[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie zastanawiając się, zaczął mówić w języku Panów. Jeśli jestem szpiegiem, cotakiego mogłem szpiegować? Co takiego zobaczyłem, poza kilkoma wioskami Tubylców ijednym miastem wolnego Ludu, który nigdy nie miał nic wspólnego z RuchemOswobodzenia? Gdzie są dowody na moją szpiegowską działalność? Joseph wskazał nabiurko, gdzie kiedyś leżały jego rzeczy. Skonfiskowaliście moją sakwę i pewnie jądokładnie przejrzeliście.Znalezliście jakieś notatki szpiegowskie? Zapisy ruchów wojsk,tajne plany strategiczne? Pewnie znalezliście moje podręczniki.I parę rzeczy, które napisałemo przekonaniach filozoficznych Tubylców.Nic podejrzanego tam nie było, prawda? Prawda?Oficer patrzył na niego szeroko otwartymi oczami.Joseph uświadomił sobie, że chwiejesię na nogach i zaraz upadnie.Był tak osłabiony, że taki atak stanowił dla niego znacznywysiłek.W ostatniej chwili złapał się biurka oficera i mocno chwycił, ze zwieszoną głową,cały drżący. Jesteś chory? spytał oficer. Pewnie tak.Od nie wiem jak długo żyję tym więziennym jedzeniem.Przedtem żywiłemsię tym, co znalazłem w puszczy.To cud, że jeszcze mogę ustać na nogach. Joseph zmusiłsię, by unieść wzrok.Ich oczy spotkały się. Udowodnijcie mi, że jestem szpiegiem.Powiedzcie, z którego Wielkiego Rodu Manzy pochodzę.A potem możecie mnie zabrać izastrzelić.Ale najpierw pokażcie dowody.Oficer nie śpieszył się z odpowiedzią.Szarpał się za włosy, przygryzł dolną wargę.Wreszcie rzekł: Będę musiał to omówić z moimi przełożonymi po czym zwrócił się do strażnika,który przyprowadził Josepha Odprowadzić do karceru.Wkrótce po południu, zanim Joseph miał ponownie okazję skosztować nieapetycznejbreji, którą podano więzniom na południowy posiłek, znów zaprowadzono go do biurakwatery głównej.Było tam jeszcze dwóch innych oficerów w mundurach, z wyglądu sądząc starszych rangą.Jeden z nich, o wyglądzie twardziela, z paskudną blizną, długą i zagojoną, ale nadalwyrazną, biegnącą od wystającej kości policzkowej do kącika ust, podsunął Josephowi kartkępapieru i rzekł w języku Panów: Narysuj mi mapę Helikis.Zaznacz miejsce, z którego jesteś.Joseph wykonał szkic kontynentu i narysował krzyżyk w miejscu w połowie zaznaczającpołożenie Domu Keilloran. Jak nazywa się twój ojciec? Martin Pan Keilloran. A jego ojciec? Eirik Pan Keilloran. Imię twojej matki? Wireille.Już nie żyje.Oficer z blizną rzucił spojrzenie pozostałej dwójce.Coś wydarzyło się między nimi, jakiśznak, sygnał bez słów, którego Joseph nie mógł zinterpretować.Oficer, który przesłuchiwałgo dwa razy, skinął głową.Wtedy trzeci z nich, najstarszy, zwrócił się do Josepha i rzekł: Wolny Lud Manzy nie szuka swarów z Panami Helikis i nie jest zainteresowanywszczynaniem konfliktu.Kiedy tylko będzie to możliwe, zostaniesz przetransportowany dogranicy, Josephie Panie Keilloran, i przekazany swoim ludziom.Joseph patrzył.Wreszcie wyrzucił z siebie: Mówicie serio?Dostrzegł błysk gniewu w oku oficera z blizną.Brzydka blizna zaczerwieniła się. Ruch Oswobodzenia nie ma czasu na żarty te słowa padły w języku Ludu. Proszę więc o wybaczenie rzekł Joseph w tym samym języku. Dużo przeszedłemprzez ostatni rok, niewiele dobra mnie spotkało.I sądziłem, że skażecie mnie na śmierć. Być może powinniśmy tak zrobić rzekł mężczyzna z blizną. Ale nie zrobimy.Jakpowiedziałem: zostaniesz przewieziony do granicy.Joseph nadal nie mógł w to uwierzyć.To jakieś większe oszustwo, pomyślał, spisek,który ma go zmiękczyć, żeby mogli go podejść od najmniej spodziewanej strony i wyciągnąćz niego prawdę o jego działalności szpiegowskiej.Jeśli tak było w istocie, robili to w bardzodziwny sposób.Przeniesiono go z karceru do koszar po drugiej stronie obozu, gdzie miałmały pokój dla siebie choć nadal trzymano go pod strażą.Oddano mu sakwę z całązawartością.Zaczęto też dostarczać posiłki znacznie różniące się od tego, co serwowanowięzniom może nie były to delicje, ale przyzwoite i pożywne.Jakość jedzenia skłoniłaJosepha do wyciągnięcia wniosku, że to wcale nie jest sztuczka.Pewnie nie chcieli go odsyłaćna Helikis w obecnej kondycji.Najpierw go trochę podtuczą, żeby pokazać Panom z Helikis,że wolny Lud Manzy to humanitarni i troskliwi ludzie.Może nawet przyślą obozowegogolibrodę, żeby obciął mu włosy i przystrzygł brodę, i dadzą jakieś ubranie odpowiednie dlamłodego Pana.Josepha wręcz kusiło, żeby coś takiego zasugerować, w niezbyt poważnejformie, młodemu, sympatycznemu strażnikowi, który najwyrazniej go polubił.Wiedziałjednak, że takie drażnienie się z tymi, którzy go pojmali, nie było najlepszym pomysłem.Taka zarozumiałość mogłaby ich wcale nie rozbawić.Fakt określania buntu jako Oswobodzenia był dla Josepha cenną wskazówką na temat ichrzeczywistej opinii na jego temat.Nienawidzili Panów; postrzegali ich jako rasę wrogów.To,co mu zaproponowali, było nie tyle pomocą w dotarciu do domu, co pozbyciem się go
[ Pobierz całość w formacie PDF ]