[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poza tym na pewno chÄ™tnie wyjdzietrochÄ™ z domu.Ramon przytaknÄ…Å‚.- Wrócimy na kolacjÄ™.- OdwróciÅ‚ siÄ™ od Sancheza, obdarzyÅ‚ Carly uÅ›miechem iwyciÄ…gnÄ…Å‚ do niej rÄ™kÄ™.Tak jak przypuszczaÅ‚, zignorowaÅ‚a go i po prostu ruszyÅ‚a przed siebie.Wioska nie byÅ‚a duża, skÅ‚adaÅ‚a siÄ™ głównie z prowizorycznych domków,wzniesionych miÄ™dzy piniami na szczycie wzgórza.Niektórzy mężczyzni mieszkali wpojedynczych namiotach.Dwaj Indianie - Jo-kuci - którzy towarzyszyli im w drodze,zbudowali sobie maÅ‚e wiklinowe chatki na polance na skraju obozu.ByÅ‚a też centralniepoÅ‚ożona zagroda i kilka przybudówek.WzdÅ‚uż skraju osady pÅ‚ynÄ…Å‚ wartki potok,dostarczajÄ…c mieszkaÅ„com nie tylko wody, ale też pstrÄ…gów.- Ilu ludzi tu mieszka? - Carly patrzyÅ‚a na kobiety, które praÅ‚y ubrania w strumieniu, ina dzieci grajÄ…ce w piÅ‚kÄ™ na Å›rodku placu.ZaskoczyÅ‚o jÄ…, że jest tu tak przyjemnie.Gdzieniegdzie widniaÅ‚y miejsca poroÅ›niÄ™te trawÄ…, proste, lecz dobrze utrzymane domy zcegÅ‚y.- OkoÅ‚o trzydziestu piÄ™ciu osób - powiedziaÅ‚ don, uÅ›miechajÄ…c siÄ™ do maÅ‚ej, najwyżejtrzyletniej dziewczynki, która biegÅ‚a w jego stronÄ™.PodniósÅ‚ jÄ… wysoko muskularnymirÄ™kami, pocaÅ‚owaÅ‚ w pucoÅ‚owaty policzek, by po chwili przekazać zbliżajÄ…cej siÄ™ szybkimkrokiem kobiecie.- Gracias, don Ramon.Moja Celia zawsze gdzieÅ› mi ucieka.- Kobieta miaÅ‚a niewiÄ™cej niż dwadzieÅ›cia pięć lat, Å‚adnÄ… twarz i Å‚agodne, brÄ…zowe oczy.Po chwili spojrzaÅ‚a naCarly i obdarzyÅ‚a jÄ… niepewnym uÅ›miechem.- Mario, to jest señorita McConnell - rzekÅ‚ don.-Przez jakiÅ› czas bÄ™dzie naszymgoÅ›ciem.Dziecko wyciÄ…gnęło do Carly maÅ‚Ä… rÄ…czkÄ™ i grubymi paluszkami pogÅ‚adziÅ‚o jÄ… pogÄ™stych, kasztanowych wÅ‚osach.OdwzajemniÅ‚a uÅ›miech.- Carly - powiedziaÅ‚a do kobiety.- Nazywam siÄ™ Carly.- MiÅ‚o ciÄ™ poznać.- UÅ›miechnęła siÄ™ do dona, potem przytuliÅ‚a dziecko do piersi i wmilczeniu odeszÅ‚a.- Nie wiedziaÅ‚am, że banici mieszkajÄ… z rodzinami - stwierdziÅ‚a Carly.PróbowaÅ‚azignorować ogarniajÄ…ce jÄ… wzruszenie na widok serdecznoÅ›ci miÄ™dzy donem i dzieckiem.- WiÄ™kszość z nich to pozbawieni domostw rancheros, ludzie, którzy utracili swojÄ…ziemiÄ™ na rzecz gtingos.Vaqueros i inni, którzy dla nich pracowali, także stracili dach nadgÅ‚owÄ….ZastÄ…pili ich taÅ„si robotnicy, Indianie, kupowani i sprzedawani przez Amerykanów.SÄ…traktowani niemal jak niewolnicy.- To niemożliwe.Przecież w Kalifornii niewolnictwo jest zakazane.- Niemożliwe? Indianie zarabiajÄ… dziesięć dolarów na miesiÄ…c, a i tak wiÄ™kszość tejkwoty wraca do wÅ‚aÅ›ciciela hacjendy w postaci opÅ‚aty za nocleg i jedzenie.JeÅ›li któryÅ›Indianin zostanie zÅ‚apany na włóczÄ™gostwie, zostaje sprzedany temu, kto da najwiÄ™cej, apieniÄ…dze zasilajÄ… rzÄ…dowÄ… kasÄ™.W moich oczach, gringa, to jest bardzo bliskieniewolnictwu.Carly milczaÅ‚a.WidziaÅ‚a Indian pracujÄ…cych na ranczu wuja, lecz nie miaÅ‚a pojÄ™cia,jak maÅ‚o im pÅ‚aciÅ‚.ZaniepokoiÅ‚a jÄ… myÅ›l, że być może don mówi prawdÄ™.Tymczasem jej uwagÄ™ zwróciÅ‚ dzwiÄ™czny odgÅ‚os metalu uderzajÄ…cego o metal,dobiegajÄ…cy od strony dużej drewnianej szopy, zbudowanej na skraju osady.Na jednej zeÅ›cian wisiaÅ‚y rzÄ™dami sierpy, szerokie motyki, mÅ‚otki, piÅ‚y, topory, klamry, wÄ™dzidÅ‚a i heble.Z dachu zwisaÅ‚y dwa wielkie chomÄ…ta, zauważyÅ‚a także kilka siodeÅ‚ i innych elementówuprzęży.PodchodzÄ…c do szopy, don przedstawiÅ‚ jej Santiago Gutierreza, czÅ‚owieka, któregozapamiÄ™taÅ‚a jako jednego z uczestników napadu.DziÅ› pracowaÅ‚ jako kowal, pochylony naddużym kowadÅ‚em uderzaÅ‚ mÅ‚otem, naprawiajÄ…c sprzÄ™gÅ‚o wozu.PodniósÅ‚ gÅ‚owÄ™ i przyjrzaÅ‚ siÄ™ niepewnie Carly.Podobnie jak ona jemu.- WidzÄ™, że czujesz siÄ™ lepiej.To dobrze.UkryÅ‚a zdziwienie.Zainteresowanie stanem jej zdrowia byÅ‚o ostatniÄ… rzeczÄ…, jakiej siÄ™spodziewaÅ‚a.- Tak.znacznie lepiej.DziÄ™kujÄ™.- W ogóle nie wyglÄ…daÅ‚ na banitÄ™, bardziej na ciężkopracujÄ…cego czÅ‚owieka.MiaÅ‚ spocone czoÅ‚o, napinaÅ‚ mięśnie zajÄ™ty swoim zadaniem.DonspytaÅ‚ o jego żonÄ™, TomasinÄ™, i dwójkÄ™ ich dzieci.Santiago powiedziaÅ‚, że wszyscy majÄ… siÄ™dobrze.SpostrzegÅ‚a gruby bandaż na jego udzie i przypomniaÅ‚a sobie, że zostaÅ‚ ranny w czasienapadu.Już miaÅ‚a spytać, jak noga siÄ™ goi, lecz w porÄ™ ugryzÅ‚a siÄ™ w jÄ™zyk.Ten mężczyznajest przestÄ™pcÄ….Przecież zostaÅ‚ ranny, kradnÄ…c konie jej wuja.Nie wypadaÅ‚o troszczyć siÄ™ ojego zdrowie.Tymczasem don wyrÄ™czyÅ‚ jÄ…, zadajÄ…c wÅ‚aÅ›nie to pytanie.- Jak twoja rana? Zabliznia siÄ™?Gutierrez wyjÄ…Å‚ z paleniska rozgrzane do czerwonoÅ›ci żelazo i zanurzyÅ‚ je w kadzi zwodÄ….Buchnęła para.- Tomasina wyjęła mi oÅ‚owianÄ… kulÄ™.Wszystko dobrze siÄ™ goi.- CieszÄ™ siÄ™ bardzo.Kowal uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, po czym zaczÄ…Å‚ walić mÅ‚otem w rozgrzane żelazo, zaÅ› donpociÄ…gnÄ…Å‚ Carly dalej.- Jak na banitÄ™ wydaje siÄ™ zadziwiajÄ…co miÅ‚y - rzekÅ‚a.Hiszpan zaÅ›miaÅ‚ siÄ™, krÄ™cÄ…cgÅ‚owÄ….- To zwykÅ‚y czÅ‚owiek.Walczy o odzyskanie tego, co mu zabrano.W naszym pojÄ™ciunikt z nas nie jest banitÄ….OczywiÅ›cie mogÅ‚a siÄ™ z nim spierać, lecz zrezygnowaÅ‚a.- DziwiÄ™ siÄ™, że nie czuje do mnie nienawiÅ›ci.SÄ…dziÅ‚am, że takie jest podejÅ›ciewszystkich waszych ludzi.WzruszyÅ‚ ramionami i spojrzaÅ‚ gdzieÅ› w bok.- Może i tak byÅ‚o.przez pewien czas.Kochali Andreasa.tak samo jak ja.- ZnowuujrzaÅ‚a ból na jego pociemniaÅ‚ej twarzy.Ale już po chwili znów byÅ‚ sobÄ….- WiÄ™c dlaczego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]