[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.280Wiedziałam, że bez względu na to, co się stanie, jak szalonerzeczy się wydarzą, babcia Frost będzie mnie kochała tak bardzo,jak ja ją kochałam.Tak bardzo, jak kochałam mamę.Przypomniało mi się, jak zobaczyłam mamę, kiedy po razpierwszy dotknęłam Wiktora.A teraz jestem częścią tego, czymona była.I znowu ujrzałam, jak się uśmiecha, akceptując to, corobię.Ta myśl - może prawdziwa, a może nie- trochę ukoiła moją tęsknotę i poczucie winy z powodu jejśmierci.Może z tą tajemnicą nauczę się w końcu jakoś żyć.- No, dość gadania o Cyganach, bogach i tej całej reszcie- powiedziała w końcu przekornym tonem babcia.- ProfesorMetis zdradziła mi, że widziała cię na balu z bardzo przystojnymSpartaninem, tym samym, który pomógł ci w bibliotece.Cośprzede mną ukrywasz, Gwen.Chcę o nim wiedzieć wszystko.Było jeszcze mnóstwo rzeczy, o których powinnam pomyśleć,jeszcze więcej takich, o które powinnam zapytać: o mamę,akademię, bycie wybrańcem Nike.Ale to wszystko mogłopoczekać.Teraz chciałam się cieszyć czasem spędzanym zbabcią.- Chcesz wiedzieć o Loganie Quinnie? - spytałam, zezdziwieniem unosząc brwi.- Wszyściutko.No, to dawaj, jak to wy mawiacie.Roześmiałam się tylko i pokręciłam głową.Tego dnia sie-działyśmy w kuchni, jedząc i rozmawiając aż do wieczora.281ROZDZIAA 25Następnego dnia profesor Metis zawołała mnie do gabinetu.Ostatni raz byłam tam zaraz po przyjęciu mnie do AkademiiMitu, na początku semestru jesiennego.Byłam wówczas zbytwściekła na nią i w ogóle na wszystkich, żeby cokolwiekzauważyć.Pod dwoma ścianami stały regały wypełnione starymiksięgami historii mitycznej, a na parapecie ustawiono glinianedoniczki ze słonecznikami i fiołkami.Ponad nimi po obustronach okna wisiały rozmaite świadectwa zdobytych stopninaukowych i nagród.Były ich całe tony.Biurko profesor Metiszawalały dokumenty, papiery, pióra i tak dalej, a w lewym rogustała mała marmurowa statuetka.Na moje niewprawne okowyglądała jak pomniejszona wersja Ateny, greckiej boginimądrości z biblioteki antycznej.Najbardziej zdziwił mnie stojak cały wypełniony bronią.Kilka mieczy, pałka, sztylety, nawet kusza i bełty do niej.Metis, w srebrnych okularach, emanująca spokojem i wiedzą,nigdy nie sprawiała na mnie wrażenia wojowniczki.Odwrotnieniż trener Ajaks, muskularny i żylasty, zupełnie jak superbohaterkomiksów.282Kiedy weszłam, profesor Metis wyglądała przez okno wy-chodzące na dziedziniec.Zamknęłam drzwi i stanęłam, czekając,aż mnie zauważy.Po chwili odwróciła się i uśmiechnęła do mnie.- Witaj, Gwen.Usiądz.Jest parę rzeczy, o których musimyporozmawiać.No tak, tego się spodziewałam, skoro, jak wiecie, byłamzamieszana w śmierć uczennicy, zniszczenie biblioteki i całąmasę innych nieszczęść.Więc posłuchałam jej i usiadłam podrugiej stronie biurka.Profesor Metis również usiadła.Spojrzała na jedną z fotografiiw ramkach na biurku, ale nie widziałam, kto na niej jest,ponieważ była do mnie odwrócona.Pewnie mąż albo dzieci,pomyślałam.A może narzeczony albo kot.- Jak się dzisiaj czujesz, Gwendolyn? Wzruszyłam ramionami.- Mniej więcej dobrze.To była prawda.Owszem, w ciągu ostatnich dni widziałamdużo zła i sama czyniłam, czego nie powinnam, i dowiedziałamsię tak wiele o sobie, o swoim darze i o powodzie wysłania mniedo akademii, że już nie wiedziałam, na jakim świecie żyję.I możenadal byłam totalnie przerażona awansem na wybrańca bogini.Ale przynajmniej poznałam kilka odpowiedzi i tajemnic ze mnązwiązanych.Wydawało mi się więc, że w sumie dobrze sobieradzę.- No cóż, chciałam powiedzieć, że jestem bardzo zadowolonaz wypracowania, które wczoraj oddałaś - powiedziała pani Metis.- Tego o Nike.Dostaniesz za nie szóstkę.Zdziwiłam się.Po tym wszystkim, co się stało, napisaniewypracowania wydawało się łatwe.Prawdę mówiąc, więcej283też uważałam na lekcji historii mitycznej.A wieczorami, wwolnym czasie, czytałam, co tylko mogłam znalezć w bibliotece,na temat Nike, Lokiego i wojny chaosu.Tyle książek podawałosprzeczne historie, że trudno było się zorientować, co jestprawdą, a co nie.Ale tak zawsze odbierałam akademię, szkołęmitu, magii i młodych wojowników.- Dzięki - powiedziałam.- Nie miałam trudności z napisaniemgo po własnych.doświadczeniach w bibliotece.- No tak - odparła profesor spokojnym tonem.- Chyba maszrację.Metis zdjęła okulary i spojrzała na mnie.Po raz pierwszyzauważyłam, jaka jest ładna, z czarnymi włosami, ciemną cerą izielonymi oczyma.Była również młodsza, niż mi się wcześniejwydawało, mniej więcej w wieku mamy, czyli miała niewieleponad czterdzieści lat.- Musimy porozmawiać o tym, co się stało w bibliotece.Bomimo że postąpiłeś bardzo dzielnie i szlachetnie, to jednaknaraziłaś się na ogromne niebezpieczeństwo.- Niebezpieczeństwo? - zdziwiłam się.- Jakie?- Wspomniałaś, że Jasmine powiedziała ci o swojej rodzinie, otym, że są żniwiarzami, którzy służą Lokiemu.Mam powodywierzyć, że Jasmine zdradziła im, co ma zamiar zrobić, że chceposłużyć się Czarą Aez i złożyć Morgan w ofierze.Jej rodzice istarszy brat ukrywają się, podobnie jak reszta rodziny - ciotki,wujowie, kuzyni.Wszyscy zeszli do podziemia.Członkowiepanteonu nie mogą ich nigdzie znalezć.- Chwilę.Brzmi to tak, jakbyście mieli ich.zaaresztowaćalbo coś.-Albo coś - powiedziała z uśmiechem.- Nie wiem skąd, możeod jakiegoś ucznia, rodzina Jasmine dowiedziała się,284że byłaś wtedy w bibliotece.Ashtonowie nie puszczą płazemśmierci córki.Mogą się mścić na tobie.-Ale ja jej nie zabiłam! - zawołałam.- Logan to zrobił, i totylko żeby mnie ratować.A jeśli chodzi o całą resztę, to nicspecjalnego wtedy nie zrobiłam.Tylko biegałam wkoło istarałam się nie zostać zabita.- Zrobiłaś więcej, Gwen.Zniszczyłaś Czarę Aez, jeden zTrzynastu Artefaktów, i to taki, który wielu żniwiarzy,zwolenników Lokiego, usilnie starało się zdobyć.I nie po-zwoliłaś Jasmine złożyć Morgan w ofierze, co by wzmocniłoLokiego i osłabiło jego więzienie.Dlatego ku tobie kierują swojązemstę.Wsunęłam ręce głębiej w kieszenie czerwonej bluzy i za-trzęsłam się.Wiedziałam, że to wszystko jest prawdą.Wcześniejw akademii byłam nikim, tak jak powiedziała Jasmine.TylkoCyganką z wizjami.Ale teraz byłam Cyganką z własnymitajemnicami.- Zazwyczaj nie byłoby z tym kłopotu, ponieważ właśnie tegouczy się w akademii: jak posługiwać się magią, jak walczyć, aszczególnie - jak bronić się przeciw żniwiarzom.Ale ty jesteś tutylko od kilku miesięcy, nie przeszłaś takiego treningu, jakpozostali uczniowie, którzy uczą się tego od dzieciństwa.Dlategowłaśnie pozwoliłam ci zatrzymać miecz z biblioteki, żebyśnauczyła się nim posługiwać.I to jak najszybciej.Mogę gozobaczyć? Ten twój miecz?Sięgnęłam i podniosłam Wiktora z podłogi, gdzie go poło-żyłam po wejściu do gabinetu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]