[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sophie jęczy, opiera czoło o podłogę, nie przestając płakać, Frantz możeteraz przyjechać, to już bez znaczenia, jest gotowa umrzeć.Ale Sophie nie umiera.Unosi głowę.Z wolna jej rozpacz ustępuje narzecz nieopanowanego gniewu.Wstaje, ociera policzki, wściekłość jej nie mija.Frantz może teraz przyjechać, to już bez znaczenia, jest gotowa go zabić.Podobizny Sophie są wszędzie oprócz ściany po prawej stronie, na którejwiszą tylko trzy zdjęcia.Po dziesięć, dwadzieścia, może po trzydzieści odbitektych samych trzech ujęć, różnie skadrowanych, jednych kolorowych, innych wsepii; trzy wizerunki tej samej kobiety.Sarah Berg.Sophie widzi ją po razpierwszy.Podobieństwo z Frantzem jest uderzające, te same oczy, usta.Nadwóch pierwszych jest młoda, koło trzydziestki.Aadna.Nawet bardzo ładna.Trzecie musiało zostać zrobione pod koniec.Siedzi na nim na ławce przedtrawnikiem, na którym zwiesza swe gałęzie wierzba płacząca.Z pustymwzrokiem.Z twarzą, która nic nie wyraża.Sophie wyciera nos, siada przy stole, unosi wieko laptopa i go włącza.Chwilę potem pojawia się okienko z hasłem.Sprawdza godzinę, daje sobieczterdzieści pięć minut na szukanie i zaczyna od haseł najbardziej oczywistych:sophie, sarah, mama, jonas, auverney, catherine.Trzy kwadranse mijają i musi zrezygnować.Starannie zamyka wieko i zaczyna szperać w szufladach.Znajduje w nichmnóstwo rzeczy należących do niej, nieraz tych samych, które widać nazdjęciach przypiętych pineskami do ściany.Zostaje jej już tylko kilka minut zczasu, który sobie wyznaczyła.Przed samym wyjściem otwiera jeszczekratkowany zeszyt i czyta:Trzeci maja 2000 rokuPrzed chwilą zobaczyłem ją pierwszy raz.Ma na imię Sophie.Wychodziła od siebie z domu.Mignęła mi tylko jej sylwetka.Widać, że tokobieta żyjąca w pośpiechu.Wsiadła do samochodu i ruszyła tak szybko, żeledwie za nią nadążałem na motorze.POUFNEDr Catherine Auverney, Klinika ArmandBrussieres do: dr.SylvainaLesgle a, dyrektora Kliniki ArmandBrussieres 16 listopada 1989 rokuBILANS KLNICZNYPacjentka: Sarah Berg, z domu Weiss Adres: patrz fiszka administracyjnaRok urodzenia: 22 lipca 1944 roku, Paryż Zawód: bezZmarła: 23 września 1989 roku w Meudon Pani Sarah Berg po razpierwszy została przyjęta do szpitala we wrześniu 1982 roku (Szpital Pasteura).Jej karty szpitalnej nie otrzymaliśmy.Z przeprowadzonego wywiadu wiemy, żeskierował ją tam jej lekarz prowadzący na usilne naleganie jej małżonka, JonasaBerga, lecz za zgodą pacjentki.Jej pobyt w szpitalu prawdopodobnie niepotrwał dłużej, niż wymagały okoliczności.Po raz drugi pani Sarah Berg zostałahospitalizowana w 1985 roku.W klinice du Parc zajmował się nią dr Roudier.Pacjentka wykazywała wówczas symptomy głębokiej depresji chronicznej,której pierwsze objawy wystąpiły już bardzo dawno temu i sięgały połowy latsześćdziesiątych.Jej pobyt w szpitalu, spowodowany próbą samobójcząwskutek przedawkowania barbituranów, trwał od 11 marca do 26 pazdziernika.Sarah Berg trafiła pod moją opiekę podczas swojej trzeciej hospitalizacji(zakończonej 24 lutego 1988 roku).Dopiero pózniej dowiedziałam się, że próbasamobójcza, której skutkiem trafiła do szpitala, była również powodem dwóchjej wcześniejszych hospitalizacji w latach 1985-1987.W owym czasie modusoperandi tych prób samobójczych, przedawkowanie leków, można było uznaćza stałe.Stan pacjentki pozwalał na zastosowanie terapii całościowej, jedynejmogącej skutecznie przeciwdziałać podej-256 mowaniu nowych prób samobójczych.Efekt owej terapii: dopieropod koniec lipca roku 1987 możliwe było nawiązanie rzeczywistego kontaktu zpacjentką.Kiedy udało nam się to osiągnąć, Sarah Berg, w owym czasieczterdziestotrzyletnia, okazała się kobietą o żywej i otwartej inteligencji,dysponującą bogatym, a nawet skomplikowanym słownictwem.Jej życienaznaczyła oczywiście deportacja rodziców oraz ich śmierć w Dachau niedługopo jej urodzeniu.Pierwsze objawy depresji o charakterze delirycznym, zapewnebardzo wczesne, zdają się wyrażać silne poczucie winy - częste w takiejkonfiguracji - o wyraznym zabarwieniu narcystycznym.W czasie naszychrozmów Sarah nieustannie wspominała rodziców, stawiając często pytanie ousprawiedliwienie historyczne (dlaczego właśnie oni?).Pytanie to ukrywaoczywiście wymiar psychicznie bardziej archaiczny, związany z utratą miłościbliskich i utratą szacunku dla siebie.Sarah, co muszę podkreślić, jest osobąniezwykle wzruszającą, czasem wręcz rozbrajającą w tej wylewnej szczerości, zjaką gotowa jest się obwiniać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]