[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.  Co?Wychodzi z kuchni i po chwiliwraca z wielką paczką owiniętąw brązowy papier.Sądząc porozmiarach i kształcie, to cośobramowanego. Skojarzył mi się z tobą.Kładzie paczkę nakuchennym stole. Zamierzałem dać ci gowcześniej, ale wyszłaś takszybko, że nie miałem szansy.Krzywię się w uśmiechu; jeślito jest jego sposób, żebywydobyć ze mnie informacje, tonic z tego nie będzie.  Może powinienem byćwdzięczny  dodaje.Przynajmniej zobaczyłem, gdziemieszkasz. To mieszkanie jeszcze niejest do końca moje.A wyboryJamie inspirowane byłystylistyką amerykańskichw y p r z e d a ż y garażowychminionego dwudziestolecia. Jaka jest twoja? Och, o wiele bardziejwyrafinowana.Ja myślałam oczymś bliższym pchlich targów zlat pięćdziesiątych. Kobieta, która zna swójstyl.To mi się podoba. Sądząc z tego, jak na mniepatrzy, chyba podoba mu się ażza bardzo.Chrząkam i zerkamna paczkę.Powinnampowiedzieć, że doceniam dobreintencje, ale nie mogę przyjąćprezentu.Jestem jednakciekawa, co jest w środku.Pozatym wzrusza mnie sam fakt, żeDamien kupił mi prezent. Czy mogę? Naturalnie.Opuszczam bezpiecznązatokę kuchni i wędruję ws t r o n ę stołu.Od Damienaoddziela mnie teraz krzesło, aleto i tak za blisko.Czuję, jak zagęszcza się powietrze międzynami i muszę bardzo siępilnować, żeby zapanować naddrżeniem rąk.Wsuwam palecpod taśmę i zaczynam zdzieraćopakowanie.Najpierw widzę ramę i jużwiem, że to nie jest zwykłyobraz.Rama jest prosta, aleniewiarygodnie piękniewykonana.Płótno zapiera midech w piersiach.Toimpresjonistyczny obrazprzedstawiający zachód słońca,który łączy w sobie realizm ispotęgowaną wrażliwość narzeczywistość.Jak gdyby widz patrzył na linię horyzontu przezsoczewki snu. Jest oszałamiający mówię, słysząc zachwyt wewłasnym głosie.Odwracam się, żebypopatrzeć na Damiena i widzę,ż e jego twarz wyraża czystąrozkosz.Musiał czekać na mojąreakcję.Może nawet się jejobawiał.Ta myśl przyprawiamnie o zachwyt.Damien Stark,zmartwiony, czy spodoba mi sięjego prezent. Evelyn wspomniała mi, żelubisz zachody słońca.To stwierdzenie przyprawia mnie o kolejny dreszczprzyjemności. Dziękuję  mówię,chociaż nie potrafię zmieścićwszystkich uczuć w tym jednymprostym słowie.Obraz coś mi przypomina.Dopiero po chwili uświadamiamsobie, że jego rama pasuje dotych, które widziałam w recepcjin a najwyższym piętrze.Przypominam sobie kolekcjępłócien, w tym dwa przepięknezachody słońca. Czy on pochodzi z twojegobiura? Wisiał tam.Teraz znalazł dom u kobiety, która docenijego piękno. Przecież też je doceniałeś. Pięknem trzeba siędzielić.Przesuwam obraz tak, byustawić go pod ścianą.Wtedydopiero dostrzegam wyblakłąetykietę. Monet? To kopia, tak? Nie, to oryginał zaprzecza. W przeciwnymrazie będę musiał odbyć bardzonieprzyjemną rozmowę zdomem aukcyjnym Sotheby s. Ale.ale.  To zachód słońca  rzucastanowczo, jak gdyby tenargument załatwiał sprawę. Ikojarzy mi się z tobą. Damien. Poza tym prezent nie jestnawet w połowie tak cenny jakten, który ty zostawiłaś dla mniew limuzynie. Błyszczą muoczy i uśmiecha się podstępnie.Czuję ukłucie przyjemnościmiędzy udami. Ach, tak  jąkam się.Sięga do kieszeni i wyciąga zniej skrawek białej satyny.Powoli, nie spuszczając ze mniewzroku, podnosi majteczki, zanurza w nich twarz i głębokowciąga powietrze.Oczyciemnieją mu z pożądania  wodpowiedzi ja też czujęnarastające między nogamipragnienie.Chwytam siękrzesła, żeby odzyskaćpanowanie nad sobą. Niezwykle uprzyjemniłymi powrót z restauracji dodomu. Jego głos wchodzi wemnie jak w masło, chciałabymsię w nim zanurzyć, ale mogętylko pokręcić głową. Proszę cię, nie zaczynaj błagam.Przez chwilę boję się, że będzie protestować, ale wmilczeniu wsuwa majteczki zpowrotem do kieszeni.Przełykam ślinę, niekomentując, że Stark nosi jeprzy sobie.Ciekawe, czy mi jeodda.Mam nadzieję, że nie.Nasze spojrzenia siękrzyżują.Wydaje się, że zpokoju uleciało całe powietrze.Iwtedy Damien podchodzi bliżej,znów mogę oddychać i wracarzeczywisty świat.Podnoszę rękę, żeby gozatrzymać. Nie, Damien. Zapewniam panią, panno Fairchild, że pani życzeniewyrażone zarówno tu, jak i wmoim mieszkaniu zostałozrozumiane i uszanowane.Zaciska mocniej szczęki, alewidzę w jego oczach iskierkirozbawienia.Trochę sięrozluzniam. Zwietnie.To świetnie.Ryzykuję spojrzenie na jegotwarz. Problem w tym, żepan wygląda trochę. Jak? Trochę jak wielki zły wilk. Czy to znaczy, że pani jesttu Czerwonym Kapturkiem?Może i chcę panią pożreć, panno Fairchild, ale ręczę, żepotrafię panować nad swoimiżądzami.Zazwyczaj. Naturalnie.Przepraszam.Po prostu przy tobie czuję się. Jak? Figlarnie  przyznaję. Naprawdę? Tointeresujące. Chyba podobamu się ta myśl.Marszczę brwi,czuję, że trochę się obnażyłam. Posłuchaj, dziękuję zaobraz.Jest fantastyczny. Ale nie możesz przyjąć takekstrawaganckiego prezentu? A skąd.Jestem zachwycona. Zwłaszcza tym,że to prezent od Damiena.Przyjmę go z radością, jeślinaprawdę chcesz, żebym gowzięła, mimo to, co.No wiesz. Urywam, a Stark wybuchaśmiechem. Cieszę się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Ortolon Julie Prawie idealnie 01 Prawie idealnie
  • Kagawa Julie Iron Fey 03 Iron Queen
  • Allen Danice Siostry Darlington 01 Zachowaj mnie w pamiÄ™ci
  • Young Samantha Into the Deep 02 Tylko ty mnie zrozumiesz
  • Dennis Lehane CiemnoÂœci, weŸ mnie za rÄ™kÄ™
  • POWIEDZ Å»E MNIE KOCHASZ Krentz Jayne Ann
  • ProÂœ mnie o co chcesz raz jeszcze
  • Parks Adele Mów do mnie jeszcze
  • Vicki Lewis Thompson U ciebie czy u mnie
  • Sawicka Wioletta Wyjdziesz za mnie kotku
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pajaa1981.pev.pl