[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zastanawiałam się, czy w menu room service u wOlympicu są dania chińskie.Niedługo zjem w pokoju.Im mniej mnie będzie widać w Brazzadziś i jutro, tym lepiej.Starannie wycelowałam w czaszkęLemaire a i trafiłam za pierwszym razem.Najlepsza zabójczyni w służbach zaMarenches a.Moi instruktorzy z Caen byliby ze mnie dumni, moi koledzy z sekcji Actiontakże.Przejeżdżając motorowerem na pełnym gazie przed Hippocampe, miałam ochotę daćChristophe owi przyjazny znak ręką, jednak przemknęłam przed lokalem sztywna jak drut,niczym któraś z erynii - pomarańczowe narzędzie bezlitosnego losu.Byłam puszystą panią po sześćdziesiątce, zabawiającą się likwidowaniem wszystkichmężczyzn, którzy ją zanudzają: to marzenie wszystkich puszystych pań po sześćdziesiątce,które się nudzą.Do Olympica, przed którym zaparkowałam motorower, naprzeciwko kiosku zgazetami, weszłam po marmurowych schodach, a następnie, na prawo od wejścia, wsiadłamdo windy.Nie zdejmowałam kasku do chwili, gdy Mariko otworzyła drzwi pokoju.Wyjeżdżając z PointeNoire poprzedniego dnia po południu, myślałam, że już nigdy niezobaczę błękitnej Japonki, więc przycisnęłam ją do siebie, jakby była moją córką albo matką.Powiedziała, że aby uczcić to spotkanie, powinnyśmy się ze sobą kochać.Argumentowała: nie jestem gejką, ona też, ale jakie to ma znaczenie: jesteśmy pod równikiem, więc chodzimygłową w dół.Ja na to, że zakochałam się w mężczyznie: jest jasnowłosy, jest przystojny ipachnie ciepłą krwią swego wroga, uśmierconego przeze mnie. Tak się z tego cieszę -powiedziała Mariko, która nie zrozumiała mojego ostatniego zdania.Odparłam, że nie mam uniego żadnych szans, i że dlatego nie warto bawić się w dietę: gdzie jest karta room service u?Wybrałam jakieś danie, a nie chcąc sygnalizować swojej obecności w hotelu, poprosiłamMariko, by złożyła zamówienie przez telefon.Mniej czasu zajęłoby mi pochłonięciehamburgera z frytkami i cocacoli niż młodej kobiecie wypowiedzenie ośmiu francuskichsylab z tego amerykańskiego menu.Postanowiłam, że przed kolacją napiszę zamówienie nakartce, którą dam Mariko, żeby ją zaniosła kierownikowi sali w restauracji Missala.- Skoro nie chcesz się ze mną przespać - powiedziała Japonka - schodzę na basen.Powinnaś pójść ze mną.Popływasz i poopalasz się, jak w PointeNoire; dobrze ci to zrobi.- Mariko, mnie tu w ogóle nie powinno być.Postępuj tak, jakbyś była sama.Nie mówo mnie nikomu.- Szkoda.Tak lubię, jak jesteśmy razem w wodzie.Wyszła, a mnie się wydawało, że została: być z kimś to chyba jest to? Nigdy niebyłam z nikim, oprócz mojej córki.Dziecko to ktoś, o kogo się boimy.O Mariko się niebałam; przeciwnie, ona mi dodawała otuchy.Położyłam się i zasnęłam.Gdy się obudziłam,podeszłam do przeszklonych drzwi i ujrzałam młodą kobietę na brzegu basenu.O dziwo,samą.Słońce na niebie bardzo się obniżyło, ze strachu przed nocą, która już się zbliżała jakdziki zwierz z wielkimi zatrutymi zębami.Zaczęłam się zastanawiać, czy ta Rosjanka, którąwidziałam z BernardemLemaire em w Le Flamboyant, a potem nazajutrz w towarzystwie Christophe a naparkingu Laico, orientuje się w poczynaniach swojego partnera życiowego.Pewnie tak,inaczej nie kontaktowałaby się z agentem DGSE.Dowie się, kto zabił jej faceta i będziedążyła do zemsty, a więc musiałam wyeliminować ją wcześniej.Zawołałam Mariko ipoprosiłam, żeby wróciła do pokoju.Pozbierała swoje rzeczy jak zawsze skrupulatnie,wręczyła banknot ratownikowi, który może już był jej kochankiem, i wróciła do budynku.Wpokoju poleciłam jej ubrać się elegancko i podczas gdy wybierała kostium i szpilki,wytłumaczyłam, co ma zrobić: pójść do Laico, zapytać recepcjonistę, czy zna Rosjankę, ipowiedzieć, że chce się z nią zobaczyć, aby coś od niej kupić.Ten ostatni punkt byłnajważniejszy.W Afryce każdy chce coś sprzedać, bo każdy potrzebuje pieniędzy.Szczególnie kobiety.Rosjanki.Pięćdziesięciolatki.Mariko musiała albo uzyskać jejadres, albo umówić się z nią na spotkanie.Nadmieniłam, że może będzie miała okazję w zamian za te informacje zaoferować swoje ciało, na co uśmiechnęła się, po czym wbiła swójmały tyłeczek w białe atłasowe wdzianko i wyszła z pokoju.Pół godziny pózniej zadzwoniła,żeby mi podać nazwisko i adres Rosjanki.Co teraz mogła zrobić?Wyjść z Laico, przejść sto czy dwieście metrów, wypić herbatę czy oranżadę wMandarine, wsiąść do taksówki i wrócić doOlympica, gdzie razem zjemy kolację.Wyszłam z hotelu, wskoczyłam na motorower iskierowałam się ku Moungali II,pod nosem banalnie wyglądających agentów Sassou, rozproszonych między barem,parkingiem a posterunkiem.Wejść do czyjegoś domu bez zaproszenia, chodzić tam bezszelestnie, poszukać jakiejśosoby i wyekspediować ją z tego świata: to wszystko, czego się kiedyś nauczyłam, i sądziłam,że już nie pamiętam, teraz nagle wróciło, jak wspomnienia rannego w wypadku drogowympozornie dotkniętego amnezją.Ze mną Jelena Pietrowa nie miała żadnych szans.Byłam uszczytu formy.Dopóki nie zrozumiałam, że nie mogę strzelać do kobiety, która przedtem niestrzelała do mnie.Poprosiłam Rosjankę, by usiadła, i zajęłam miejsce naprzeciw niej.- Jeleno, proszę dać mi jakiś dobry powód, dla którego bym pani nie zabiła.- Proszę dać mi jakiś dobry powód, dla którego by mnie pani zabiła.Te dwa zdania wzajemnie sobie przeczyły, ale Rosjanka chyba tego nie zauważyła.Jest taki moment, gdy przestajemy robić postępy w nauce obcego języka, nawet gdy mówimynim codziennie.- Pani przyszła z ramienia Sassou?Mówiła głosem chropawym, powoli.Pewnie po południu nadużyła wódki.Aatwiejzastrzelić kogoś, kto się upił.Szczególnie wódką.Niczego nie czuje, my zresztą też.- Nie.Pani wie, że pani przyjaciel Bernard Lemaire pracował dla Tutsich przeciwFrancuzom?- On mówił o Rwandyjczykach.I przeciw Francuzom nie miał nic, tylko coś przeciwtym, których uważał za wspólników ludobójstwa z 94.: Mitterrandowi, Vedrine owi,Balladurowi, Quilesowi, Villepinowi.Miał dość szwindli, tchórzostwa, kłamstw.Chciałrobić coś dobrego.W hołdzie ofiarom z 1994 roku.Mówił, że w ten sposób się rehabilituje.Co dowodzi, że nie wyrzekł się całkowicie idealizmu.To zaangażowanie było jegoocaleniem, w jego mniemaniu i, miał nadzieję, w oczach świata.To pani go zabiła?- Tak.Był brzydki.Jak można było chodzić do łóżka z tak paskudnym mężczyzną?Ten, którego ja kocham, jest piękny.Musiała mnie uznać za wariatkę.Lubię, kiedy ludzie biorą mnie za wariatkę.Mam wtedy czas zastanowić się nad karą, jaką im wymierzę.Za to, że mnie wzięli za wariatkę.Naścianach wisiało dużo obrazów.- Kto to namalował?- Mój syn.Jego też pani zabiła?- Nie.Dlaczego miałabym zabić pani syna? Maluje zle, ale to nie powód, żeby gozabić, nawet dla takiej eksagentki po menopauzie jak ja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Schröder Patricia Morza szept 01 Morza szept(1)
  • Patricia Richard Busy Hands, Images of the Family in the Northern Civil War Effort (2003)
  • Patricia C. Wrede Enchanted Forest 02 Searching for Dragons
  • Patricia C. Wrede Frontier Magic 02 Across the Great Barrier
  • KsiÄ™ga Rodzaju dana Conchiglii Prawda o Pochodzeniu CzÅ‚owieka i o Grzechu Pierworodnym
  • Quentin Patrick Peter Duluth. WyÂœcig ku Âœmierci
  • NAPOLEON HILL Mysl i bogac sie. Podrecznik czlowieka interesu
  • Napoleon Hill MyÂœl I Bogać SiÄ™. PodrÄ™cznik CzÅ‚owieka Interesu(2)
  • Hutin Patrick Kochankowie wojny
  • MacDonald Patricia Brudne intencje
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl