[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Xavier zÅ‚apaÅ‚ mnie za ramiÄ™ i pociÄ…gnÄ…Å‚ za sobÄ…. Te budynki mogÄ… w każdej chwili siÄ™ zawalić ostrzegÅ‚. Trzymaj siÄ™ Å›rodka ulicy.Po mieÅ›cie jezdziÅ‚y ciężarówki, zbierajÄ…c ciaÅ‚aalbo to, co z nich zostaÅ‚o.WidziaÅ‚am policjanta, którypodniósÅ‚ ramiÄ™ kobiety; jej dÅ‚oÅ„ wciąż zaciskaÅ‚a siÄ™ natorebce. Dwie gospodynie domowe staÅ‚y w kolejce poracje żywnoÅ›ciowe.Nie zgodziÅ‚y siÄ™ pójść do schronu,bo nie chciaÅ‚y stracić miejsca w kolejce wyjaÅ›niÅ‚stojÄ…cy obok mężczyzna.Od stóp do głów byÅ‚ pokrytypyÅ‚em.SzÅ‚am jak we Å›nie.Czy to naprawdÄ™ byÅ‚aBarcelona? Czy takie zniszczenia byÅ‚y w ogólemożliwe? Moje spojrzenie na Å›wiat i prawa nimrzÄ…dzÄ…ce legÅ‚o w gruzach.Front wciąż znajdowaÅ‚ siÄ™daleko od Barcelony, ale wojna już tu byÅ‚a.Drzewa, które z poczÄ…tkiem wiosny dopierozaczynaÅ‚y siÄ™ zielenić, byÅ‚y obwieszone rozmaitymirzeczami.Na gaÅ‚Ä™ziach, wÅ›ród ubraÅ„ i opondostrzegÅ‚am urwanÄ… tuż przy biodrze mÄ™skÄ… nogÄ™.Miasto cuchnęło krwiÄ… i spalonym miÄ™sem.MinÄ™liÅ›mysierociniec, przed którym na chodniku leżaÅ‚y uÅ‚ożonew szeregi maÅ‚e dzieciÄ™ce ciaÅ‚ka.Gdyby nie skaleczeniai oparzenia, wyglÄ…daÅ‚yby, jakby spaÅ‚y.Xavier zobaczyÅ‚ kolegÄ™ dyplomatÄ™, który staÅ‚w drzwiach swojego mieszkania. Nie mogÄ™ uwierzyć, że Franco to zrobiÅ‚ zagadaÅ‚ do niego. MyÅ›laÅ‚em, że nienawidzi wyÅ‚Ä…cznieludzi, że bÄ™dzie chciaÅ‚ oszczÄ™dzić miasto. To byÅ‚y wÅ‚oskie samoloty odparÅ‚ tamten.NadlatywaÅ‚y od strony Majorki i tam wracaÅ‚y.Mussolinichce, żebyÅ›my stracili wiarÄ™ w siebie.Im bliżej fabryki, tym zniszczenia byÅ‚y bardziejprzerażajÄ…ce. Dobry Boże! jÄ™knęłam, kiedy zobaczyÅ‚amgłówny budynek.PoÅ‚owa fabryki zniknęła.To, cozostaÅ‚o, poczerniaÅ‚o od ognia, który wciąż jeszcze siÄ™tliÅ‚.Policjanci wyciÄ…gali spod gruzów kolejne ciaÅ‚a.W jednym z pobliskich magazynów urzÄ…dzonoprowizorycznÄ… kostnicÄ™. Nazywamy siÄ™ Xavier i Evelina Montella przedstawiÅ‚ nas mój brat, podchodzÄ…c do policjantastojÄ…cego w drzwiach magazynu.Mężczyzna pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ…. Nie wiem, czy wasz ojciec tu jest odparÅ‚.W niektórych przypadkach trudno okreÅ›lić, czy ciaÅ‚onależaÅ‚o do mężczyzny, czy do kobiety. Zaczekaj tu nakazaÅ‚ mi Xavier. Ja wejdÄ™ doÅ›rodka.Nogi ugięły siÄ™ pode mnÄ….Przykucnęłam nachodniku, nie dbajÄ…c o to, że ktoÅ› zobaczy mnie w takimstanie, w tej upokarzajÄ…cej pozycji.PowtarzaÅ‚am sobie,że przecież Pare nie mógÅ‚ zginąć.MieliÅ›my wyjechaćz miasta, zanim zrobi siÄ™ niebezpiecznie.PróbowaÅ‚amwyobrazić sobie najlepszy możliwy scenariusz.Kiedyzaczęły siÄ™ naloty, Pare nakazaÅ‚ wybudować wokółwszystkich swoich fabryk schrony dla pracowników.MiaÅ‚am nadziejÄ™, że wczoraj w nocy zszedÅ‚ do jednegoz nich.Xaviera nie byÅ‚o przez dÅ‚uższÄ… chwilÄ™.TÅ‚umaczyÅ‚am sobie, że to na pewno dobry znak.WstaÅ‚am na widok dwóch policjantów z noszami,którzy wyszli z fabryki.Leżące na nich ciaÅ‚o pokrywaÅ‚biaÅ‚y pyÅ‚, tak że z poczÄ…tku pomyÅ›laÅ‚am, że to posÄ…g.Dopiero gdy podeszli bliżej, rozpoznaÅ‚am szerokieczoÅ‚o i wÄ…sy. Boże, nie! krzyknęłam, biegnÄ…c w stronÄ™ noszy. Stójcie! Stójcie! To ktoÅ›, kogo pani zna? spytaÅ‚ jedenz policjantów, kiedy kÅ‚adli nosze na ziemi.UklÄ™kÅ‚am obok Pare, drÄ…c poÅ„czochy nagruzowisku.Gdyby nie rozciÄ™cie nad okiem, mogÅ‚abympomyÅ›leć, że nic mu nie jest.Wzięłam go za rÄ™kÄ™.Kiedyto zrobiÅ‚am, miaÅ‚am wrażenie, że skrzywiÅ‚ siÄ™ z bólu. On wciąż żyje! powiedziaÅ‚am. Zobaczcie!PoruszyÅ‚ siÄ™!Policjant poÅ‚ożyÅ‚ mi dÅ‚oÅ„ na ramieniu. To pani ojciec, senyoreto? Przykro mi, ale nieżyje.Xavier wyszedÅ‚ z magazynu.Kiedy zobaczyÅ‚, żeklÄ™czÄ™ obok noszy, z przerażonÄ… minÄ… ruszyÅ‚ biegiemw mojÄ… stronÄ™. To Pare powiedziaÅ‚am mu. Ale jestem pewna,że siÄ™ poruszyÅ‚. Jeszcze raz spojrzaÅ‚am na twarz ojca,szukajÄ…c w niej oznak życia. Senyoreto. Policjant przemawiaÅ‚ do mnieÅ‚agodnym gÅ‚osem. Jest pani w szoku, dlatego tak siÄ™pani wydaje.Zapewniam, że ten czÅ‚owiek nie żyje.UsÅ‚yszaÅ‚am, jak drugi policjant zwraca siÄ™ doXaviera: Nie ma tyÅ‚u gÅ‚owy.Jego mózg dosÅ‚ownie wylaÅ‚siÄ™ na podÅ‚ogÄ™.Xavier przykucnÄ…Å‚ obok mnie i zamknÄ…Å‚ mniew swych ramionach. Chodz, Evelino odezwaÅ‚ siÄ™ drżącym gÅ‚osem.Pare nie chciaÅ‚by, żebyÅ› zapamiÄ™taÅ‚a go w takim stanie.Nie mogÅ‚am siÄ™ ruszyć. Pare! krzyczaÅ‚am, kiedy brat pomagaÅ‚ mi wstać.ZaprowadziÅ‚ mnie do sklepu z guzikami, któregowÅ‚aÅ›cicielka staÅ‚a w drzwiach i ze smutkiem patrzyÅ‚a naotaczajÄ…cy jÄ… ogrom zniszczenia. To wasz ojciec? spytaÅ‚a. ByÅ‚ dobrymczÅ‚owiekiem.Przez lata prowadziÅ‚am z nim interesy.Xavier siÄ™ skrzywiÅ‚. Czy moja siostra może zostać u pani przezchwilÄ™? MuszÄ™ tam wrócić i pozaÅ‚atwiać pewne sprawy.Kobieta skinęła gÅ‚owÄ…. Przynieść pani coÅ›? spytaÅ‚a, prowadzÄ…c mnie dokrzesÅ‚a. ChciaÅ‚am zagotować wodÄ™, ale nie ma prÄ…du.MówiÅ‚a o nalotach i o przerażajÄ…cym Å›wiÅ›cie,z jakim bomby spadaÅ‚y na ziemiÄ™.WychwalaÅ‚a mojegoojca za schrony przeciwlotnicze, które kazaÅ‚wybudować w okolicy. Kilka miesiÄ™cy temu, kiedy je budowano,pracowaÅ‚ razem z kobietami i dziećmi opowiadaÅ‚a.WiedziaÅ‚a pani o tym?ZaprzeczyÅ‚am.Nie miaÅ‚am o tym pojÄ™cia.PrzedwojnÄ… ojciec nigdy nie zrobiÅ‚by czegoÅ› takiego.Najwyrazniej ostatnie wydarzenia w kraju go zmieniÅ‚y. Te schrony ocaliÅ‚y nam życie ciÄ…gnęła kobieta. Ale pani ojciec i robotnicy nie zostali ostrzeżeni naczas, gdy pierwsze bomby spadÅ‚y na fabrykÄ™.Pilocimusieli wyÅ‚Ä…czyć silniki, żeby nie byÅ‚o sÅ‚ychać, jaknadlatujÄ….MiaÅ‚a być przerwa w dostawie prÄ…du, ale nanieszczęście fabryka byÅ‚a oÅ›wietlona.Kobieta próbowaÅ‚a mnie pocieszyć, ja jednakprawie jej nie sÅ‚yszaÅ‚am.MyÅ›laÅ‚am wyÅ‚Ä…cznie o tym, żenigdy wiÄ™cej nie zobaczÄ™ Pare i że w rodzinnymgrobowcu na starym cmentarzu spocznie kolejnyMontella.Zmierć ojca napeÅ‚niÅ‚a nas poczuciem samotnoÅ›cii smutkiem.ZwÅ‚aszcza mamÄ™. Nie chcÄ™ żyć mówiÅ‚a. Moje życie straciÅ‚osens. Mamo, pomyÅ›l o wnukach powtarzaÅ‚am jej.Musisz być silna! One ciÄ™ potrzebujÄ….MyÅ›laÅ‚am, że Å›mierć Pare przekona jÄ… doopuszczenia Barcelony.Tymczasem efekt byÅ‚ odwrotny. Nie mogÄ™ zostawić Leopolda.Mimo ryzyka kolejnych nalotów upieraÅ‚a siÄ™, żebycodziennie chodzić na cmentarz.Nie miaÅ‚am prawaprosić pokojówek, żeby jej towarzyszyÅ‚y i ryzykowaÅ‚y,wiÄ™c chodziÅ‚am z niÄ…, zostawiajÄ…c dzieci pod opiekÄ…Conchity.Za każdym razem, gdy wychodziÅ‚yÅ›myz domu, caÅ‚owaÅ‚am je, wiedzÄ…c, że mogÄ™ wiÄ™cej ich niezobaczyć.Pewnego dnia syreny zaczęły zawodzić, gdywychodziÅ‚yÅ›my z cmentarza, wiÄ™c musiaÅ‚yÅ›my spÄ™dzićtrzy koszmarne godziny w zatÅ‚oczonym, zawszonymschronie, w którym roiÅ‚o siÄ™ od szczurów.Przez caÅ‚yczas zastanawiaÅ‚am siÄ™, czy kiedy wrócimy na passeigde Gràcia, nasz dom nie bÄ™dzie stertÄ… gruzu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]