[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z usposobienia i fachu niejako byÅ‚ zajadÅ‚ym, zakamieniaÅ‚ym historykiem.Przez caÅ‚e życie ukÅ‚adaÅ‚ jakieÅ› niesÅ‚ychanie szczegółowe i dowcipne tablice synchronistyczne.Po zamianie szkół wojewódzkich w Klerykowie na gimnazjum rosyjskie Leim utrzymaÅ‚ siÄ™ na posadzie, ale zepchniÄ™ty zostaÅ‚ do ostatnich szeregów.Po rosyjsku źle mówiÅ‚, wykÅ‚ad historii powszechnej (a wÅ‚aÅ›ciwie „rosyjskiej w zwiÄ…zku z powszechnÄ…”) mógÅ‚ być prowadzony tylko przez Rosjanina, wiÄ™c Leim z najcelniejszego ongi nauczyciela zjechaÅ‚ do klasy pierwszej.Z Å‚aski dawano mu jeszcze gospodarstwo w jakiejÅ› paralelce, co nabawiaÅ‚o go mnóstwa kÅ‚opotu, ale czyniÅ‚o kilkaset rubli.Pan Leim byÅ‚ to starzec wysoki, bardzo chudy i wiecznie pokaszlujÄ…cy.Twarz goliÅ‚ starym obyczajem, czaszkÄ™ Å‚ysÄ… jak kolano nakrywaÅ‚ pewnego rodzaju wiekiem z wÅ‚osów wyhodowanych w okolicy ucha.IdÄ…c wydymaÅ‚ policzki zawsze różowei wyszczerzaÅ‚ raz za razem szeregi zÄ™bów jak ser biaÅ‚ych.Nie byÅ‚o wypadku, żeby profesor Leim opuÅ›ciÅ‚ kiedykolwiek lekcjÄ™.Zakatarzony, kaszlÄ…cy, z ustami osÅ‚oniÄ™tymi szalem, przyÅ‚aziÅ‚ w najcięższe mrozy i gwaÅ‚towne wichry regularnie o godzinie ósmej, pozdrawiaÅ‚ skinieniem gÅ‚owy pana Pazura, drugiego z rzÄ™du, a jednak znacznie mÅ‚odszego weterana gimnazjum, i rozpoczynaÅ‚ swój monotonny spacer po górnym korytarzu.ByÅ‚ nadzwyczajnie starannym sÅ‚użbistÄ… i lojalistÄ… gorliwym.Od chwili wprowadzenia zakazu mowy polskiej w murach gimnazjum karaÅ‚ ostro wykroczenia tej kategorii, ilekroć któryÅ› z gospodarzy klas wskazaÅ‚ mu winowajcÄ™.Sam mówiÅ‚ w domu po polsku, byt ożeniony z PolkÄ… i miaÅ‚ córki, które w caÅ‚ym mieÅ›cie czyniÅ‚y rejwach patriotyczny za pomocÄ… zgromadzeÅ„, prelekcyj i zwykÅ‚ego odczytywania zakazanych przez cenzurÄ™ utworów literatury polskiej, utworów potajemnie wydobytych z wÅ‚asnej pana Leima biblioteki albo nawet wÅ‚asnÄ… jego rÄ™kÄ… niesÅ‚ychanie kaligraficznie ongi przepisanych.W dni galowe dworskie pan Leim maszerowaÅ‚ przez miasto ustrojony w mundur z haftowanym koÅ‚nierzem, z orderami, wÅ›ród których wisiaÅ‚ miedziak „za usmirenje polskawo miatieża”, ze szpadÄ… u boku i w pierogu.Ten pieróg znany byÅ‚ z dawna caÅ‚emu miastu.Ilekroć profesor zjawiaÅ‚ siÄ™ w paradnym stroju na ulicy Warszawskiej, szewc Kwiatkowski, którego warsztat znajdowaÅ‚ siÄ™ na rogu tegoż zauÅ‚ka, stawaÅ‚ we drzwiach, wtykaÅ‚ rÄ™ce pod fartuch i, trzymajÄ…c siÄ™ za wpadniÄ™tÄ… i wiecznie bolÄ…cÄ… brzuszynÄ™, raz na jakiÅ› kwartaÅ‚ wybuchaÅ‚ szczerym i gÅ‚oÅ›nym Å›miechem.Na rynku przekupki wnet sygnalizowaÅ‚y ukazanie siÄ™ profesora w gali.- Pani Jacentowa! - woÅ‚aÅ‚a zaraz spostrzegawcza Połóweczka - spójrz no pani z Å‚aski swojej! Przecie to, widzi mi siÄ™, profesor idzie w swoim kapelusiku.- Tak ci, moja kochana pani, tak.- woÅ‚aÅ‚a Jacentowa - on sam.Musi toto być ciężkie, choć i taki cudacki pieróg, bo jak to profesorzyna nadyma siÄ™, a dmucha, a chucha, jakby furÄ™ drzewa dźwigaÅ‚ na gÅ‚owie.Wszystkie te nieprzyjemnoÅ›ci byÅ‚y niczym w porównaniu z wrzaskami powstajÄ…cymi w gimnazjum.Już z daleka, gdy profesor Leim zbliżaÅ‚ siÄ™ do szkoÅ‚y, sÅ‚yszaÅ‚ on wtedy woÅ‚ania:- Panowie! Uwaga! Stary Klej nadciÄ…ga w swojej kanapie na gÅ‚owie i z broniÄ… u boku.Nie odwracaÅ‚ gÅ‚owy, kiedy go Å›cigaÅ‚y gÅ‚osy uczniów pochowanych miÄ™dzy sagami drzewa na podwórzu:- Panie Klej, może byÅ›my byli w stanie ulżyć cokolwieczek! WziÄ™libyÅ›my pierożek widÅ‚ami, jeden z przodu, drugi z tyÅ‚u.Nawet byÅ› pan profesor nie czuÅ‚, że niesiesz tak wielki statek.Profesor szedÅ‚ wówczas prÄ™dzej niż zwykle, szybko wydymaÅ‚ policzki, na których kwitÅ‚y iÅ›cie pensjonarskie rumieÅ„ce.Nie patrzyÅ‚ ani na prawo, ani na lewo, i miaÅ‚ taki wyraz oblicza, jakby w zupeÅ‚noÅ›ci podzielaÅ‚ zdanie uczniaków wyÅ›miewajÄ…cych siÄ™ z jego starożytnego pieroga.Koledzy mÅ‚odsi, ustrojeni w kapelusze lÅ›niÄ…ce, niskie, pÅ‚askie, ostatniego pokroju - niejednokrotnie doradzali mu, ażeby nabyÅ‚ modny pieróg i zamknÄ…Å‚ tym sposobem usta gawiedzi żakowskiej, ale pan Leim machaÅ‚ tylko rÄ™kÄ… i wydymaÅ‚ policzki:- Do Å›mierci może doba - mawiaÅ‚ - a ja bÄ™dÄ™ siÄ™ zabawiaÅ‚ w nabywanie galowych strojów.Prawie wam o tym myÅ›leć, wiercipiÄ™tom.Mój pieróg pamiÄ™ta lepsze czasy.Taki sam on emeryt jak i ja - i taki sam go też los na starość jak mnie spot-kat.Obadwaj wyglÄ…damy wpoÅ›ród współczesnych jak szczÄ…tki mastodonta.Na lekcji profesor Leim nie znosiÅ‚ szelestu i za najlżejszym zakłóceniem ciszy wykrzywiaÅ‚ siÄ™ i niecierpliwie sykaÅ‚.Do pomocy w przestrzeganiu porzÄ…dku w klasie delegowaÅ‚ zawsze kolejno tak zwanego dyżurnego.Dygnitarz taki przynosiÅ‚ kredÄ™, dbaÅ‚ o atrament i pióro na katedrze oraz wypisywaÅ‚ wielkimi literami nazwiska kolegów sprawujÄ…cych siÄ™ haÅ‚aÅ›liwie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]