[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Coś czaiło się w pobliskich krzakach.Wytę\yła wzrok.Z mrokuwynurzył się pies.Dostrzegła krępą sylwetkę, postawione trójkątne uszy, krótki krzaczastyogon i jasną sierść.To był podobny do wilka dziki pies, którego Aborygeni nazywali dingo.Po chwili dostrzegła równie\ drugiego dingo.Sukę.Guzik, stary i ślepy, poło\ył się pomiędzy dziewczynką a dzikimi psami.Beth czuła narastające przera\enie.*Joanna nie zapisywała ju\ tłumaczenia, lecz odczytywała notatki dziadka w świetlelampy. Naomi opuściła nasze obozowisko przed świtem, zostawiając Emily pod opiekąReenadeeny.Udała się wraz z innymi kobietami do tajemnego miejsca, aby przygotować siędo dzisiejszego obrządku.Mę\czyzni przejawiają nietypowe dla nich o\ywienie polują iszykują jedzenie na wielką ucztę, jaka ma się odbyć dzisiejszej nocy, tańczą i śpiewają.Todziwne, ale nie okazują najmniejszego \alu, \e nie wolno im uczestniczyć w tym wa\nymrytuale.Nie ma tu księ\y, kardynałów ani biskupów.Tę najbardziej doniosłą dla plemieniaceremonię będą sprawowały zwykłe kobiety, nie mające szczególnego statusu ani nieposiadające \adnego tytułu.Jest tylko jeden warunek muszą być matkami.Jeszcze \adenmę\czyzna nie był świadkiem tego obrządku.Co kobiety robią we wnętrzu góry? Sądząc pokrwawych rytuałach towarzyszących inicjacji chłopców, mogę się jedynie domyślać, jakstraszne praktyki odprawiane są na dziewczętach wyrastających z wieku dziecięcego.Przybyłem tutaj w poszukiwaniu drugiego raju.Nowa wiedza, która zatruwa naszą erę idowodzi, \e świat nie został stworzony przez Boga, i która odrzuca święte Słowo Bo\e, aBiblię nazywa księgą mitów, zasługuje na to, \eby ją obalić.Przybyłem tu, by udowodnić, \eBiblia wytrzyma próbę empirycznej analizy.Chciałem udowodnić prawdę metodą tegosamego intelektualnego badania, jakim się posłu\ono, by podwa\yć jej wiarygodność.Przyjechałem tu w nadziei, \e znajdę drugi raj, gdzie Bóg stworzył jeszcze jedną paręludzi, którzy tym razem nie zjedli zakazanego owocu i dostąpili łaski dalszego \ycia wniewinności.Aborygeni nie wstydzą się swojej nagości ani nie znają cudzołóstwa.Sądokładnie tacy, jakimi ich stworzył Bóg.Teraz jednak widzę, \e się myliłem.To miejsce nie jest drugim rajem, ale kolejnymbłędem Stwórcy.Aborygeni czczą Tęczowego Wę\a i nigdy nie słyszeli o jedynym Bogu.Kamienie, rzeki i zwierzęta są przedmiotami kultu tych barbarzyńców, którzy nic nie wiedząo naszym Panu.Bo\e, wybacz mi moją pomyłkę.A teraz Naomi przez uczestnictwo w ich grzechachgrozi zboczenie ze ście\ki prawdy.Boję się, \e zostanie ukarana.Gdybyśmy tylko mogliwrócić do Anglii! Ale nie mamy za co.Pieniądze się skończyły.Za ostatnie kupiliśmy ziemiępod naszą farmę.Muszę się dowiedzieć, co kobiety zamierzają zrobić we wnętrzu góry, i ochronić Naomiprzed ich praktykami.Dziki pies ruszył w stronę Beth.Guzik zawarczał, otarł się o nią ciałem i odepchnął dotyłu.Suka podeszła dziewczynkę od prawej strony.Guzik zwiesił łeb i wydał z siebiezłowró\bny warkot.Sierść zje\yła mu się na karku, a wargi nerwowo zadrgały nad białymikłami.Dingo były coraz bli\ej.Guzik znowu zawarczał i pokazał kły.Dziewczynka rozpaczliwie próbowała cośwymyślić.Cisnęła w dzikie psy patykiem. Wynoście się stąd!Złote ślepia wcią\ były w niej utkwione.Widziała ociekające śliną pyski.Gdy dingo niespodziewanie skoczył, Guzik poderwał się z ziemi i zatopił kły w jegoskórze.W tym samym momencie suka rzuciła się na owczarka i chwyciła go za ogon.Bethpatrzyła w niemym osłupieniu, jak dzikie psy z dwóch stron atakują jej ulubieńca.Wpowietrzu fruwała sierść i rozlegało się przera\ające warczenie.Trysnęła krew.Guzik miałnaderwane ucho i głęboką ranę w boku.Dingo przyjęły strategię jak podczas walki z kangurem.Jeden zaszedł Guzika z przodu, adrugi od tyłu, doprowadzając swoją ofiarę do szału i pozbawiając mo\liwości obrony. Dosyć tego! krzyknęła Beth.Chwyciła drugi patyk. Wynoście się stąd! wrzasnęła,z całej siły uderzając jednego z dingo.Pies zostawił Guzika i skoczył w jej stronę, lecz tylko kłapnął zębami w powietrzu, gdy\dziewczynka potknęła się i runęła na ziemię.Guzik pomimo ataków suki ruszył za nim.Niewidział przeciwników, a jednak zaciekle walczył.Był pokąsany, sierść miał pozlepianą odkrwi.Beth zatkała dłońmi uszy i zaczęła uciekać.Joanna przez długą chwilę przyglądała się ostatnim słowom napisanym przez dziadka.Namyśl o młodym Angliku odciętym od świata i od znanych mu praw, usiłującym zachowaćkontakt z rzeczywistością i wierzącym, \e traci \onę z powodu tajemniczych obrządkówprzekraczających jego zdolności pojmowania, ogarnęło ją złe przeczucie ponura zapowiedzdalszego przebiegu wydarzeń.Czy złamanie świętego tabu śledzenie przez mę\czyznęrytuału kobiet sprowadziło truciznę-pieśń na jej rodzinę? Czy zdarzyło się coś jeszcze?Czego była świadkiem mała Emily? Jaki straszliwy wir ją porwał, gdy wyszła na jawzbrodnia ojca? I co kobiety robiły we wnętrzu góry?Joanna podniosła wzrok.Uświadomiła sobie, \e las nagle o\ył.Rozlegały się krzykiptaków, zwykle nocą zachowujących się spokojnie.Dobiegało ją oszalałe krakanie wron iwysoki śmiech kolibra.Działo się coś złego.Beth roztrącała na boki gałęzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]