[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A więc jesteś, ty kutasie! wycharczał demon. Wreszcie,wreszcie przybyłeś!Sędziwy ksiądz uniósł rękę i zakreślił nad łó\kiem znak krzy\a.Potem pobłogosławił w ten sam sposób cały pokój.Wyjął butelkę zwodą święconą. Ach, tak! Zwięte szczyny! warknął demon. Spermaświętych!Merrin uniósł ampułkę; oblicze demona stę\ało w nienawiści. Co zrobisz, ty sukinsynie?! wysapal. Zrobisz to?!334Pierwsze krople święconej wody spadły na ciało Regan.Demonuniósł głowę napinając do granic wytrzymałości mięśnie twarzy iszyi. Tak! Krop sobie, krop, Merrinie! Dręcz nas! Nurzaj nas wswoim pocie.Przecie\ twój pot jest błogosławiony, święty Merrinie!Wypnij się jeszcze i obdarz nas swoim świętym powietrzem! No,pochyl się i wypnij święty tyłek! Będziemy go adorować, całować,lizać, błogosławić! Zamilcz!Rozkaz Merrina zabrzmiał jak wystrzał.Karras pełen podziwuspojrzał na niego, wpatrującego się z mocą w Regan.I demonumilkł.Wytrzymywał jeszcze spojrzenie księdza, ale siła jego wzrokuwyraznie słabła.Merrin zatkał ampułkę i zwrócił ją Karrasowi.Uklęknął przy łó\ku i rozpoczął cicho modlitwę: Ojcze nasz."Regan splunęła i trafiła Merrina w twarz \ółtą kulą plwocin.przyjdz królestwo Twoje. Merrin, nie przerywającmodlitwy, bez pośpiechu sięgnął do kieszeni po chusteczkę i starłślinę z policzka..i nie wódz nas na pokuszenie dokończył.Zbaw nas od zła wszelkiego dopowiedział Karras.Na moment podniósł wzrok.Oczy Regan wywróciły się białkamido góry, przedstawiała okropny widok.Karras zawahał się.Czuł, jaklęk ścina mu krew w \yłach.Powtarzał za Merrinem: Bo\e, OjczePrzenajświętszy, zwracamy się do Ciebie o łaskę, byś wspomógł nasprzeciwko nieczystemuduchowi, dręczącemu stworzenie Twoje.Przez Jezusa Chrys-tusa, Pana Naszego. Amen - odpowiedział Karras.Merrin powstał i ciągnął natchniony:335 Bo\e, Ojcze nasz i obrońco, wejrzyj w łasce swej na Twąsłu\ebnicę Regan Teresę McNeil, pochwyconą w sidła odwiecznegowroga ludzkości, nieprzyjaciela naszej rasy, który.Karras słyszał syk Regan.Siedziała wyprostowana z wy-wróconymi oczyma, jej język błyskawicznie wysuwał się i chował jaku wę\a.Znów poczuł niepokój.Skierował wzrok na tekst..wybaw słu\ebnicę Twoją modlił się Merrin czytającwersety z Rytuału..która ufa Tobie, Bo\e nasz odpowiedział Karras. I niechaj znajdzie w Tobie Panie oparcie..by stawić czoła wrogom.Gdy Merrin rozpoczął kolejną modlitwę, Karrasa dobiegł krótkiokrzyk Sharon.Odwrócił się szybko, a potem zdziwiony pobiegłwzrokiem za jej spojrzeniem.Zmartwiał: przód łó\ka unosił się nadpodłogą.Patrzył nie wierząc własnym oczom.Dziesięć, piętnaściecentymetrów.Pół metra.Potem dzwignęły się tylne nogi łó\ka. Gottin Himmel! wyszeptał przera\ony Karl.Ale Karras nie słyszał go i nie widział, jak Szwajcar czyni znakkrzy\a.Aó\ko unosiło się nad ziemią. Przecie\ to niemo\liwe!" pomyślał.Aó\ko uniosło się jeszcze o pół metra i zawisło w powietrzufalując lekko, jakby kołysane falami niewidzialnego jeziora. Ojcze Karras?Egzorcysta patrzył na niego z powagą i skinięciem głowywskazał na modlitewnik. Proszę o odpowiedz, Damien.Karras popatrzył na niego w roztargnieniu.Sharon wybiegła z336pokoju. I nie pozwól wrogowi zawładnąć jej duszą powtórzyłMerrin łagodnym głosem.Karras, wcią\ jakby nieobecny, spojrzał nieprzytomnie na swójegzemplarz Rytuału" i wyszeptał odpowiedz. A syn ciemności nie będzie mógł jej zranić. Panie wysłuchaj modlitwy naszej ciągnął Merrin..a wołanie nasze niech do Ciebie przyjdzie. Pan z Tobą..i z duchem Twoim.Merrin rozpoczął nowe, długą modlitwę, a uwagę Karrasa znówprzykuło łó\ko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]