[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tylko na chwilÄ™, myÅ›laÅ‚a, próbujÄ…cusprawiedliwić fakt, że czuje w Å›rodku ogieÅ„.PożądaÅ‚a go.GdzieÅ› w najmroczniejszym zakÄ…tku duszyukrywaÅ‚a prawdÄ™, że pragnęła tego niemal od samego poczÄ…tku.Drew odchyliÅ‚ siÄ™, a ona uniosÅ‚a gÅ‚owÄ™, patrzÄ…c mu w twarz.Mimo jaskrawego oÅ›wietlenia, jego ciemne oczy przesÅ‚aniaÅ‚ cieÅ„.NieuÅ›miechaÅ‚ siÄ™.PrzyglÄ…daÅ‚ siÄ™ jej dÅ‚ugo, a potem zaczaj opuszczaćgÅ‚owÄ™.Powoli, poruszajÄ…c siÄ™ jak w transie, stanęła na palcach i ichtwarze niemal siÄ™ zetknęły.Byli tak blisko siebie, że gdy otworzyÅ‚usta, poczuÅ‚a na wargach ciepÅ‚o jego oddechu.PomyÅ›laÅ‚a, że maostatniÄ… szansÄ™, żeby mu odmówić.JeÅ›li siÄ™ odsunie, Drew pozwoli jejodejść.Swoim zachowaniem dawaÅ‚ jej wyraznie do zrozumienia, żedecyzja należy do niej.94RSPowzięła jÄ… niemal bezwiednie.OtworzyÅ‚a usta, uniosÅ‚a lekkogÅ‚owÄ™ i wyprężyÅ‚a siÄ™ odrobinÄ™, by siÄ™gnąć do jego warg.W tym momencie puÅ›ciÅ‚y tamy.MajÄ…c zgodÄ™ Maggie, DrewprzylgnÄ…Å‚ zachÅ‚annie do jej ust, jakby Å‚aknÄ…Å‚ od dawna ich dotyku iciepÅ‚a.Może tak byÅ‚o.Może i on ukrywaÅ‚ uczucia pod maskÄ…wszystkiego, co mówili, robili i myÅ›leli.ChwyciÅ‚ jÄ… za ramiona i zaborczo przyciÄ…gnÄ…Å‚ ku sobie NiepytajÄ…c już o pozwolenie, penetrowaÅ‚ jÄ™zykiem każdy zakÄ…tek jej ust.CaÅ‚owaÅ‚ jÄ… coraz namiÄ™tniej.Ich wargi rozdzielaÅ‚y siÄ™ tylko na chwilÄ™i Å‚Ä…czyÅ‚y natychmiast w jeszcze gorÄ™tszym zespoleniu.Teraz już nie tylko uginaÅ‚y siÄ™ pod niÄ… kolana, lecz caÅ‚a drżaÅ‚a zpożądania.WiedziaÅ‚a, w jaki sposób jÄ… posiÄ…dzie.BÄ™dzie toprzypominaÅ‚o jego pocaÅ‚unek.ZawÅ‚adnie niÄ…, a ona mu ulegnie,nieÅ›wiadoma tego, co siÄ™ dzieje.Nie byÅ‚o to w jej stylu.Nie tego pragnęła.PoÅ‚ożyÅ‚a mu rÄ™kÄ™ napiersi, dotykajÄ…c niemal palcami ramienia i odepchnęła go lekko odsiebie.Nie zamierzaÅ‚a sprawić mu bólu, ale Drew skrzywiÅ‚ siÄ™, a potemsyknÄ…Å‚.CofnÄ…wszy siÄ™ o krok zÅ‚apaÅ‚ siÄ™ znowu za ramiÄ™, drugÄ… rÄ™kÄ…chwytajÄ…c dÅ‚oÅ„ Maggie, którÄ… uraziÅ‚a jego ranÄ™.- Przepraszam, nie chciaÅ‚am - powiedziaÅ‚a cicho.- PowinniÅ›mychyba.- Przestać? Czy o to jej chodziÅ‚o? Czy miaÅ‚ przestać jÄ…caÅ‚ować? Czy naprawdÄ™ chciaÅ‚a, żeby odszedÅ‚? - PowinniÅ›my trochÄ™zwolnić - dokoÅ„czyÅ‚a.95RSSkinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…, oddychajÄ…c równie ciężko jak ona.StwierdziÅ‚a toz ulgÄ….PodniecaÅ‚ jÄ… fakt, że choć czuÅ‚a siÄ™ zdominowana, wprawiÅ‚a gow taki stan.- Nie mogÄ™ myÅ›leć - szepnęła.Znów skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…, a potem pochyliÅ‚ siÄ™ tak, że zetknÄ™li siÄ™czoÅ‚ami i nadal ciężko dyszÄ…c, powiedziaÅ‚:- Wiem.Może z powodu jego gÅ‚oÅ›nego oddechu, a może dlatego, żekoncentrowaÅ‚a siÄ™ na czymÅ› zupeÅ‚nie innym, Maggie nie usÅ‚yszaÅ‚anadjeżdżajÄ…cego samochodu.Gdy siÄ™ zorientowaÅ‚a, byÅ‚ już o wiele zablisko.Cofnęła siÄ™ o krok i siÄ™gnÄ…wszy do przeÅ‚Ä…cznika przydrzwiach, zgasiÅ‚a Å›wiatÅ‚o w kuchni.- Co siÄ™ dzieje? - zapytaÅ‚ Drew.- KtoÅ› tu jedzie - wyszeptaÅ‚a przez zaciÅ›niÄ™te ze strachu gardÅ‚o.- Mogli zauważyć Å›wiatÅ‚o?- Nie wiem.Chyba nie.- ByÅ‚o to maÅ‚o prawdopodobne.Wokółdomu rosÅ‚o dużo drzew.NasÅ‚uchiwali razem w ciemnoÅ›ciach.Drew wciąż staÅ‚ na tyleblisko, że sÅ‚yszaÅ‚a jego oddech.Zamknęła oczy, koncentrujÄ…c siÄ™ nadzwiÄ™kach, dochodzÄ…cych sprzed domu.DotarÅ‚ do jej uszuprzytÅ‚umiony odgÅ‚os zamykania drzwiczek samochodu.KtoÅ› staraÅ‚SiÄ™ nie robić haÅ‚asu.Szelest materiaÅ‚u stanowiÅ‚ sygnaÅ‚, że stojÄ…cyobok niej mężczyzna poruszyÅ‚ siÄ™.- JeÅ›li zapukajÄ… do drzwi, bÄ™dziesz musiaÅ‚a otworzyć - szepnÄ…Å‚.- Wiem.- Zaczekaj chwilÄ™.Udawaj, że spaÅ‚aÅ›.96RSSkinęła gÅ‚owÄ…, nie wiedzÄ…c, czy Drew jÄ… widzi.Nie miaÅ‚apojÄ™cia, kto mógÅ‚ jÄ… odwiedzać w Å›rodku nocy.Nagle przypomniaÅ‚asobie, że Rafa obiecywaÅ‚ przysyÅ‚ać do niej policjantów, patrolujÄ…cychokolicÄ™.Może wiÄ™c.Czekali dÅ‚uższy czas w ciemnoÅ›ciach, ale nikt nie zapukaÅ‚.Niktnie chodziÅ‚ też po drewnianym ganku od frontu.DotarÅ‚oby to do ichuszu, nawet gdyby zachowywaÅ‚ siÄ™ bardzo cicho.MyÅ›lÄ…c o tym, Maggie usÅ‚yszaÅ‚a odgÅ‚os, na który czekaÅ‚a.CzyjeÅ› kroki.KtoÅ› szedÅ‚ wokół domu.Zacisnęła mocno palce na ramieniu Drew i zaczęła cofać siÄ™ wgÅ‚Ä…b kuchni, ciÄ…gnÄ…c go za sobÄ….ByÅ‚a boso, poruszaÅ‚a siÄ™ wiÄ™cbezszelestnie.Drew stukaÅ‚ butami o podÅ‚ogÄ™, musiaÅ‚a jednakzaryzykować.ZasÅ‚onki w oknie byÅ‚y tak przezroczyste, że gdyby ktoÅ›tam zajrzaÅ‚, mógÅ‚ zobaczyć ich sylwetki.Nie wiedziaÅ‚a, ile widać z zewnÄ…trz, ale zgasiwszy Å›wiatÅ‚o iprzyzwyczaiwszy oczy do ciemnoÅ›ci, dostrzegaÅ‚a przy blaskuksiężyca, co dzieje siÄ™ na podwórku.Tyczki pomidorów sterczaÅ‚y wmroku jak nieruchomi wartownicy, wyznaczajÄ…c granicÄ™ ogrodu.DotarÅ‚szy do drzwi spiżarni oparÅ‚a siÄ™ o nie plecami, starajÄ…c siÄ™ukryć jak najbardziej w cieniu.Drew staÅ‚ obok niej, koncentrujÄ…c caÅ‚Ä…uwagÄ™ na oknach.Dopiero w tym momencie zdaÅ‚a sobie sprawÄ™, żema jej rewolwer.CelowaÅ‚ nim w drzwi.PrzeraziÅ‚a siÄ™, widzÄ…c, jakijest przyczajony i skupiony.SpojrzaÅ‚a ponownie na okna i stwierdziÅ‚a, że ktoÅ› skrada siÄ™miÄ™dzy domem a ogrodem.WidziaÅ‚a ciemnÄ… sylwetkÄ™ przed tyczkamipomidorów.97RSIntruz zbliżaÅ‚ siÄ™ do drzwi na tyÅ‚ach domu.SzedÅ‚ w kierunku ichkryjówki.Drew zasÅ‚oniÅ‚ Maggie swoim ciaÅ‚em, przyciskajÄ…c jÄ… doÅ›ciany.ByÅ‚ napiÄ™ty jak struna.CzekaÅ‚, trzymajÄ…c broÅ„ wwyciÄ…gniÄ™tych rÄ™kach.Maggie baÅ‚a siÄ™ nawet oddychać.Nagle ciszÄ™zakłóciÅ‚ nieomylny odgÅ‚os.KtoÅ› poruszaÅ‚ klamkÄ… u drzwi.ROZDZIAA SIÓDMY98RSDrzwi siÄ™, oczywiÅ›cie, nie otworzyÅ‚y.Maggie sprawdzaÅ‚adokÅ‚adnie wszystkie zaniki od czasu, gdy zobaczyÅ‚a kogoÅ› wogrodzie.Gdy zobaczyÅ‚a Drew Evansa, poprawiÅ‚a siÄ™ w myÅ›lach.Intruz poruszyÅ‚ klamkÄ… tylko raz.Po chwili usÅ‚yszeli znowuodgÅ‚os jego kroków, Maggie nie byÅ‚a w stanie okreÅ›lić, w którymkierunku siÄ™ udaÅ‚, ale wiedziaÅ‚a przynajmniej, że odszedÅ‚ od drzwi.Odetchnęła z ulgÄ….Drew ruszyÅ‚ siÄ™ w tym momencie z miejsca.ChwyciÅ‚a go zaramiÄ™, ale siÄ™ jej wyÅ›lizgnÄ…Å‚.PodszedÅ‚ na palcach do kuchennego oknai stanÄ…Å‚ plecami do Å›ciany, podobnie jak rano, gdy obserwowaÅ‚ ganekprzed domem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]