[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jesteś cudowna.Taka otwarta.Na mnie.Mokra ijedwabista.Monika sięgnęła do jego dżinsów.- Chcę cię dotknąć.Muszę - wyszeptała.Mimo że otaczała ich ciemność, miała wrażenie, że jego oczywwiercają się w nią, jakby chciały zajrzeć do jej duszy.- Dotknij - wychrypiał.I gdy poczuł jej dłoń zaciskającą się najego członku, musiał się oprzeć jedną ręką o czerwony,ceglasty mur, bo teraz on miał wrażenie, że ziemia usuwa musię spod nóg.Poruszali się zgodnie, pieszcząc wzajemnie.Ichusta prawie się stykały, ich parujące na zimnie oddechymieszały.- Jesteś cudowna.moja dziewczyna.- wy-dyszał Jarek jej wtwarz.Doprowadzili się razem do szaleństwa, a potem drżeli,trzymając się mocno w objęciach.Gdy już poradzili sobie z garderobą, Monika się uśmiechnęła.- Jest ciemno, ale wiem, że się śmiejesz.- Jarek złapał ją zarękę i poprowadził ku ścieżce.- Pomyślałam sobie, czy oprócz palenia i picia robiłeś na tejgórze coś jeszcze?- Hm.teraz już tak.- Powiem ci, że podoba mi się ta twoja góra.Zatrzymał się iprzyciągnął ją do siebie.Pocałował mocno w usta i pogładziłpo policzku.- Pokażę ci jeszcze więcej moich miejsc.Pokażę ci wszystko.- Pokaż mi siebie.- Zrobię to.Obiecuję.Gdy wrócili do domu, weszli po cichu na górę i tym razemJarek pociągnął ją do swojego pokoju.- Zostaniesz ze mną? - spytał poważnie.Nie wiedziała, o co właściwie pyta, ale kiwnęła głową.Rozebrali się i położyli obok siebie.Bez słów.Bez gestów.Nawet się nie dotykali.Po prostu leżeli i patrzyli sobie w oczy.Niewypowiedziane słowa zawisły pomiędzy nimi.Oboje balisię nazywać to, co się właśnie działo.Chociaż Monika potrafiłato zdefiniować.I zrobiła to w myślach.A Jarek.Na razieprzyjmował to, co los mu ofiarowywał.Nie wnikał, nieanalizował, cieszył się tymi chwilami, tymi momentami, kiedybył z nią, gdy miał ją w ramionach, gdy była blisko.Nieotrzymał odpowiedzi na pytania, które go męczyły, które wnim buzowały.Jeszcze nie.Ale.coś w nim zaczynało pękać.Lodowe okowy, w których żył przez ostatnie lata, zaczynałykruszeć.Był cierpliwy.Czekał.Miał tylko nadzieję, że zdąży,zanim ona zacznie się niecierpliwić.Następnego dnia postanowił kontynuować oprowadzanieMoniki po bliskich sobie okolicach.Naszykowali jedzenie,napoje, przygotował aparat fotograficzny i po śniadaniuwyruszyli na wycieczkę.Oczywiście nie powiedział jej, gdziejadą, obiecując kolejną niespodziankę.Monika jechałaprzytulona do jego pleców, taka szczęśliwa, jak nigdy chybanie była.Radosna, pełna oczekiwania.Jakaś taka oczyszczona.Myślała o mężczyznie, którego obejmowała.Wspominałacudowne chwile, które przeżyła w jego ramionach.To byłamagia.Inaczej nie mogła tego określić.Zakochała się.Mocną,dojrzałą, trudną miłością.Pełna lęków, ale i nadziei myślała otym, co będzie dalej.Gdy on skończy swoje zlecenia.I cowtedy? Zostawi ją? Będzie wracał? Zabierze ją? Myśligalopowały tak, jak przesuwający się koło nich krajobraz, gdyczarna honda pokonywała kolejne zakręty na drodze.Nie mogę teraz o tym myśleć, bo oszaleję.Pomyślę o tymjutro.Tak, czasami trzeba było zastosować metodę Scarlett 0'Hary.Gdy dojeżdżali do majestatycznych murów zamku, jużwiedziała, gdzie są.Czocha.Była tu wiele razy ze swoimiuczniami.Lubiła to miejsce, pamiętała je także z częstooglądanego starego filmu Gdzie jest generał?".Potemwidziała jeszcze wielokrotnie ten średniowieczny zamek wróżnych innych ekranizacjach. Wiedzmin", Tajemnicatwierdzy szyfrów".Lubiła oglądaćznajome miejsca na ekranie telewizora, w innej scenerii,oprawie, fascynowało ją to.Chciałaby kiedyś zobaczyć, jakpowstają takie sceny, pewnie od drugiej strony nie wyglądałoto tak atrakcyjnie, a może wręcz przeciwnie?- Chodzmy.- Jarek zapakował rzeczy z kufrów do plecaka,aparat powiesił na pasku na szyi i wyciągnął rękę w stronęMoniki.- Zamyśliłaś się.- Wspominałam.Wiele razy tu byłam, uwielbiam to miejsce.- Ja też.- Może kiedyś się tu mijaliśmy?- Jestem starszy od ciebie, więc jako dzieci chyba raczej nie.chociaż może.- Przesunął okulary przeciwsłoneczne naczubek głowy i ruszył w stronę wejścia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]