[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Nagle zbladł.- Stephen? Co się stało?- To jest takie oczywiste - powiedział powoli, goniąc rozbiegane myśli.- Kiedy tenczłowiek zaraził się Ebolą?- Założyliśmy, że wtedy, kiedy samolot do oprysków przeleciał nad nimi, że wirus byłw tym proszku, który na nich zrzucono.- Na nich?- Na mężczyzn, którzy jedli lunch, i między innymi na naszą ofiarę.- Kiedy kamera zaczęła go śledzić?- Sądząc po godzinach i datach na ekranie, filmowanie zaczęto rankiem tego samegodnia.- No właśnie.Obejrzyj wszystkie sceny, przyjrzyj się im uważnie.Niemal wszyscymężczyzni, którzy jedli lunch z ofiarą - może nawet dokładnie wszyscy, muszę sprawdzić tojeszcze raz - byli na jego pogrzebie.Byli tam, opłakiwali go, tańczyli, przyglądali się.- Więc? - zapytała Julia, przeciągając słowo i kręcąc głową.Więc - zaczął Stephen, a jego oczy były szeroko rozwarte i widać w nich było strach -skąd operator kamery wiedział, który z mężczyzn zarazi się Ebolą z proszku zrzuconego nagrupę dwudziestu osób?*Kendrick Reynolds opierał się na lasce, stojąc w pokoju, o którego istnieniu niewieluludzi słyszało, a jeszcze mniej go widziało.Pokój miał owalny kształt, podobny do trzechbardziej znanych sal na wyższych piętrach i był położony kilkanaście metrów pod parteremwłaściwego Białego Domu.Według standardów Pennsylvania Avenue urządzony był pospartańsku i przypominał czytelnię w męskim klubie: pomieszczenie było umeblowanefotelami z uszakami i otomanami ustawionymi w skupiska ułatwiające siedzącym wygodneprowadzenie rozmowy.W centrum pokoju dominowały biedermeierowska sofa i prosty stolikkawowy.Ponieważ nie dotarły tutaj dekoracyjne zapędy Pierwszych Dam, ściany pokojupozostały białe, a dwadzieścia kilka obrazów wiszących na ścianach przedstawiło mało znanekrwawe lub obsceniczne eksperymenty takich współczesnych mistrzów, jak Eakins, Rodinczy de Kooning.Gdyby żonie Reynoldsa dane było obejrzeć tę salę, uznałaby jej wystrój zadowód na to, że płeć męska nie jest zdolna pogodzić swej męskości z kulturą. Ale ważniejsze od estetyki wystroju - pomyślał Reynolds - były zabezpieczeniapokoju".Jego ściany, sufit, podłogę oraz jedyne drzwi oplatała siatka cienkich drucików, któraotaczała pomieszczenie polem elektromagnetycznym.Nawet powietrze, wtłaczane iwywiewane przez dwa ogromne otwory wentylacyjne w suficie, przechodziło przez filtryzasilane tym samym polem elektromagnetycznym.%7ładen sygnał - od brzmienia ludzkiegogłosu po najbardziej zaawansowane sygnały pulsacyjne - nie mógł przedostać się przez tębarierę.Był to jeden z kilku pokoi na świecie, gdzie użycie podsłuchu było zupełnieniemożliwe.Nie było tu linii telefonicznych, stałych komputerów, gniazdek ani kablielektrycznych, dzięki którym można wysyłać do świata zewnętrznego sygnały z użyciemmetody inwigilacji zwanej prądem nośnym.Lampy w tej sali były wyposażone w takie sameżarówki jak te używane na łodziach podwodnych, wymagające wymiany tylko raz na rok.Chociaż goście byli przed wejściem prześwietlani na wiele sposobów i przeszukiwani zapomocą omomierzy, strażnicy obsługujący tę aparaturę szukali urządzeń nagrywających, a niepodsłuchowych, bo takie były tutaj bezużyteczne w związku z działaniem polamagnetycznego.Komputery, które przynoszono do tego pokoju, musiały mieć certyfikatTEMPEST, co oznaczało, że emitowane przez nie promieniowanie elektromagnetyczne byłyzbyt słabe, żeby można je było wyłapać z wykorzystaniem urządzeń przeznaczonych do ichodbioru, aby następnie odtworzyć z nich oryginalne dane.Reynolds odwrócił wzrok od niepokojąco agresywnego monochromu H.R.Gigera ipokuśtykał do dużego stołu, gdzie czekał jego laptop okazujący więcej cierpliwości niż onsam.Wyciągnął rękę w stronę zamkniętego wieczka i dostrzegł, że dłoń lekko mu drży.Zacisnął ją w pięść i spojrzał na nią tak, jakby patrzył na martwego węża.Usłyszał, że otwierają się drzwi, i podniósł wzrok.John Franklin właśnie przekraczałpróg, a za nim do środka wsunął głowę strażnik, który zamykał drzwi.- Kendrick, co się stało? - zapytał prezydent.Zbliżał się do pięćdziesiątki, miałkwadratową szczękę, niebieskie oczy i wygląd podstarzałego złotego chłopca.Jego postawa iwytworne maniery odzwierciedlały życie spędzone w luksusie.Gęste włosy prezydenta byłysztucznie przyprószone siwizną, bo specjalista od wyglądu stwierdził, że to będzie sugerowaćmądrość i doświadczenie.Kendrick zaczekał na trzask zasuwki i syk domykającego drzwi mechanizmuhydraulicznego, dzięki któremu pokój był całkowicie dzwiękoszczelny.Kiedy to usłyszał,powiedział:- Mamy problem, niemały.Prezydent wyćwiczonym ruchem uniósł nieznacznie w górę jedną brew.Kendrick ciągnął:- Jak wiesz, w ramach jednego z prowadzonych przeze mnie projektów poszukiwałemczłowieka, który nazywa się Karl Litt.Prezydent usiadł na sofie i założył nogę na nogę.Poszukał w pamięci.- To ten naukowiec, który zniknął.- Tak, prawie trzydzieści lat temu.Ale, Jack, jest jeszcze kilka innych rzeczy, którychci o nim nie mówiłem.- Kendrick wzdrygnął się na widok zmarszczonych brwi prezydenta,ale dodał swobodnie: - Nie chciałem, żeby to wyszło na światło dzienne.Teraz zauważył, że prezydent jest zaciekawiony.Kendrick już miał podnieść laptop,ale pomyślał o swojej lasce i o tym, że może się przewrócić, a wtedy urządzenie spadnie naziemię, więc zwrócił się do prezydenta:- Przepraszam.Mógłbyś?Prezydent poderwał się i przeniósł komputer na stolik kawowy.Kiedy obaj usiedli,Kendrick otworzył laptop i wcisnął przycisk zasilania.- Nie będę cię zanudzał szczegółami, które pewnie słyszałeś już setki razy.Wstępbędzie krótki.Pod koniec drugiej wojny światowej Stany Zjednoczone zwerbowały setkiniemieckich naukowców.Wielu z nich przywieziono tu potajemnie, tak by inne kraje niedowiedziały się, kogo mamy ani co robimy.Niemal wszyscy ci naukowcy wnieśli pózniejnieoceniony wkład w nasz rozwój technologiczny i poprawę obronności kraju.Tacy fizycyjak Wernher von Braun czy Otto Hahn stworzyli program energii atomowej w Las Cruces.Hubertus Strughold został wysłany do Szkoły Medycyny Lotniczej w Randolph, gdziekontynuował eksperymenty na ludziach w zakresie wojny radiologicznej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]