[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy grupa żoÅ‚nierzy przeszÅ‚a przez bramÄ™ zamku, Uldolf przekonaÅ‚ siÄ™, jak koszmarnymsnem staÅ‚ siÄ™ ten Å›wiat.Pod płóciennym daszkiem na dziedziÅ„cu zgromadzono mnóstwo ludzi, jak przedoblężeniem.Mężczyzni, kobiety i dzieci - Uldolf zobaczyÅ‚ tu wiÄ™kszość wolnych pruskichmieszkaÅ„ców Johannisburga.Pilnowali ich Niemcy pod broniÄ….WÅ›ród Prusów widać byÅ‚o ibiedaków, i jaskrawo ubranych bogatych kupców.Wszyscy byli cisi i mieli nieobecny wyraz twarzy, nadajÄ…cy im wyglÄ…d duchów.Jednaknie byÅ‚y to jedyne duchy, jakie zobaczyÅ‚ tu Uldolf.W miejscu, w którym wybudowano zamek, staÅ‚a kiedyÅ› twierdza Mejdân.GdzieÅ› podtym wzgórzem zakopano koÅ›ci jego pierwszych rodziców i ruiny budynku, który byÅ‚ dlaniego domem przez pierwsze dziesięć lat życia.Po twierdzy nie zostaÅ‚ nawet kamieÅ„ nakamieniu.Nowi chrzeÅ›cijaÅ„scy wÅ‚adcy bardzo starannie zatarli Å›lady starego porzÄ…dku.Wyrównanie rachunków z potworem powinno w koÅ„cu umożliwić ostatecznepogrzebanie tej części historii.Jednak emocje w Uldolfie aż kipiaÅ‚y.UkryÅ‚ siÄ™ przed wÅ‚asnÄ… przeszÅ‚oÅ›ciÄ… na caÅ‚e lata.Teraz odzyskaÅ‚ wspomnienia.Każdykrok na ziemi zakonu bolaÅ‚, każdy oddech dusiÅ‚.Konfrontacja z LiliÄ… byÅ‚a dziaÅ‚aniem odruchowym, prawie bezmyÅ›lnym.Ale nieprzyniosÅ‚a ulgi w cierpieniu.Wciąż czuÅ‚ zapach krwi.SÅ‚yszaÅ‚, jak duch Radwena Seigsona szepcze: Oto wrogowie, którzy oderwali mi gÅ‚owÄ™z karku, którzy to zamczysko wznieÅ›li na moim grobie".CzuÅ‚, jak pÄ™kajÄ… w nim tamy.Przez osiem lat przeciekaÅ‚y przez nie wspomnienia i zÅ‚ość,teraz wzmagaÅ‚ siÄ™ tajfun krwi i bólu.Zostawiono Uldolfa pod strażą w malej kaplicy obok stoÅ‚pu.UsiadÅ‚ na prostej Å‚awce, samprzed dużym drewnianym krzyżem.UÅ›wiadomiÅ‚ sobie, że nie może nic zrobić.Nie da siÄ™ tego naprawić.Po oÅ›miu latach, w kaplicy boga swoich wrogów, Uldolf zapÅ‚akaÅ‚ nad swojÄ… rodzinÄ….XXVIIISierżant Günter Sejod dopilnowaÅ‚, by to on byÅ‚ pierwszÄ… osobÄ…, która przekażewiadomość biskupowi Cecilio.W pewnym sensie to wciąż byÅ‚ jego zamek - a teraz, skoro tenepizod z wilczym stworem siÄ™ skoÅ„czyÅ‚, wszystko powinno wrócić do normalnoÅ›ci.Nie mógÅ‚ siÄ™ już tego doczekać.Günter przyjÄ…Å‚ Chrystusa i sÅ‚użyÅ‚ zakonowi, ale miaÅ‚ nieprzyjemne wrażenie, że jegozwierzchnicy zapominali, na czyjej ziemi siÄ™ znajdujÄ….ZupeÅ‚nie czym innym byÅ‚o takietraktowanie nieochrzczonych, pogan, baÅ‚wochwalców, jednak ludzie uwiÄ™zieni przez biskupabyli chrzeÅ›cijanami wolnego stanu, tyle że urodzili siÄ™ jako Prusowie.A kiedy dotarÅ‚ wreszcie do komnaty biskupa, ku swojej wÅ›ciekÅ‚oÅ›ci zostaÅ‚ zmuszony doczekania.Tak, już najwyższy czas, zdecydowaÅ‚.WyobrażaÅ‚ sobie, jak biskup osÅ‚upieje, gdy usÅ‚yszy, że schwytanie potwora zawdziÄ™czajÄ…Prusowi.Ta myÅ›l byÅ‚a niezbyt życzliwa, ale w przeciwieÅ„stwie do rycerzy zakonnych, Günternie czuÅ‚ siÄ™ zobowiÄ…zany do lojalnoÅ›ci wobec tego dostojnika.Gdy go wreszcie wpuszczono, biskup pisaÅ‚ coÅ› na dÅ‚ugim zwoju pergaminu.- O co chodzi, sierżancie? - odezwaÅ‚ siÄ™ swojÄ… strasznÄ… niemczyznÄ…, z wysiÅ‚kiemodsuwajÄ…c siÄ™ od stoÅ‚u.- Potwór zostaÅ‚ schwytany, Wasza Eminencjo.- Günter mówiÅ‚ po niemiecku znacznielepiej niż biskup.- Polowanie zakoÅ„czone.- JesteÅ›my tego pewni?- Sam przy tym byÅ‚em, podobnie jak brat Erhard, który zidentyfikowaÅ‚ bestiÄ™.- ZostaÅ‚a zabita?Günter potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….Ta część caÅ‚ego zdarzenia nie do koÅ„ca mu odpowiadaÅ‚a.- Nie, brat Erhard chce jÄ… najpierw przesÅ‚uchać.Biskup potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… i wymamrotaÅ‚ coÅ› w nieznanym Günterowi jÄ™zyku.PotemwróciÅ‚ do kaleczenia niemieckiego.- BÄ™dÄ™ musiaÅ‚ porozmawiać z bratem Erhardem.Po co jÄ… przepytywać? To sprowadzi gojedynie na dalsze manowce.DziÄ™kujÄ™ za wieÅ›ci.- Biskup znowu pochyliÅ‚ siÄ™ nadpergaminem.Günter zastanawiaÅ‚ siÄ™, jak we wÅ‚aÅ›ciwy sposób kontynuować rozmowÄ™.- Chcesz dodać coÅ› jeszcze? - Biskup zerknÄ…Å‚ na niego.- Tak, Wasza Eminencjo.CzÅ‚owiek, który zÅ‚apaÅ‚ potwora, nazywa siÄ™ Uldolf.- To imiÄ™.Czy to nie jeden z tych Prusów, których nie sprowadzono jeszcze do zamku? -Biskup przez chwilÄ™ wpatrywaÅ‚ siÄ™ w przestrzeÅ„, próbujÄ…c sobie przypomnieć.- CzÅ‚onekrodziny naczelnika?- Tak, to on.ZdoÅ‚aÅ‚ opanować potwora i przyniósÅ‚ go bratu Erhardowi, zwiÄ…zanego i.- To znaczy, że jest tutaj?- Tak.- Dobrze.Zamknijcie go w celi.- Co?Biskup kiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ….- Jego rodzina zapewniÅ‚a schronienie potworowi.A on, jako syn ostatniego tutejszegonaczelnika, jest z pewnoÅ›ciÄ… najważniejszÄ… postaciÄ… tajnej spoÅ‚ecznoÅ›ci pogan.- Nie rozumiem.Uldolf oddaÅ‚ bestiÄ™ w nasze rÄ™ce.- RzeczywiÅ›cie, powiedziaÅ‚eÅ›, że jÄ… schwytaÅ‚.A mogÄ™ zapytać jak?- Ja.- Günter miaÅ‚ wrażenie, że w komnacie zrobiÅ‚o siÄ™ zimniej, i zaczęło do niegodocierać, że opowiadanie w tej chwili o pruskiej sprawnoÅ›ci nie jest najlepszym pomysÅ‚em.-Nie byÅ‚o mnie przy tym, gdy jÄ… zÅ‚apaÅ‚.- ZabiÅ‚a tylu chrzeÅ›cijaÅ„skich żoÅ‚nierzy, a myÅ›lisz, że jeden poganin mógÅ‚by jÄ… pokonać,używajÄ…c wyÅ‚Ä…cznie naturalnych metod?- Uldolf nie jest poganinem.ZostaÅ‚ ochrzczony jak Wasza Eminencja i ja.- Ten mÅ‚odzieniec musiaÅ‚ mieć po swojej stronie jakÄ…Å› diabolicznÄ… magiÄ™ albo odpoczÄ…tku byÅ‚ w przymierzu z bestiÄ….Günter nie potrafiÅ‚ pojąć logiki, którÄ… kierowaÅ‚ siÄ™ biskup.- Wasza Eminencjo, wciąż nie rozumiem.JeÅ›li byÅ‚ z niÄ… w przymierzu, czemu jÄ… zwiÄ…zaÅ‚ ioddaÅ‚ w nasze rÄ™ce?Biskup siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚.- To oczywiste.SiÅ‚y szatana sÄ… przerażone, od kiedy KoÅ›ciół wkroczyÅ‚, by naprawićszkody wyrzÄ…dzone niedbaÅ‚oÅ›ciÄ… zakonu.Do tej pory diabeÅ‚ miaÅ‚ tu wolnÄ… rÄ™kÄ™.- Wasza Eminencjo.- WidzÄ™, że wciąż nie pojmujesz, sierżancie.Uldolf oddal nam bestiÄ™ wyÅ‚Ä…cznie po to, byprzekonać nas o swojej prawoÅ›ci.co Å›wiadczy o desperacji.Stwierdzenie byÅ‚o tak absurdalne i wypowiedziane z tak gÅ‚Ä™bokim przekonaniem, żeburzyÅ‚o podstawy zdrowego rozsÄ…dku.Günter nie miaÅ‚ dość rozumu, by odpowiedzieć.- Pomimo motywów, którymi siÄ™ kierowaÅ‚, bieg zdarzeÅ„ jest korzystny dla nas - ciÄ…gnÄ…Å‚biskup.- Poszukiwania bestii odciÄ…gaÅ‚y ludzi od mojego Å›ledztwa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]