[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dopiero co jadłem.Coś jej mówiło, że kłamał, ale widziała po nim, że nie ma sensu protestować.- Opowiedz mi, jak poszło! - powiedział z entuzjazmem.Szybko opowiedziała mu owszystkim.O tym, jak bardzo się obawiała, jak bardzo wszyscy byli dla niej mili, o przemowiedyrektora wydawnictwa i o ostrzeżeniu, które dostała od Benedicta Guldberga.Johan zmarszczył czoło.- Przecież nie mogą zabronić ci pisać artykułów do gazet!- On się po prostu obawia, że wyjdzie na jaw, kim jest Elias Aas.- Uważam, że to bardzo niedobrze, że tak jest, ale rozumiem, że martwi się ze względu naciebie.Byłoby szkoda, gdyby taki artykuł miał zrujnować twoją karierę.Ale teraz, jak już po-wiedziałem, mam nadzieję, że nastąpi koniec podwójnej moralności i hipokryzji.Wydawnictwopowinno iść na przedzie, niosąc kaganek oświaty.- Ale muszą też brać pewne rzeczy pod uwagę.Sprawa w sądzie może dużo kosztować.Pokiwał głową.- Pocieszające jest to, że powoli posuwamy się naprzód.Tylko rok po tym, jak wyszłaAlbertine Christiana Krohga, zniesiono legalną prostytucję.- A więc teraz już naprawdę stałaś się pisarką, Elise.Teraz będą o tobie pisać w gazetach,pod twoim własnym nazwiskiem i będziesz musiała znosić zarówno krytykę, jak i pochwały.Mam nadzieję, że tych ostatnich będzie znacznie więcej.- Dziękuję, Johan.I dziękuję za kanapkę i kawę.Teraz czuję, że zawroty głowyzaczynają ustępować.Uśmiechnął się.- Kiedy skończysz jeść, będziemy cieszyć się spacerem do domu na świeżym powietrzu.Możemy rozmawiać całą drogę do domu.Ujął jej dłoń i ją pocałował.- Kocham cię.- Ja też cię kocham.Wstali.Przez krótka chwilę rozejrzał się szybko po prawie pustej kawiarni, by zarazpotem nachylić się i pocałować ją w usta.Przeraziła się, ale nie mogła się nie uśmiechnąć.Johan był odważny, a ona kochała go ażdo bólu.Otworzył przed nią drzwi.W chwili kiedy mieli wychodzić, przypadkowo zerknęła nadruga stronę sali.Doznała szoku.Asle Diriks siedział samotnie przy stole i patrzył na nią zdziwnym wyrazem twarzy.- Widziałeś, kto siedział w kawiarni? - zapytała, kiedy przeszli już dobry kawałek pochodniku.Odwrócił się do niej, zdziwiony.- Nie.- To był Asle Diriks.Pisarz, który był u mnie przedwczoraj.- I którego podejrzewałaś, że miał ukryte cele podczas wizyty?- Mam nadzieję, że się myliłam.- A jeśli się nie myliłaś, to dobrze, że zobaczył, że jesteś zajęta.Uśmiechnęła się.- Masz rację.Może uniknę kolejnych odwiedzin.- Zauważył cię?- Tak, jestem przekonana, że mnie rozpoznał, ale się ze mną nie przywitał.Spojrzał namnie z dziwnym wyrazem twarzy.- To potwierdza moje przypuszczenia.Jest tobą oczarowany, miał nadzieję, że lepiej ciępozna, a teraz czuje, że zaczyna zżerać go zazdrość.Musiała się roześmiać.- To się nie dzieje tak szybko.Spotkaliśmy się dopiero dwa - trzy razy.- Zdarza się, że wystarczy tylko raz, jeśli wierzyć romansidłom.Mam tylko nadzieję, żenie jest zazdrosny.Zazdrośni ludzie mogą być niebezpieczni.- No i powiedziałeś, że nauczyciele i pisarze są najgorsi ze wszystkich - dorzuciła ześmiechem.Szli spokojnie do domu, ciesząc się, że są ze sobą sam na sam.Było bezwietrznie,powietrze było przejrzyste i łagodne.Elise czuła, że radość rozpiera jej pierś z powodu całegozainteresowania, jakim ją obdarzono w wydawnictwie, wszystkich słów pochwały i na myśl otym, że jej książka, z jej własnym nazwiskiem na okładce, będzie sprzedawana we wszystkichksięgarniach.No i oczywiście, że Johan szedł tuż obok i trzymał ją za rękę.I będzie ją taktrzymać za rękę przez resztę życia.To wszystko sprawiało, że była nieprzytomna ze szczęścia.- Czy mogę cię odprowadzić pod sam dom? Uśmiechnęła się.- Oczywiście.Nie będziemy się przejmować panią Jonsen.Roześmiał się.- Dzisiaj najwyrazniej nie przejmujesz się zupełnie niczym.Ani ostrzeżeniem redaktora,strasznymi spojrzeniami rzucanymi przez jednego z wielu twoich adoratorów ani podejrzeniamipani Jonsen.- Jedyne, czym się dziś przejmuję, to ty.No i moja książka - dorzuciła szybko.- Będę musiał jakoś sobie poradzić z taką konkurencją.- Nie masz powodu do narzekań.Za każdym razem, kiedy przychodzisz, odkładampisanie na bok.- Czy dalej tak będzie, jeśli całymi dniami nie będę cię odstępował ani na krok? - W jegogłosie słychać było, że się z nią drażni.- Z pewnością nadejdzie czas, kiedy zajmiesz się rysowaniem albo rzezbieniem i pewniebędzie tak, że to twoja praca będzie dla mnie konkurencją.Otoczył ją ramionami i głęboko westchnął, nie ukrywając zadowolenia.- Och, tak się cieszę, Elise! Co zrobimy, żeby ten rok szybciej minął?- Sam powiedziałeś, że ani się obejrzymy, a znów będzie lato.Możemy zacząć sięprzygotowywać, to czas szybciej nam upłynie.Chcesz leżeć po prawej czy po lewej stroniemałżeńskiego łoża?Roześmiał się i pocałował ją w policzek.- Ani po lewej, ani po prawej.Chcę leżeć pośrodku, z tobą w ramionach.- Teraz prawie zapomniałam, że muszę jeszcze wstąpić d Hildy, żeby oddać jej płaszcz ikapelusz.Czyż to nie miłe z jej strony, że mi je pożyczyła?- Miłe, ale zupełnie niepotrzebne.Jesteś piękna niezależnie od tego, co masz na sobie.- To tylko ty tak uważasz.- A czy ja nie jestem najważniejszy?Roześmiała się.Przepełniało ją szczęście, miała ochotę cały czas się śmiać.- Myślisz, że kierownik jest w domu? Pokręciła głową.- Jest w swoim biurze.Dlaczego pytasz? Chyba się nie obawiasz, że zobaczy nas razem?- Nie, jeśli ty się nie obawiasz.- Nie pamiętasz, jaki był tobą zachwycony w święta?- Miałem na myśli to, że jesteś w żałobie.- Hilda i tak mu z pewnością wszystko opowiedziała.O ile ją znam, na pewno mupowiedziała, jak bardzo Emanuel ją drażnił.Teraz prawdopodobnie cieszy się, że odnalazłamswoją młodzieńczą miłość.Hilda powiedziała, że już się nie może doczekać, żebyśmy wszyscyczworo spędzali razem czas, kiedy już wreszcie będziemy małżeństwem.Doszli do wzgórza Aker i skręcili z Ullev:lsveien.- Może powinniśmy zaprosić Hildę z mężem któregoś wieczoru przed twoim odjazdem?Jeśli Kristian zobaczy, że inni to przyjmują jako coś naturalnego - nawet kierownik fabryki,którego darzy dużym szacunkiem - może zacznie inaczej na to patrzeć.Johan spoważniał.- Miejmy nadzieję, ale chyba nie damy rady tego zrobić przed moim wyjazdem.Zostałojuż niewiele dni, Elise.Uścisnął jej dłoń, kiedy nic nie powiedziała.Nagle dopadła ich melancholia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]