[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlaczego nie chcieli, byzbadano okoliczności wypadku, który kosztował życie ich starszego syna?Coraz bardziej był przekonany, że mieli coś do ukrycia i dlatego unikalikontaktów z policją.Nie rozumiał ich postępowania, chociaż dla Sary decyzja Strandówoznaczała spokój.Na szczęście dziewczyna nie zostanie pociągnięta doodpowiedzialności.Coś tu się jednak nie zgadza, stwierdził Jorn.Podejrzenia obudziły jego ciekawość.Postanowił dowiedzieć się czegoświęcej o sprawach państwa Strandów.Kiedy jednak zwierzył się ze swoichprzypuszczeń lensmanowi Bardowi Larsenowi, ten przekonał go, żebyzostawić właścicieli ośrodka w spokoju.- Powinieneś się cieszyć, że nie zażądali dochodzenia - odparł szefstanowczym tonem, po czym dodał: - Nie myśl o tym więcej, Jakobsen.Sprawa została zamknięta.Jorn rzecz jasna wiedział, że przełożony ma rację.Lecz im więcej się nadtym zastanawiał, tym bardziej upewniał się, że Strandowie chcą coś ukryć.Coś dużo gorszego niż śmierć ich syna, coś, co za wszelką cenę musipozostać rodzinną tajemnicą.Policja nie ma prawa się o tym dowiedzieć.Jego własny szef stwierdził, że Jorn powinien skupić się na sprawachsłużbowych.On jednak wpadł na trop i niczym pies policyjny węszyłdookoła, szukając odpowiedzi na dręczące go pytania.RS100Gdzieś musi tkwić rozwiązanie tej zagadki, powiedział sam do siebie.Zamyślony, dopiero teraz zauważył, że do sosu do kotletów siekanych dolałmleka zamiast - jak to podano na opakowaniu - wody.Przygotowywałwłaśnie prawdziwy domowy obiad.Miał już po dziurki w nosie pizzy ijedzenia na mieście.Zdecydował się więc gotować normalne posiłki, tak jakrobiła to Lise.Długo spacerował po centrum handlowym, oglądając różneprodukty i mrożonki.W końcu uznał, że z niewielką pomocą poradzi sobie zprzyrządzeniem porządnego domowego obiadu.No cóż, sos rozrobiony z mlekiem, a nie wodą będzie zapewne jeszczesmaczniejszy, pomyślał optymistycznie, potrząsając patelnią.Ziemniakidojdą za chwilę.Miał nadzieję, że Sara również wkrótce się pojawi.Nakryłstół dla dwóch osób i spojrzał zadowolony na efekty swojej pracy.Jorn otworzył okno w kuchni i wychylił się, oglądając zalaną słońcemokolicę.Złote promienie wpadały do domu.Ucieszył się, że wreszcie lato nadobre zawitało do Bergfoss.Rzucił okiem na zegarek.Oby tylko Sara niespózniła się na obiad.Chwilę pózniej Sara wyjrzała ze swojego pokoju.Jorn popatrzył na niązdziwiony.- Cały czas siedziałaś w domu? - zapytał.- Byłem pewien, że wyszłaś.Dziewczyna uśmiechnęła się blado.- Musiałam u siebie trochę posprzątać - wymamrotała.Kłamała.Nie sprzątała, ale siedziała przy biurku, zastanawiając się nadswoim losem.Nie miała siły, żeby wyjść na dwór i cieszyć się słońcem.Chociaż słyszała, że ojciec wrócił z pracy, nie ruszyła się z miejsca,próbując uporządkować własne myśli.Na próżno - dłużej już nie potrafiłasama uporać się ze swoimi problemami.Zrozumiała wreszcie, że potrzebujepomocy.Wczoraj wieczorem zadzwonił Peter, by spytać, czy nie ma ochoty się znim spotkać.Chociaż bardzo tego chciała, wyłgała się jakąś wymówką.Poraz pierwszy w życiu okłamała go.Odłożywszy słuchawkę, rozpłakała się.Czuła się okropnie.Nie mogła wytrzymać już ukradkowych spojrzeń Petera,który badał w ten sposób, w jakim Sara jest nastroju.Zauważyła, że kiedy jącałował, robił to tak ostrożnie, jakby obawiał się, że ją skrzywdzi.Miałatego dość.Tak dalej być nie może.Bała się, że go straci.Jak zatempowinna postąpić?Sara przygryzła wargę.Spojrzała na ojca, który właśnie postawił obiadna stole.- Dziś mamy kotlety siekane domowej roboty - rzekł z dumą.- No,prawie domowej roboty.RS101- Zwietnie się spisałeś, tato!Wprawdzie ziemniaki były niedogotowane, ale nic nie powiedziała.Kotlety za to wyszły fantastyczne.Sara zmusiła się, by uszczknąć coś ztalerza, choć wcale nie czuła głodu.W głowie wirowały jej okropne myśli.W nocy spała niespokojnie, dręczyły ją koszmary.Obudziła się zprzekonaniem, że znów znajduje się w tamtym samochodzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]