[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najbardziej lubił, jeśli miały łukowaty kształt, taki jaki u Joan Crawford.Niepokoiło go, że w kącikach oczu zaczynają mu się tworzyć kurze łapki, a szczecina napodbródku siwieje, ale posłał sobie dłonią całusa i mruknął: Ty wspaniały szatanie& ty&W tym momencie usłyszał dolatujący z wanny dziwny bulgot.Odwrócił się i zmarszczyłczoło.Woda falowała, jakby ktoś przegarniał ją dłonią, ale poza tym nic się nie działo.Możewzburzyło ją lekkie trzęsienie ziemi, którego nie odczuł? Albo utworzony w czasie nalewaniapęcherz powietrza? Zajął się dalej depilowaniem brwi, nucąc Night and Day.Kiedy skończył, rozwiązał pasek jasnego atłasowego szlafroka i powiesił go na kołku,wkręconym w drzwi wejściowe.Zauważył, że są lekko uchylone, choć nie powinny, ale niezamknął ich.Nikogo się przecież nie spodziewał.Zanim wszedł do wanny, zważył się.Sto dwadzieścia osiem kilo półtora mniej niż tydzieńtemu.Klepnął się z aprobatą po brzuchu.Jeszcze tylko dwadzieścia dziewięć kilo i osiągniewymarzoną wagę.Rupert Everett uważaj!Położył malinowe ciasto na tacy, obok butelki z płynem do kąpieli i kremu do złuszczanianaskórka, a potem wszedł do wody, pomrukując z zadowolenia i ulgi.Była to jedyna godzina wciągu dnia, kiedy mógł się rozluznić i pomarzyć.Nie musiał się w tym czasie martwić o pracę, ozałatwianie sprawunków ani o pachnące indykiem wymioty, które w korytarzu zostawiałpekińczyk pani Laksy. Noc i dzień& nucił pod nosem. Jesteście częścią mnie& .Opryskał sobie twarz wodą, po czym przetarł frotową rękawicą kark i miejsca za uszami.Jeżeli nie umył się za uszami, jego przybrana matka posyłała go do szkoły bez drugiegośniadania, więc do tej pory to robił dwa razy dziennie.Doskonale pamiętał, jak okropne jestspędzenie całego dnia w szkole bez jedzenia.Teraz mógł sięgnąć po duży kawałek malinowego ciasta.Gdy odgryzł pierwszy kęs, poczuł,że w wodzie, pod pianą, coś zadrgało.Było śliskie i umięśnione i pierwszą myślą Mervyna było:W%7ł! Boże, kiedy nie patrzył, do wanny wślizgnął mu się wielki wąż!Wrzasnął przerazliwie, wypluwając ciasto.Złapał za brzeg wanny, by wyciągnąć się z wody,poślizgnął się jednak i plasnął z powrotem do wody, rozchlapując ją po całej łazience.To nie był wąż, ale coś więcej.Dwa węże! Nie coś większego od dwóch węży! Zacząłgorączkowo macać pod wodą, próbując znalezć intruza, by go złapać i wyrzucić z wanny.Kiedy spojrzał na podłogę łazienki, stwierdził, że woda, którą wychlapał z wanny, wraca pokafelkach w jego kierunku, jakby była namagnetyzowana.Znów złapał za poręcz, zanim jednakudało mu się podciągnąć, woda tuż przed jego twarzą skłębiła się i wyrosła z niej postać.Byłauformowana z gorącej, przezroczystej wody i unosiła się z niej para.Mervyn opadł z powrotem do wanny.Był przerażony.Postać uniosła się nad nim i choć mógłpatrzeć przez nią i dostrzegał znajdujące się z tyłu różowe kafelki oraz wpadające przez listewkiżaluzji promienie słońca, wyraznie widział, że ma do czynienia z młodą kobietą. Jasna cholera& jęknął oblepionymi ciastem ustami. Powiedz mi, że śnię&Postać unosiła się jednak coraz wyżej, a potem pochyliła się ku niemu.Wiedział, że to nie sen.Na pewno nie był to senny koszmar.Przez kłębiącą się wokół postaci parę majaczyła twarzzjawy.Wpatrywała się w niego szklistymi oczami, jej usta były ściągnięte w dół w wyraziebezgranicznej nienawiści.Ponownie spróbował wstać, ale postać pchnęła go do tyłu.Uderzenie było niezwykle silne iMervyn poczuł się tak, jakby runęła na niego potężna morska fala.Został obrócony plecami dogóry.Kiedy chciał podnieść się na kolana, postać uderzyła go kilka razy w plecy, po czymzłapała za szyję i wepchnęła mu głowę pod wodę. Nnn& ieee& zabulgotał i szarpnął głowę ku górze, starając się złapać powietrze.Postaćpchnęła go jednak ponownie w dół z taką siłą, że przycisnęła mu nos do dna wanny.Walczył,kopał i próbował przewrócić się na plecy, ale postać usiadła na nim okrakiem i ścisnęła jegotułów udami.Był zaklinowany w wannie.Miał otwarte oczy i widział wylatujące ze swoich ust pęcherzyki powietrza.Ujrzał opadającąna dno szczoteczkę do paznokci, która przez chwilę wirowała w wodzie, a potem odpłynęła nabok.Podjął ostatnią rozpaczliwą próbę podniesienia się na ręce i kolana i przez kilka sekund miałwrażenie, że mu się uda.Kiedy uniósł głowę nad wodę, zaczął parskać i prychać, jednak postaćzłapała go za gardło i ponownie wepchnęła mu głowę pod pianę z taką siłą, że złamałaMervynowi nos.Woda zabarwiła się na czerwono.Płuca mu pękały.Zdawał sobie sprawę z tego, że za chwilę połknie pierwszą porcję pachnącejjaśminem wody.Nie mógł uwierzyć, że tak właśnie umrze.Bolały go uszy, a nos pulsował, jakbypołamano go na tysiąc kawałków. ABBGGBBLLLRRHHH& wybełkotał i ostatnie pęcherzyki powietrza wyleciały mu zpłuc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]