[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ByÅ‚a to puma, grozny lew poÅ‚udniowoamerykaÅ„ski.Drapieżnik przewyższajÄ…cy spry-tem i okrucieÅ„stwem leniwego jaguara.Jego nagÅ‚e pojawienie siÄ™ tak mnie zaskoczyÅ‚o, że chwilÄ™ patrzyÅ‚em jak urzeczony,zanim zdecydowaÅ‚em siÄ™ wziąć go na cel.W innym wypadku chwila ta wystarczyÅ‚aby na to,żeby zostać rozdarty lub by zwierz umknÄ…Å‚ w puszczÄ™, lecz teraz bezwÅ‚adna Å‚apa zatrzymaÅ‚ago na miejscu.WarknÄ…Å‚ wÅ›ciekle i znów poderwaÅ‚ siÄ™ do skoku.W tejże chwili Bento ze swÄ… Å›miesznÄ… pukawkÄ… wysunÄ…Å‚ siÄ™ zza drzew, szybko podniósÅ‚flintÄ™ do oka i wypaliÅ‚.Teraz wypadki potoczyÅ‚y siÄ™ z bÅ‚yskawicznÄ… szybkoÅ›ciÄ….UjrzaÅ‚em jak Bento wystrzeliÅ‚, usÅ‚yszaÅ‚em cichÄ… detonacjÄ™ kapiszona i o uÅ‚amek seku-ndy spózniony wystrzaÅ‚.Zapewne na skutek wilgoci proch zamókÅ‚ i wystrzaÅ‚ nastÄ…piÅ‚ z opó-znieniem.Skutek jednak okazaÅ‚ siÄ™ fatalny.W chwili, gdy bestia poderwaÅ‚a siÄ™ do skoku, wy-paliÅ‚ sam kapiszon, w nastÄ™pstwie czego spózniony wystrzaÅ‚ ugodziÅ‚ pumÄ™ nie w gÅ‚owÄ™ leczw bok, co jÄ… tylko bardziej rozwÅ›cieczyÅ‚o.OszalaÅ‚e zwierzÄ™ na moment padÅ‚o na ziemiÄ™,skrÄ™ciÅ‚o siÄ™ konwulsyjnie i poderwawszy siÄ™ natychmiast runęło na napastnika.Bento oczywiÅ›cie nie czekaÅ‚.WidzÄ…c opózniony wystrzaÅ‚, rzuciÅ‚ strzelbÄ™ i uchwyciwszyzwisajÄ…cÄ… lianÄ™ wdrapaÅ‚ siÄ™ ze zrÄ™cznoÅ›ciÄ… maÅ‚py.ByÅ‚by zapewne ocalaÅ‚, gdyż byÅ‚ już ze trzymetry nad ziemiÄ…, gdy nagle rozlegÅ‚ siÄ™ trzask i liana opuÅ›ciÅ‚a siÄ™ z powrotem.Widać gaÅ‚Ä…znie wytrzymaÅ‚a ciężaru i biedny Bento znalazÅ‚ siÄ™ nagle nad ziemiÄ…, tuż nad oszalaÅ‚ym z bóluzwierzÄ™ciem.WrzeszczÄ…c ze strachu, z podkulonymi nogami, próbowaÅ‚ wdrapać siÄ™ powtórnie, gdynagle rozwÅ›cieczona puma wspięła siÄ™ na tylne Å‚apy i przedniÄ… zdrowÄ… Å‚apÄ… siÄ™gnęła po nie-szczÄ™snego caboclo jak kot po mysz.Bento wrzasnÄ…Å‚ nieludzkim gÅ‚osem, w powietrzu mignÄ™-Å‚y kawaÅ‚ki szmat wraz ze strzÄ™pami ciaÅ‚a, zdarte straszliwymi pazurami bestii.Wszystko tobyÅ‚o dzieÅ‚em zaledwie paru sekund.StaÅ‚em w odlegÅ‚oÅ›ci paru metrów, ale nim zdoÅ‚aÅ‚em poÅ›pieszyć na ratunek, Bento wisiaÅ‚z poszarpanymi mięśniami poÅ›ladków, z których krew ciekÅ‚a strumieniem.W wielkim zdenerwowaniu i poÅ›piechu, majÄ…c przed oczyma wijÄ…cÄ… siÄ™ i szalejÄ…cÄ…bestiÄ™, niezbyt nawet celujÄ…c, wypaliÅ‚em.Puma zwinęła siÄ™ po strzale jak wÄ™gorz i zwróciÅ‚a przeciw nowemu wrogowi.Przez uÅ‚amek sekundy ujrzaÅ‚em rozwartÄ…, pokrwawionÄ… paszczÄ™, wÅ›ciekÅ‚e żółtawe zre-nice i wyciÄ…gniÄ™tÄ… olbrzymiÄ… Å‚apÄ™, uzbrojonÄ… w potężne pazury.Druga Å‚apa zwisaÅ‚a bezwÅ‚a-dnie.Gdy tak staÅ‚a przez moment uniesiona, odsÅ‚aniajÄ…c jasne, prawie biaÅ‚e podbrzusze,szybko wycelowaÅ‚em mierzÄ…c pomiÄ™dzy przednie Å‚apy.PadÅ‚ strzaÅ‚.Puma poderwaÅ‚a siÄ™, poczym, jakby skÅ‚adajÄ…c mi ukÅ‚on, uderzyÅ‚a Å‚bem o ziemiÄ™.ZnieruchomiaÅ‚a.JednoczeÅ›nieBento, jak dojrzaÅ‚y ogromny owoc klapnÄ…Å‚ z jÄ™kiem na ziemiÄ™.Z krzaków wybiegli pozostali towarzysze i widzÄ…c pumÄ™ leżącÄ… bez ruchu zajÄ™li siÄ™Bentem.ZanieÅ›liÅ›my go na brzeg pobliskiego strumienia, gdzie obmyliÅ›my rany, które porzÄ…-dnie krwawiÅ‚y.Potężne pazury bestii przeoraÅ‚y mu poÅ›ladek gÅ‚Ä™boko, zrywajÄ…c skórÄ™ i miÄ™-Å›nie.Krew pÅ‚ynęła obficie i trudno jÄ… byÅ‚o zatamować.Uporawszy siÄ™ jako tako z rannym, zdjÄ™liÅ›my skórÄ™ z pumy, która, jak siÄ™ okazaÅ‚o, caÅ‚anaszpikowana byÅ‚a siekaÅ„cami ze strzelb Gerwazja i Alvareza.Aż dziw braÅ‚, że tak zranionabestia miaÅ‚a jeszcze siÅ‚Ä™ zranić Benta i dopiero mój celny strzaÅ‚ dobiÅ‚ jÄ… ostatecznie.Gerwazjo i Alvarez zrobili prowizoryczne nosze i z rannym towarzyszem ruszyli zpowrotem Å›cieżkÄ…, którÄ… im torowaÅ‚em fakonem.Na ramieniu niosÅ‚em Å›ciÄ…gniÄ™tÄ… skórÄ™, którawyglÄ…daÅ‚a imponujÄ…co.Gdy po dÅ‚ugiej i mÄ™czÄ…cej wÄ™drówce dowlekliÅ›my siÄ™ do szaÅ‚asu, biedny Bento ledwiedyszaÅ‚.DostaÅ‚ zaraz sporÄ… porcjÄ™ cachaça, po czym zaÅ‚ożyÅ‚em mu opatrunek, pospinawszyuprzednio poszarpane mięśnie zwykÅ‚ym drutem przepalonym w ogniu i pojodynowanym.ByÅ‚ to mój pierwszy w życiu zabieg chirurgiczny, jaki dokonaÅ‚em posiÅ‚kujÄ…c siÄ™ drutem,nożem i jodynÄ….PoczÄ…tkowo myÅ›laÅ‚em, że mój pacjent nie przeżyje nocy, okazaÅ‚o siÄ™ jednak,że caboclos majÄ… wielkÄ… odporność i nastÄ™pnego dnia Bento, po spożyciu nowej porcji wódki,zaczÄ…Å‚ nawet dowcipkować, a dnia trzeciego czuÅ‚ siÄ™ zupeÅ‚nie możliwie i wiadomo już byÅ‚o,że nie umrze.Budujemy mostySprawy myÅ›liwskie znalazÅ‚y swój epilog u wÅ‚oskich spryciarzy, którzy kupili skóry, Å‚Ä…-cznie ze skórÄ… pumy, za Å›miesznie niskÄ… cenÄ™, nie bÄ™dÄ…cÄ… w żadnym stosunku do poniesione-go wysiÅ‚ku poÅ‚Ä…czonego z ryzykiem życia.Tak mnie to oburzyÅ‚o, że postanowiÅ‚em wiÄ™cej niemordować niewinnych zwierzÄ…t i poszukać sobie innego zajÄ™cia.PożegnaÅ‚em wiÄ™c zacnych caboclos i ruszyÅ‚em do Marcelino Ramos na poszukiwaniepracy.DowiedziaÅ‚em siÄ™, że poszukiwani sÄ… ludzie do budowy mostu na Urugwaju.Powypoczynku i pozbyciu siÄ™ szkapy, pewnego piÄ™knego poranka znalazÅ‚em siÄ™ przed drzwiamiurzÄ™du kolejowego, na których czerniÅ‚ siÄ™ napis: chefe.ZapukaÅ‚em i wymawiajÄ…c sakramentalne: com liçenca , wkroczyÅ‚em do biura.Za sto-Å‚em zaÅ‚ożonym papierami siedziaÅ‚ pochylony szczupÅ‚y mężczyzna w granatowym mundurze,zatopiony w obliczeniach.Na moje wejÅ›cie nie zwróciÅ‚ żadnej uwagi.Dopiero gdy zdecydowaÅ‚em siÄ™ chrzÄ…knąć,podniósÅ‚ gÅ‚owÄ™ i wlepiÅ‚ we mnie zdziwione bÅ‚Ä™kitne oczy o czerwonych obwódkach.Na pewno Niemiec pomyÅ›laÅ‚em, przyglÄ…dajÄ…c siÄ™ jego ryżawej czuprynie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]