepewnie.W szczelinie kurtyny mignęła jakaś postać.Była obserwowana.A może pilnowana?Kolejna osoba dołączyła do zespołu na scenie.Kobieta.Ale przebrana za mężczyznę wgarniturze.Podeszła do krzesła i usiadła.Zapaliła cygaro.Wyglądała po zachodniemu i zachowywała się na scenie z pewnością siebie, jakiejbrakowało pozostałym.Może była prawdziwą aktorką. You can call me Nils rzekła, zwracając się do młodej dziewczyny.Do Wang. Nigdy niespotkałem szanghajczyka, który mówiłby tak dobrze po angielsku jak pani.Wang zaczęła znowu czytać z maszynopisu: Najpierw poczułam się dumna.A potem zrozumiałam, że to żart, bo on do tej pory niepoznałjeszcze żadnego mieszkańca Szanghaju.Więc też się roześmiałam.Potem opowiadam mu, żechcę pracować z cudzoziemcami w Szanghaju, w międzynarodowej dzielnicy miasta.%7łe chcę zostaćkompradorem.Albo kimś takim, kto tłumaczy na żywo i na papierze. Mój kuzyn jest kompradorem mówię. %7łyje jak pączek w maśle.Rozumie pan?Mężczyzna kiwa energicznie głową i mówi, że zna bardzo dobrze instytucję kompradora. Będę potrzebował takiej pomocy, może bym wykorzystał pani kuzyna? mówi aktorka wroli Nilsa. Może pan kupić mnie mówię. Jestem lepsza od niejednego mężczyzny.Trafię doHollywood.On się śmieje. A co do roboty może mieć komprador w Hollywood? wtrąca aktorka.Teraz moja kolej, żeby się roześmiać, ale jakoś nie mam ochoty.Widzę, że jeszcze do końcanie postanowiłam, jak ma wyglądać moja droga życiowa.Komprador? Gwiazda filmowa? Pisarka? Jak pan chce, to mogę pokazać panu miasto proponuję.On bierze do ręki swój portfel. Całe życie mieszkam w Szanghaju.Wszędzie trafię.Znajdę każdą ciemną uliczkę.Patrzy na mnie znad portfela. Pani pracuje dodatkowo jako przewodnik? Faktycznie przydałby mi się przewodnik.Wyciąga w moją stronę banknot.Mówię, że nie potrzebuję pieniędzy.%7łe potrzebuję ćwiczyć angielski przed wyjazdem doHollywood.Niech schowa swoje pieniądze.Nils podniósł się gwałtownie z miejsca.Wszyscy się zatrzymali.Zamarli w bezruchu.Nagle fotografia w tle zgasła.Zastąpił ją wizerunek Szanghaju przypuszczalnie z latdwudziestych.Dziewczyna znowu zaczęła czytać: Czy w Szwedzki są kina? spytałam. Ma pani na myśli Szwecję? Tak. Są.W Sztokholmie jest kino, które nazywa się Pałac Zimowy.Winter Palace. Kocham kino.Film o Zhuangzi widziałam trzy razy.Jaka ona jest piękna, prawda?Pokazuję na duże zdjęcie Yan Shanshan. Pani chce zostać aktorką?Z przekonaniem kiwam głową. Ale jak się nie da, to będę pisarką.Albo będę pracować z obcokrajowcami.Chińczycymnie nudzą.Obrazy w tle towarzyszą fragmentom odczytywanym przez dziewczynę z maszynopisu. Przejedziemy autobusem przez miasto, a potem w dół, nad rzekę Huangpu.On pyta, gdzie znajduje się dzielnica francuska.Pytam, dlaczego pyta. Mieszka tam moja rodzina.Wynajęliśmy w niej dom, ale jeszcze tam nie byłem. Pana rodzina to rodzice?Kręci głową i mówi, że to jego żona i dzieci.Nie pytam, ile dzieci.Ani o to, czy żona jest ładna i wesoła.Idę przed nim bez słowa.On idzie za mną. Niedawno otworzyli mówię i pokazuję na imponujący budynek z pięknym wejściem.Poszukam tu pracy.Cathay Hotel lśnią duże litery na szyldzie.Czerwony dywan wygląda tak, jakby nikt ponim nie chodził.Pokazuję jeszcze jedną imponującą budowlę. British Club.On gwiżdże pod nosem. Najdłuższy bar na świecie mówię. Można dostać drinka co dziesięć metrów! Wchodzimy. To jest klub dla panów mówię. %7łeby zostać członkiem, trzeba zapłacić sto dwadzieściapięć dolarów.Sto dwadzieścia pięć dolarów to jest pensja.Ale nie mówię mu tego. Ocaliła mi pani życie, zabierając mnie tutaj.Chcę pani podziękować, więc zapraszampanią do środka.Bierze mnie za rękę i idzie do wejścia.Dziewczyna przestała czytać i przeniosła się na środek sceny.Tam weszła na drewnianąskrzynkę pod samotną lampą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]