[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Podobają ci się suknie? Uwielbiam każdy ich projekt.Chciała się w niej zanurzyć, połączyć się z jedwabistymi nićmi iczystą, kremową bielą.- Tak, zapierają dech w piersiach.Nie pozwól, żeby Tawny jezobaczyła.Bo jeszcze zmieni zdanie.Charlotte wyjęła kolejną suknię, od miejscowej projektantki HeidiElnora.Dzwonki frontowych drzwi rozbrzmiały w salonie, a następniedało się słyszeć donośne Halo?".- Zajmę się tym.- Dixie wyszła z pokoju i po chwili wróciła z Hillary.Charlotte odwiesiła suknię.- Hillary? Cześć, co ty tu robisz? - Zaprosiła ją gestem do środka.-Dixie, to jest Hillary.- Wiem.Już się poznałyśmy.- Dixie osunęła się na swoje miejsce.- Awięc to ty jesteś tą Hillary, która miała na sobie suknię? Ty zamknęłaś jąw kufrze?- Moja wina.Ale jestem wdzięczna tej kobiece, że ją ocaliła.Ocaliłamnie.Ocaliła.Tak samo powiedział człowiek w purpurze.Przez chwilę tosłowo odbijało się echem w duszy Charlotte.- Charlotte, czy mogłabyś mi poświęcić kilka godzin? - zapytałaHillary.- Mogłabym, jeśli mnie potrzebujesz.Nie masz nic przeciwko temu? -upewniła się u Dix, która przytaknęła głową.Zastąpi ją po południu.- Zadzwoniłam do Thomasa i Mary Grace Talbot.Zapraszają nas popołudniu, jeśli masz chęć się wybrać.- Teraz?- Teraz.- Halo, chwileczkę, moje panie.Wyjaśnijcie starej Dixie, o co chodzi.Jak to: skontaktowałaś się z Talbotami? - Pogroziła Charlotte palcem: -Tej części historii mi nie opowiedziałaś.- Sama nie znałam jej aż do wczoraj.- Charlotte opowiedziała Dixieskróconą wersję: - Hillary pracowała w szpitalu św.Wincentego zlekarzem o nazwisku Talbot.Kiedy znalazła nazwisko Thomasa i MaryGrace, zadzwoniła do tego lekarza i zapytała, czy to możliwe, by był znimi jakoś spokrewniony.- I? - zapytała Dixie, odwracając się w stronę Hillary.- Nigdy o nich nie słyszał.Ale chodził do szkoły z innym Talbotem.Jeśli przez dwanaście lat jesteś w klasie z chłopakiem o tym samymnazwisku, trochę o nim wiesz.Doktor Thomas Talbot, któregoznałam, skontaktował mnie z Harrym, który jest stryjecznym wnu-kiem Thomasa i Mary Grace.Dixie jęknęła.- Hillary, czy myślisz, że pani Talbot również miała na sobie tęsuknię?Charlotte powiesiła ostatnią suknię z dostawy.- Pojedzmy tam i sprawdzmy.Pensjonat dla seniorów Kirkwood by the River stał pośród lasów nadrzeką Cahaba.Kiedy parkowały, a potem szły do głównego wejścia,Hillary nie przestawała mówić.- On ma dziewięćdziesiąt cztery lata, cierpi na demencję.Ona madziewięćdziesiąt trzy i nadal trzezwo patrzy na świat.Przynajmniej taktwierdzi Harry.Kiedy przechodziły przez zalane słońcem kamienne patio, Charlottezatrzymała się.- Nie jestem pewna, czy chcę tam wejść.- Co? Tyle przejechałyśmy.Czy nie po to znalazłaś mnie? Hillaryusiadła na ławce z kutego żelaza, wyścielonej kwiecistymipoduszkami.- A jeśli ona nic nie wie o sukni? Jeśli to jest ślepy zaułek? Ty byłaśostatnią osobą, która miała suknię na sobie, i być może nie dowiemy się,kto był wcześniej.Nie dowiemy się, czy poprzednia panna młoda wyszłaza mąż z miłości, czy z rozsądku.Albo czy owdowiała tak jak ty.Mamytrzy wojny, z którymi mogły się zmagać.Nie jestem pewna, czy chcęwiedzieć, co czeka nas na końcu tej drogi.Dowiedzieć się, że nigdyniczego się nie dowiem.Za dużo jest niewiadomych w mojej przeszłości.Nie chcę dodawać do nich tej sukni.- Charlotte, to nie pytania trzymają nas w ciemności.Już tam przecieżjesteśmy, prawda? Jeśli dojdziemy do ślepego zaułka w historii sukni, toprzynajmniej będziemy wiedzieć, że próbowałyśmy.W życiu nie magwarancji, że znajdzie się odpowiedz.- Ale można udawać. Charlotte usiadła wygodnie obok Hillary.Jeśli nie porozmawiam z panią Talbot, mogę dopowiedzieć sobie resztęhistorii.Urocza panna młoda, przystojny pan młody, prosta ceremonia.Ona w twojej sukni.- I twojej.- Hillary ruszyła w kierunku wejścia.- Charlotte, minęłaśsię z powołaniem.Powinnaś pisać powieści o miłości.- Tu nie chodzi o powieść, Hillary.Chodzi o życie.Kto nie chce byćkochany? Bezpieczny? Mieć domu i rodziny?Czy właśnie tego tak rozpaczliwie pragnęła? Bezpieczeństwa? Domu,rodziny? Charlotte nigdy wcześniej nie ubrała swojego lęku w słowa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]