[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Yael znajdowała się w salonie, który tak bardzo kochała, a któryteraz budził w niej tyle strachu.Wszyscy policja, Cienie, zabójcy w taki czy inny sposóbpilnowali jej domu.Zmęczenie i rozpacz kazały jej jednak rzucić się wpaszczę lwa.Chciała schronić się na kilka minut wśród tych murów.Dopóki się nie odnajdzie.Nie odzyska własnej tożsamości.Jej życie zmieniło się całkowicie w jednej chwili.Tydzieńwcześniej była równie wesoła jak przyjaciółki, przeżywała codzienneradości i smutki, dzisiaj zaś się ukrywa.Jej rodzinie groziniebezpieczeństwo.A ona zaczyna podejrzewać to, co niepojęte.%7łe wypadek samochodowy, w którym zginęła jej matka, wcalenie był wypadkiem.%7łe jej ojciec może być w niebezpieczeństwie.Jeśli go śledzą, żeby mieć pewność, że Yael nie przekazała mużadnej wiadomości? Ona za dużo wie o tych ludziach.Może chcą miećjej ojca na oku na wszelki wypadek.W takim razie nie powinna się doniego zbliżać i z nim kontaktować.%7łeby go chronić.Henri Bonneviel nie żyje.Został zamordowany.Przez kogo? Przez kolejne Cienie? Te, które nie chciały dzielić znim tajemnicy? Prawdopodobnie tak.Yael przebiegła przez znane jej terytorium, mimo wyczerpaniawcale nie czując ochoty, by usiąść, by przystanąć.Nagle zobaczyła się w lustrze przy wejściu.Jej spojrzeniepowędrowało ukradkiem na antresolę, w stronę komputera, po czymwróciło do lustra.Do siebie samej, do krótkich włosów związanych nadkarkiem i do makijażu-przebrania.Stwierdziła, że się zmieniła.%7łe mabardziej wyraziste rysy.%7łe jest doroślejsza.Czy wkrótce zobaczy pierwsze siwe włosy?Zaczęła wpatrywać się w narożniki dużego lustra, czekać, ażCienie się pojawią.Nic się nie wydarzyło.Wówczas Yael chwyciła świecznik i rąbnęła z całej siły.Szkłoroztrzaskało się z hałasem.Cofnęła się o krok w samym środku zgiełku.Pozostałe resztki pokrywała ta sama cienka błona.Yael spuściła wzrok.Na podłodze widniały porozrzucaneszczątki jej ciała i umysłu.Cała jej istota się rozpadła.Pobiegła ku schodom.Komputer rozbił się o ścianę, ekran został rozbity, stacjadysków była rozbebeszona.Podzespoły leżały na podłodze niczymmechaniczne trzewia robota.Yael uklękła i pozbierała dymiącewnętrzności.Nie znała się wprawdzie specjalnie na informatyce, ale maleńkaczarna skrzynka umieszczona przy dysku z pewnością nie była częściąfabryczną.Musi działać jak coś w rodzaju połączenia z Internetem albopilota Wi-Fi.Tak czy inaczej, było to coś, co umożliwiało Cieniomprzejęcie kontroli nad jej komputerem.Czy powinna wejść na górę i zbić także lustro w łazience?Odwróciła się w stronę balustrady.Widziała stąd salon ipodłogę z ciemnego szkła.Jak sprawili, że pojawiła się widmowa twarz?Yael pognała do kuchni, znalazła latarkę i zeszła na dół.Studnia rozbrzmiewała łoskotem kolektorów.Yael przestała już być więzniem przerażenia i poczuciaprzymusu, które ogarnęły ją ostatnim razem, kiedy tu była.Doskonaleteż wiedziała, czego szuka.Stała w połowie wysokości tego słupa wilgotnego powietrza, zczubkami palców w próżni, nad drabiną.Strumień światła lizał szklaną taflę od spodu, pieszcząc szare ibrudne ściany.Długa minuta sondowania murów.Yael już miała dać spokój, gdy jej uwagę przyciągnąłmetaliczny błysk.W skale był umieszczony czarny karabińczyk.Poświeciwszy wokół, znalazła następny, pózniej jeszcze jeden.Trudnobyło je dostrzec.Bez odrobiny szczęścia mogła szukać na próżnogodzinami.Wystarczyło, żeby odpowiednio ucharakteryzowany izaprawiony we wspinaczce mężczyzna przywarł do ściany tuż podszkłem i ją zaskoczył.Zejście nie zajęło mu więcej niż kilka sekund,podobnie jak usunięcie i ukrycie całego sprzętu.Na przykład wzbiorniku, a następnie ucieczka korytarzem wiodącym do katakumb pouprzednim przygotowaniu wszystkiego: czerwonej farby na drzwiach,świec, które zapalał po drodze.Gdy tylko wykonał zadanie, rozpłynąłsię w labiryncie.Nie, było ich dwóch.Ucharakteryzowany mężczyzna, którystraszył, i Languin, który zapalał świece.Chyba że wszystko zrobiłsam, spełniając polecenia Lubrossa bez szemrania i malując się w raziepotrzeby, a następnie, dając dowód cierpliwości, wyczekując na reakcjęYael.Przy odpowiednich przygotowaniach wszystko to byłodziecinną igraszką.Yael spuściła głowę.Teraz wszystko rozumiała.Działalipodczas jej urlopu, wyposażając dom w potrzebny sprzęt.Posunęli sięaż do tego, żeby zastąpić jej lustra kopiami czy po prostu zamontowaliswój zmyślny system?Co z hałasami w ścianach?Odpowiedz była oczywista, logiczna.Układ miniaturowychgłośników.Yael wróciła do salonu.Czuła się niemal winna, że w to wszystko uwierzyła. Okoliczności powtarzała sobie.I wiedziała, że to prawda.Każdy by uwierzył, gdyby przeżył to, co ona.Kto mógłby stwierdzićzaraz po pierwszej wizycie: To manipulacja milionerów przy użyciunanotechnologii ?Rzuciwszy latarkę na kanapę, Yael położyła dłonie na ścianie izaczęła macać.Potężne skrzypienie, które słyszała, dochodziłozewsząd. Głównie z góry przypomniała sobie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]