[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaraz po żonie Zellie, bentley był najważniejszą sprawą w życiu Bertiego; dawał mupoczucie wolności.Dzięki niemu mógł się poruszać, oglądać to i owo, a co najważniejsze, wyjeżdżać z żoną na wieśna weekendy.Bertie spojrzał na swój kieszonkowy zegarek i stwierdził, że robi się pózno.Wolałby nie siedzieć i nie czekać, jeśliChelsea z jakichś powodów miała pozostać w domu, nie chciało mu się także wyczołgiwać z auta, ponieważ manewrten był bardzo bolesny i Bertie robił to tylko wtedy, kiedy naprawdę musiał.Da małej jeszcze trochę czasu.%7łal mubyło dziecka.%7łycie ze sławną matką i z tą starą kwoką nie było chyba usłane różami.Ucieszył się, kiedy wreszcie Chelsea wypadła z domu i pędem gnała do samochodu.Jak zwykle wdrapała się naprzednie siedzenie. Przepraszam za spóznienie, Bertie.Rodzinne problemy! Wrzucając wsteczny bieg, Bertie zapytał: Mam nadzieję, że nic poważnego?Chelsea błyskawicznie zmieniła temat.Odkąd nauczyła się mówić, wiedziała, iż o sprawach domowych z nikim nienależy rozmawiać.Laverne wbiła jej do głowy, żeby nikomu, ale to nikomu nie przekazywała nawet zdzbłainformacji, bo urastają one w całe opowieści, żer dla brukowej prasy. Babcia była zła, że nie mogę się pozbierać i że spóznię się do szkoły.Proszę powiedzieć, dokąd wybiera się pan zżoną na weekend? zapytała. Myślę, że pojedziemy znowu zwiedzać zamek w Windsorze.Właśnie zbliżają się urodziny księżniczkiMałgorzaty i Zellie jest przekonana, że zjedzie się z tej okazji dużo interesujących ludzi.Ma już pełen albumfotografii, które robi przy każdej sposobności.Chelsea uwielbiała codzienne pogaduszki z Bertiem, dzisiaj jednak udawała tylko, że go słucha.Myślała o kolejnejczekającej ją przeprowadzce.Lubiła szkołę i niezle sobie radziła z nauką, udało się jej nawet zaprzyjaznić z jednądziewczynką Margaret Ashford.Chelsea, jako jedna z nielicznych dochodzących uczennic, uważana była zaoutsiderkę i traktowana z dystansem przez inne koleżanki.Po szkole, gdy szła w stronę samochodu, usłyszała wołanie biegnącej za nią Margaret. Chelsea, zaczekaj! Margaret z trudem łapała oddech. Chcę cię o coś zapytać.Chelsea zatrzymała się i patrzyła, jak jej długonoga przyjaciółka, ubrana w spodenki gimnastyczne, wzbija tumankurzu na wyżwirowanej dróżce. O co chodzi, Maggie? zapytała zaciekawiona.Margaret skrzywiła się. Nie nazywaj mnie Maggie.To okropne zdrobnienie. Przepraszam, Margaret, ale Bertie już na mnie czeka, mów prędko o co chodzi. Wills zaprosił na weekend kolegę, więc mama pomyślała, że byłoby miło, gdybym i ja kogoś zaprosiła.Czymogłabyś przyjechać? Powiedz, że tak.U nas jest zawsze tak wesoło.Wszyscy mówią, że mój brat blizniak jest owiele sympatyczniejszy ode mnie.Tak bym chciała, żebyś go poznała.Jestem przekonana, że spodobacie się sobie.Chelsea była mile zaskoczona i zadowolona z zaproszenia. O rety, Margaret, tak bym chciała.ale przedtem muszę porozmawiać z babcią. Zwietnie.Spływam, bo się spóznię i panna Givens da mi wycisk powiedziała Margaret i puszczając się pędemz powrotem, zawołała jeszcze przez ramię: Przywiez swoje rzeczy rano do szkoły.Pojedziemy autobusem nastację.Mama lubi, kiedy się ładnie ubieramy do kolacji, wez więc najlepszą sukienkę i nie zapomnij o jakichśsolidnych butach; Wills uwielbia długie wędrówki po lesie.Odwróciła się jeszcze raz i krzyknęła z daleka: Może przypadkiem jezdzisz konno? Nie, ale sądzę, że mogłabym spróbować odkrzyknęła Chelsea. Wills cię nauczy.Konie także go kochają.Do zobaczenia jutro rano.Podczas całej drogi powrotnej Chelsea była głucha na pogwarki Bertiego.Zastanawiała się, jak by tu podejśćbabkę.Uzyskanie zgody na wizytę w posiadłości rodzinnej Ashfordów nie przedstawiałoby w normalnej sytuacjiżadnego problemu, zwłaszcza jeśli umiejętnie zaznaczyłaby, że ojciec Margaret jest hrabią.Ale Chelsea poważniesię obawiała, że teraz, gdy mama się wyprowadziła, babka nie zechce zostać na weekend sama w opuszczonymdomu.Laverne była tak zajęta krzątaniem się wokół Bunny, że nigdy nie zdążyła się z nikim zaprzyjaznić.Tego wieczoru atmosfera w domu była wyjątkowo ponura.Laverne zignorowała polecenie Bunny, żeby trzymać sięz dala od planu filmowego.Nie zamierzała bynajmniej czekać, aż pojawi się ktoś, kto zabierze rzeczy Bunny,spakowała je więc i osobiście zawiozła do wytwórni.Portier zatelefonował na plan.Polecono mu odebrać odLaverne bagaż i nie wpuszczać jej do środka.Poniżona i wściekła wróciła do domu z grobową miną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]