[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Było to żałosne zwycięstwo.Chciała się pozbyć Edwarda i onodszedł, ale nie sprawiło jej to satysfakcji.Doszła do wniosku, że musi od niego uciec, choćby po to, byratować swoją równowagę umysłową.Im wcześniej odpłyną zHarrym do Indii, tym lepiej.Zapomniałam podziękować Edwardowiza dobroć wobec Harry'ego, uświadomiła sobie nagle.Zresztąnieważne.Niewątpliwie miał jakieś własne, ukryte powody, byokazać tak wyjątkową wspaniałomyślność.Choćby na przykładodseparowanie obu młodzieńców od siebie.Z goryczą pomyślała o jego szarmanckim zachowaniu przyobiedzie.Potrafił darować głupotę Harry'emu i Richardowi, ale dlaStrona 169 z 212RSniej nie chciał znalezć żadnego usprawiedliwienia.Najwyższy czas zakończyć to niefortunne małżeństwo, pomyślała.Któż chciałby być przez całe życie związany z tak paskudnąkreaturą? Był arogancki, obcesowy, nierozsądny i wyjątkowosarkastyczny.Jak mogło jej kiedykolwiek przyjść do głowy, że jest wnim zakochana? Przełknęła z trudem, żeby usunąć kulę dławiącą jąw gardle i zadzwoniła na Betsy.Betsy powstrzymała się od komentarza, widząc, że jej pani znowukładzie się do łóżka sama, ale na jej wyrazistej twarzy odmalowałosię zdumienie.- Jego lordowska mość musi jutro wstać bardzo wcześnie -wymamrotała Georgiana.Nie wiedziała, czy to prawda, ale takiewyjaśnienie wydało jej się przekonujące.W tym momencie niezniosłaby niczyjego współczucia.- W takim razie nie będę pani wcześnie budzić.Wygląda pani nazmęczoną.- To nie był komplement, Betsy! - Georgiana zdobyła się na słabyuśmiech.- Ale dobrze przespana noc powinna postawić mnie nanogi, a jutro spotykam się z bratem.- Z panem Harrym? - Betsy rozpromieniła się.Bez wątpieniamłodzieniec nie utracił zdolności oczarowywania ludzi.- Dobrze topani zrobi, to taki pogodny, wesoły młody człowiek.Dobre samopoczucie Harry'ego zostało następnego dniawystawione na poważną próbę.- Notre Dame? Czy koniecznie musimy tam iść? - Wyraznie nie byłzachwycony tą perspektywą.- Chyba nie chcesz podziwiać tej kupystarych kamieni, Georgie.Na rzece byłoby znacznie przyjemniej.Richard wyraznie ucieszył się z tej propozycji, choć miał dośćprzyzwoitości, by wymamrotać coś o sprawieniu przyjemnościGeorgianie.-Będzie zachwycona! - zapewnił Harry z przekonaniem.- Prawda,moja droga Georgie?Nie zaprzeczyła, choć przemknęło jej przez myśl, że szpiedzy czyochroniarze Edwarda - obojętnie jak ich nazwać - będą mieliStrona 170 z 212RStrudności ze śledzeniem ich.Ale nic jej to nie obchodziło.Rozglądała się uważnie dokoła, kiedy kareta toczyła się ulicamiParyża, ale nie zauważyła śladu pościgu.Nie dostrzegła równieżniczego ani nikogo podejrzanego w mijanych po drodze tłumach.Gdy odbili od brzegu, kilka stateczków zdążało w tym samym cooni kierunku, ale płynęły w dotychczasowym, znacznie wolniejszymniż oni tempie.Georgiana rozsiadła się wygodniej i z przyjemnościąwystawiła twarz na powiew wilgotnego wiatru.- Tak lepiej! - Harry popatrzył na nią z aprobatą.-Wczorajwieczorem byłaś blada jak śmierć.A teraz znowu masz rumieńce napoliczkach.Czy ta przejażdżka łódką po Sekwanie nie byłaznakomitym pomysłem?- Lepszym od większości twoich pomysłów - odparła surowoGeorgiana.%7łartobliwie podniósł rękę, jakby chciał jej dać klapsa.- Tylko bez kazań, Georgie.Obaj przywdzialiśmy dziś włosiennice.Prawda, Richardzie?Richard wyraznie czuł się nieswojo.- Obaj zachowaliśmy się jak idioci, co słusznie zarzucił namEdward.- Uśmiechnął się nieśmiało do Georgiany.- Ale muszę ci podziękować za zmianę, jaka w nim zaszła.Jestjakiś inny.Wysłuchał, co mieliśmy do powiedzenia.- Sam też miał wiele do powiedzenia.- Harry skrzywił się.- Mogęcię zapewnić, droga siostrzyczko, że niezle nas wychłostał językiem.-Podziękuj swojej szczęśliwej gwiezdzie, że nie wychłostał cięszpicrutą.- Pewnie na to zasłużyliśmy.A najbardziej gniewało go to, jaksądzę, że ciebie tak bardzo zmartwiłem i wciągnąłem w towszystko.Och, Georgie, naprawdę z całego serca cię za toprzepraszam.Słuchała tych słów ze szczerym zdumieniem.Pochyliła się ipoklepała brata po ręku.- To już przeszłość - powiedziała z roztargnieniem.-Teraznależałoby pomyśleć o przyszłości.Strona 171 z 212RSTa zachęta wystarczyła, by obaj młodzieńcy zaczęli z ożywieniemsnuć plany na bliższą i dalszą przyszłość, ale Georgiana przestałazwracać na nich uwagę.Włożyła palce do wody i zastanawiała sięnad słowami Harry'ego.Edward odmówił wysłuchania jej wyjaśnień, nie mogła więcpojąć, dlaczego bardziej zbeształ Harry'ego za nieodpowiednietraktowanie siostry niż za oszustwa, które sprowadziły na nichwszelkie kłopoty.Czy mogła popełnić błąd w ocenie męża?Odsunęła od siebie tę myśl.Gdyby nie jej ostre słowa wczorajszejnocy Edward by ją posiadł bez jej woli.I aż nazbyt chętnie przystałna jej wyjazd z Harrym do Indii Tak nie zachowuje się zakochanymężczyzna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]