[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mężczyzni parsknęli śmiechem,a Damien obrzucił podporucznika wściekłym spojrzeniem.- Mówi pan o mojej siostrze - zauważył zimnym tonem.- Ale musi pan przyznać, że można się uśmiać na samą myśl o tym, żektoś wzywa teścia i prosi go o zaciągnięcie żony za włosy do sypialni -zawołał Andrew Lancaster, wywołując kolejną salwę śmiechu.Ernest poczerwieniał, ale zachował milczenie.W gruncie rzeczy tazabawa powtarzała się za każdym razem, gdy żołnierzom zaczynaładoskwierać nuda.Damien nie zazdrościł szwagrowi, że daje się bawićswoim kosztem, bolało go jednak, że wszystkie tego rodzaju żartydotyczą jego siostry.- Och, Damien - odezwał się Francis, który właśnie nadszedł.-Możewarto, abyś i ty wiedział, jak się czuje człowiek, słysząc tego rodzajukpiny na temat własnej siostry. - Nie wiem, do czego pijesz - odparł chłodno Damien.- Piję do tego, że tylko człowiek bez honoru dopuściłby dopublicznego upokorzenia kobiety, a potem zapomniał o tym, co uczynił.-Jeśli mówisz o Eliszy, to mogę cię zapewnić, że nic nie zawstydzamnie bardziej niż ta właśnie sprawa.- Nie, ty bękarcie! - Z maski spokoju Francisa nie pozostało już nic,kiedy dał się ponieść furii.- Dobrze wiesz, że mówię o mojej siostrze!W jednej chwili śmiechy i rozmowy wokół nich ustały, wszyscyobserwowali ich w napięciu.Zderzenie tych trzech - Damiena, Francisa iErnesta - stanowiło jedyną odmianę w codziennej monotonii.- A ty wiesz dobrze, że wcale nie upokorzyłem Jane publicznie -odparł Damien.- Z pewnością pozwolisz, abym był w tym względzie innego zdania -zaoponował Francis zwodniczo łagodnym tonem.Damien wzruszył ramionami.- Przecież ona wychodzi za mąż, czyż nie? A zatem to publiczneupokorzenie, do którego doszło według ciebie, nie mogło być zbyt duże.Iw żadnym razie nie może być porównywalne z sytuacją mojej siostry,która przez niego - ruchem głowy wskazał na Ernesta - stała się obiektemkpin.- Niewątpliwie może to zawdzięczać samej sobie - odparował Francis.- Mąż ma swoje prawa.- Ale nie może ich egzekwować przemocą.- Damienie, zdumiewasz mnie - zawołał Francis, udając zdziwienie.-Bez żadnych skrupułów zabawiasz się z córką człowieka, z któregogościny korzystasz, co gorsza, należysz do jego rodziny.Wodzisz też zanos w najnikczemniejszy sposób swoją narzeczoną, która czeka na ciebielatami, ryzykując, że osiągnie wiek grożący staropanieństwem.I na towszystko znajdujesz dla siebie usprawiedliwienie.Jeśli natomiast chodzio twoją siostrę, od której mąż oczekiwał jedynie tego, co należy dopowinności każdej żony, od razu zachowujesz się tak, jakby wyrządzonojej straszliwą krzywdę. - Nie usprawiedliwiam wcale tego, co uczyniłem Eliszy, ani tego, żetak długo zwodziłem twoją siostrę  odparł Damien.-Sądzę jednak, żenie można porównywać losu twojej siostry i mojej.Nie uważasz, że lepiejbyć porzuconą narzeczoną niż bitą i poniewieraną żoną?- Nie, nie uważam - upierał się Francis.- Jane nie dała ci żadnegopowodu, abyś postąpił z nią w taki sposób, po prostu spotkała jąniezawiniona krzywda i tego nie mogę zaaprobować.Jeśli natomiastkobieta naraża się na gniew męża już w noc poślubną i zmusza go, abyprzywoływał ją do porządku, to już jest jej sprawa i nic mnie nieobchodzi.Jane nie będzie odmawiała mężowi jego praw, jest na to zbytdobrze wychowana.Nie uczyniłaby tego nawet wobec ciebie, mimo iżmyśl, że tknąłbyś ją tymi samymi rękami, którymi dotykałeś tę małąladacznicę, u której ojca mieszkałeś, budzi we mnie głęboką odrazę.Gdyby Damiena nie powstrzymało jednocześnie trzech oficerów,wśród których znalazł się Ernest, rzuciłby się na Francisa z gołymipięściami.Przez chwilę szamotał się rozjuszony, bezskutecznie próbującwyrwać się z ich uścisku.- Czyżby chciał mnie pan zaatakować, doktorze Catrall? - zapytał zobłudnym uśmiechem Francis.- Naprawdę nie wie pan, jaka kara grozi zaatak na przełożonego? I w jaki sposób ja sam wymierzam karę?Damien przestał się wyrywać, ale tamci przezornie przytrzymywali gow dalszym ciągu.-Jeśli ośmielisz się jeszcze raz powiedzieć coś obrazliwego o EliszyLegrant.- Tak? To co wtedy?- To zabiję cię gołymi rękami, Francis.Ten dobył pistoletu skałkowego, który stale nosił przy sobienaładowany, i przytknął go Damienowi do głowy.- Czy wiesz, jak mam prawo postąpić, jeśli ktoś przy świadkach grozimi śmiercią?- Kapitanie Marchand! - Andrew Lancaster, przerażony, postanowiłzałagodzić sytuację.- Przecież on powiedział to tylko w porywie gniewu! - Powiedział to tylko w porywie gniewu, sir! - skorygował go Francis,nie odwracając wzroku od Damiena.- Podporuczniku Lancaster, czy wiepan, do czego zdolny jest człowiek działający w porywie gniewu?- W rzeczy samej, wiem, sir - nie ustępował Andrew Lancaster.- Aleby skorzystać z przysługującego prawa i zastrzelić go, musi się panznalezć w obliczu zagrożenia, sir.A w tym momencie Catrall nie stanowidla pana realnego zagrożenia, sir.Francis uśmiechnął się lodowato.- Trzymacie go we trzech, aby nie mógł się na mnie rzucić.Jakmiałoby wyglądać realniejsze zagrożenie?Damien nie zabierał głosu; czekał na dalszy ciąg wypadków.Nadalbył wściekły i nie ręczyłby za siebie, gdyby tamci nie przytrzymywali goz całych sił.Był jednak wściekły nie tylko na Francisa, lecz również nasiebie.To z jego winy Elisza była teraz narażona na obelgi ze stronytakich typków jak Francis.Wiedział, że Marchand nie strzeli do niego, aleteż nie puści płazem tak jawnego kwestionowania swego autorytetu.Pozostawało tylko pytanie, jaka będzie kara, ale na wyjaśnienie tejwątpliwości nie musiał długo czekać: lufa pistoletu oderwała się nagle odjego czoła i z rozmachem wylądowała na skroni.Ujrzał przed oczamifeerię świateł i usłyszał jeszcze własny jęk, zanim wchłonęła gociemność.Kiedy odzyskał świadomość, poczuł drażniącą obecność piachu wnosie i gardle.Zakasłał i wtedy się zorientował, że leży na ziemi, z dłońmizwiązanymi na plecach i spętanymi nogami.Zamrugał oczami, abypozbyć się otaczającej go mgły i stopniowo owa mleczna zasłona poczęłaprzybierać formę całego kalejdoskopu barw, z których powoli wyłaniałysię bardziej wyraziste kontury i kształty.W polu widzenia pojawiła siękamienna ściana z masywnymi, drewnianymi drzwiami.Z zewnątrzwdzierał się blask światła [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Reichs Kathy Temperance Brennan 01 Zapach smierci
  • Lord Brown Kate Zapach gorzkich pomaraÅ„czy
  • Wojciech Zukrowski Zapach psiej siersci
  • Christophe Rufin Jean Zapach Adama
  • Kingsolver Barbara Biblia jadowitego drzewa
  • § Monsunowe dni El Omari Laila
  • Drugie oblicze zdrady Ostrovsky Victor 2
  • Magnolia 10 Jackson Gina Dziewczyna i kowboj
  • Coulter Catherine 01 W objÄ™ciach diabÅ‚a(1)
  • John Birmingham Axis of Time 3 Final Impact (Ballantine)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • felgiuzywane.opx.pl