[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Pragniesz mnie. Starała się ukryć zdziwienie w swoim głosie.Dwie minutywcześniej spała w jego ramionach, a teraz jego ciało pragnęło jej z całą gotowością. Zawsze.Nie próbował przeszkodzić jej w tych badaniach, tylko dalej leżał na boku, kiedy gładziładelikatną skórkę wokół główki penisa, a potem przesunęła palcem po niewielkim rowku poniżej.Wciągnął powietrze w sposób, który powiedział jej, że te ciekawskie, powolne pieszczotysprawiają mu przyjemność. Mam przestać, Benjaminie? Przesunęła lekko paznokciami po całej długości, a potemujęła w dłoń miękkie jądra.W brzuchu czuła głód, który dopominał się więcej takich skandalicznieintymnych pieszczot. Za nic. Dotknął jej ustami i przesunął językiem po dolnej wardze.W jednej chwiliMaggie zapomniała o czułościach, zapomniała o tym, że pragnie się uczyć jego dotyku i kształtu,zapomniała, jak się nazywa.Czuła tylko jego dłoń na gardle.Wyprężyła się ku tej dłoni, którapowoli przesuwała się w dół, budząc żarliwe pragnienie.W końcu palce dotknęły podbrzusza. Pocałuj mnie, Maggie.Ja też nie zamierzam przestać.Chyba jej groził.Mimo to spełniła jego życzenie.Zanurzyła dłonie w jego włosy irozchyliła wargi.Gdzieś na dnie jej umysłu zdrowy rozsądek wygrażał pięściami, wykrzykiwał cośo błędnych osądach dokonywanych pod wpływem namiętności, ale jego jazgot zmienił się w cichyjęk, kiedy dłoń Benjamina przeniosła się na jej pierś.I nagle on sam gdzieś zniknął.Maggie z trudem powstrzymała krzyk rozczarowania.Poczuła, że materac się porusza ifaluje.To Benjamin przysiadł na piętach.Wzwiedziony członek prężył się dumnie na brzuchu. Doprowadzasz mnie do szaleństwa, moja Maggie.Zamrugała. Ja cię doprowadzam? Chciała, żeby to zabrzmiało z urazą, ale sama czuła, że w jejgłosie słychać było głównie zdziwienie. Jesteś cudowna, gdy tracisz głowę. Zabrał się do przekładania poduszek, podczas gdyMaggie próbowała odgadnąć, czy to była drwina, czy komplement. Wcale nie tracę. Oczywiście, kochanie.Leż spokojnie i zaraz coś na to zaradzimy. Siadł na niejokrakiem jak lew, pilnujący smakowitego kąska. Też chcesz stracić głowę, Benjaminie? W jego oczach lśnił blask, jakiego przedtemnie widziała, trochę dziki i bardzo intrygujący. Moja droga pani pochylił głowę i liznął jej sutek. Jestem jednym wielkimzawrotem głowy i to wyłącznie z twojej winy.Maggie miała nadzieję na dalsze pocałunki, ale on zamiast tego wsunął jej poduszkę podbiodra.Poczuła się wytrącona z równowagi, choć przecież nadal leżała w swoim łóżku. Możesz mi zabronić, Maggie, jeśli naprawdę musisz, ale błagam cię, nie rób tego.Niedojdę w tobie, obiecuję ci to.Może i by go zatrzymała, gdyby mogła mówić, ale nie pozwoliły jej na to emocjewzbierające głęboko w ciele.Jego obietnica była zarazem szokująca i uspokajająca, ale Maggie itak trochę się wystraszyła.Ułożył się na niej powoli, pozwalając, by czuła każdy cal ich stykających się ciał brzuchy, żebra, piersi, a potem cudowny nacisk podbrzusza.Westchnęła w jego ramię, oddając musię w pełni.Długą chwilę leżał spokojnie, tuląc do siebie jej głowę.Oddychali w równym rytmie.Zamknęła oczy i zachwycała się tym spokojem i bliskością, zadowolona, że pozwolił jej coś takiegoprzeżyć.Ben dalej leżał bez ruchu, aż w końcu uświadomiła sobie, że czeka na jej pieszczoty.Odwróciła głowę i dotknęła wargami jego szyi.Dalej nic.Pocałowała go, dotknęła dłonią jego policzka, a potem przechyliła jego głowę, by ucałowaćgo w usta.To było cudowne uczucie na nowo poznawać jego usta z tej pozycji, spokojnierozkoszować się jego smakiem i bliskością.Zachwycała się dotykiem jego warg, pieszczotą języka,aż w końcu poczuła inną, równie delikatną pieszczotę.Dotykał tego sekretnego miejsca.Gorąca, tępa główka jego męskości powoli napierała najej gorące wnętrze.Poduszka pod biodrami ułatwiała mu wejście i już po chwili Maggieznieruchomiała, czując, jak czule, zachwycająco ich ciała stapiają się w jedno.Czuć coś takiego.właśnie z nim.Westchnęła, czując, jak rozkosz ogarnia ją całą i skłaniado ruchu.Leniwym, powolnym falowaniem włączyła się w jego rytm.Poczuł to natychmiast.Pchnął głęboko i mocno, a ją przeszył tak potężny paroksyzm rozkoszy, że wbiła paznokciew jego gładkie, muskularne pośladki i cicho załkała w jego ramię.Kiedy fala odpłynęła,oszołomiona i wyczerpana Maggie opadła na posłanie. Benjaminie? Co, kochanie? Pogładził jej czoło i odsunął z niego włosy tak czułym gestem, żemusiała zamknąć oczy.Azy, które w nich wezbrały, popłynęły po policzkach we włosy.Tulił ją czule, choć jegogorąca męskość wciąż w niej tkwiła.Z trudem szukała słów wdzięczności, ale nie znalazła.Dopieropo dłuższej chwili zapragnęła pogładzić jego włosy, powoli i delikatnie, a potem obdarzyć tąpieszczotą całe ciało, żeby wiedział, jak jest dla niej ważny.Odwrócił głowę i ucałował jej dłoń, apotem wtulił się w jej ciało.Trwali tak, zamknięci w uścisku, aż w końcu Maggie znowu zaczęłaporuszać biodrami.Może to miał być dla niej prezent, a może doświadczenie, mające powstrzymać ją przedzerwaniem zaręczyn.Gdyby skończyło się na cielesnych przyjemnościach, nie miałaby nicprzeciwko temu.Ale przyjemność zmieniła się w zbliżenie pełne takiej intymności i szczodrości, żena samą myśl o utracie czegoś takiego Maggie zapłakała gorzko, mimo kolejnej fali rozkoszy, któraogarnęła ją bez reszty. Masz dziś okropną migrenę. Adele zasunęła zasłony, wyganiając z pokoju pierwszepromyki porannego słońca. Najgorszą, jaką można sobie wyobrazić.Zwróciłaś nawet porannączekoladę.Bridget usiadła na łóżku i patrzyła na ciemniejący pokój. Znowu migrena? Przecież najgorszą migrenę miałam w święta, czyli całkiem niedawno! Ta jest jeszcze gorsza. Adele nalała filiżankę gorącej, parującej czekolady i podała jąBridget, która chciwie wypiła napój.Czasem czekolada była jedyną rzeczą, dla której warto byłosię obudzić.Druga filiżanka napoju powędrowała prosto do nocnika. Dlaczego każesz mi znowu zostać w łóżku? spytała Bridget, podciągając kołdrę podbrodę. I co może być gorsze od dnia, kiedy mama dowiedziała się o zaręczynach lady SophieWindham z jakimś bogatym baronem? Zawsze może być gorzej. Adele wzięła ciężką tacę ze śniadaniem i wystawiła ją zadrzwi. Nawet od zapachu tosta z masłem robi ci się niedobrze.Bridget rzuciła tęskne spojrzenie na drzwi oddzielające ją od dwóch grubych kromekciepłego chleba, idealnie nasączonych masłem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]