[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Największą przewagę bez wątpienia zyskał, kiedy zdobył kontrolę nad tonvorami.Potem nadeszły dekady genialnych politycznych manewrów.Sprzymierzeńcy stali siępoddanymi, a wrogów trzymano na dystans dzięki skomplikowanemu systemowi rozejmów.Maldor okazał się mistrzem w izolowaniu zagrażających mu królestw, pokonywaniu ich w walce,a potem pozyskiwaniu ich zasobów dla swojej sprawy.Zdołał zapobiec zorganizowaniuzjednoczonego oporu do czasu, kiedy taka opozycja nie miała już żadnej szansy na zwycięstwo.Chociaż przetrwały jeszcze pojedyncze wolne królestwa, roszczenia Maldora do tytułu cesarzaLyrianu w rzeczywistości pozostają niepodważone.- Wasz cesarz jest czarnoksiężnikiem? - zapytał Jason.- Ostatnim - poinformował go z powagą depozytariusz wiedzy.- Po tym, jak byłświadkiem upadku swojego mistrza, sam nie wziął sobie żadnego ucznia.Cesarz doskonale zdajesobie sprawę, jaką przewagę daje mu fakt, że tylko on zna edomicki, i zabronił studiów nad tymjęzykiem.- Zakładam, że Maldor nie jest miłym władcą.Depozytariusz wiedzy uniósł brwi. - Cesarz to twardy człowiek.Oczywiście, pozostaję jego dłużnikiem, ponieważ pozwalami trwać na tym posterunku, gdzie czuwam nad zasobami wiedzy.- Skoro jest czarnoksiężnikiem, myśli pan, że mógłby wiedzieć, jak odesłać mnie dodomu?- Jasonie, jeśli szukasz rady, rozważ moje słowa.Nierozważne jest ściąganie na siebieuwagi Maldora.Większość ludzi bardzo się stara, żeby pozostać z dala od jego myśli.Jeżelinaprawdę jesteś Pozaświatowcem, wolałbyś raczej nie dzielić się tą informacją wszem wobec.Przyczaj się.Ucz się powoli i po cichu.W dzisiejszych czasach przykre konsekwencje dotykajątych, którzy wyróżniają się w tłumie.Jason pokiwał w zadumie głową.- Kto spisał historię, którą właśnie czytałem?Depozytariusz wiedzy odwrócił wzrok.- Trudno powiedzieć, jak powstają te księgi: autor nieznany i tak dalej.Domyślam się, żetekst ten przekazywano sobie od niegdysiejszych czasów.- Treść wydaje się dość aktualna.A przecież wspomniał pan, że jestem pierwszymgościem od dziesięciu lat, prawda?Starzec zacisnął usta.- Maldor pracował długie dziesięciolecia nad umocnieniem swojej władzy.Mogłemzdobyć tę księgę na wiele różnych sposobów.- Możliwe, ale założę się, że to pan ją napisał.Depozytariusz wiedzy poczerwieniał i odwrócił wzrok.- To niedorzeczne.- Proszę się nie wstydzić! Ja bym się tym przechwalał.Proszę spojrzeć, jaka jest długa! Ijeszcze ręcznie napisana!Depozytariusz westchnął.- Nie podoba mi się idea przypisywania pracy piśmiennejkonkretnej osobie.Tekst, który pochodzi z nieznanych zródeł, ma w sobie więcej tajemniczości.Trudniej go zignorować.- Czyli to pan ją napisał.- Tak.- Podoba mi się to, że chociaż streszczenia są zwięzłe, nadal opowiadają historię.Napisałpan coś jeszcze? - Nic, co zamierzam ci ujawnić.Pragnę jedynie, by zapamiętano mnie jako AutoraNieznanego.- Przyzna się pan kiedyś do czegoś, co pan napisał?Depozytariusz wiedzy zdjął okulary i potarł oczy.- Być może.Mój ojciec nakłonił mnie, bym opanował prawa, które rządzą pięknymstylem pisarskim, aż będę w stanie utkać ze słów całe światy.Jeśli kiedykolwiek dokonam tegowyczynu, być może podpiszę własnym imieniem opowieść.Jason rozejrzał się wokół, po korytarzach pełnych książek.Książek spisanych w innymświecie - historii, spostrzeżeń i filozofii, których przeczytanie wymagałoby wielu żywotów iktórych nigdy nie pozna.Depozytariusz wiedzy założył z powrotem dwuogniskowe okulary.- Zgłodniałem - powiedział Jason.- Nakarmiliśmy umysł - powiedział starszy mężczyzna, klepiąc się po brzuchu - czemunie zająć się żołądkiem?* * *Depozytariusz wiedzy podał lunch w pokoju, który nazywał Komnatą Kontemplacji.Ogromne maski zdobiły ściany, każda ukazująca ludzką twarz z brązu i każda z jednymzmrużonym okiem.Nieco poplamione i miejscami rozmazane zawiłe malowidło przedstawiającetysiące splecionych rąk pokrywało sufit.Kilkanaście świec osadzonych w żeliwnym żyrandolu ikilka lampek oliwnych rozstawionych w pomieszczeniu dawało światło.Ku zaskoczeniu Jasona posiłek podał młody chłopak, którego spotkał nad rzekąpoprzedniego wieczoru.Kiedy wszedł do pokoju i napotkał spojrzenie Jasona, delikatnie pokręciłgłową z proszącym wyrazem twarzy.Jason uznał, że chłopak nie chce, by wydało się, że poznalisię już wcześniej.Depozytariusz wiedzy bezceremonialnie przedstawił chłopca jako Hermiego.Jason zajadał łapczywie.Posiłek rozpoczął stosik gorzkich szarych orzechów.Depozytariusz wiedzy upierał się, że są bardzo pożywne.Jason pochłonął je, popijając chłodnymnapojem, który smakował jak rozcieńczony sok jagodowy z odrobiną miodu.Główne danieskładało się z grzybów o kapeluszach w kropki, z dodatkiem suszonych żółtych jagód o smakukwaśnych cukierków.Grzyby były większe od dłoni Jasona.Były delikatne i mięsiste, a ichsłonawy posmak nie różnił się zbytnio od szynki.Jason zjadł dwa spore kapelusze.Na deserpodano ciasto z fioletowym nadzieniem przypominającym konsystencją miąższ dyni.Jason zzachwytem przekonał się, że placek jest słodki i przepyszny. - To ciasto jest doskonałe - powiedział.- Tak, nie ma nic lepszego od placka z niebieskim korzeniem.- Próbowałem porównać do czegoś jego smak.- Jest jedyny w swoim rodzaju.Jak byś go opisał? Trochę jak przeciwieństwo dziczyznyz pieprzem w sosie miętowym.- Wierzę na słowo.Dlaczego te wszystkie maski mrugają? - Jason machnął widelcem,wskazując maski w całym pomieszczeniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]