[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co kto woli.- Aha.- Timmy ziewnął szeroko i ostrożnie odstawił kubek na stolik obok laptopa.-W takim razie bądz taki dobry i zrób mi kanapki.Najlepiej z szynką, ale jeśli jest kawior, tosię nie pogniewam.Piosenkarz zaczął krzątać się w kuchni.Zza przepierzenia dobiegał ich brzększtućców i porcelany.Eunice skrzętnie pozbierała brudne szklanki i talerzyki.Przynosiła je naraty do zlewu, a przy okazji uważnie obserwowała Gabriela.Zazwyczaj popisywał się przykucharzeniu; pomagał sobie telekinezą, improwizował nowe piosenki, opowiadał świeżozasłyszane dowcipy.Teraz z marsową miną piłował bułkę na desce.Myślami był gdzieśdaleko.Eunice włączyła światło i usadowiła się na kanapie obok Timothy ego.Lewą rękęniewidomego cybermaga oplatały kable zakończone przyssawkami.Timmy potrafił łączyć siębezprzewodowo ze wszystkimi urządzeniami, które miały dostęp do Sieci, więc tym razempewnie coś testował.- Co tworzysz?- Opracowuję ponadsieciowy interfejs dla zwykłych użytkowników.- O rany - wzdrygnęła się Eunice.- A pomyślałeś o konsekwencjach? O hordachczternastoletnich Chińczyków błąkających się w Ponadsieci?- Przez zwykłych użytkowników rozumiem innych magów.Takich jak ty albo Gabriel- wyjaśnił Timmy.- Prędzej ja zacznę grać na gitarze, niż on da się namówić do naukialgorytmów.Słyszałeś, Gabrielu?Piosenkarz wszedł do salonu, niosąc tacę pełną niechlujnie pokrojonych grahamek zserem i szynką.- Mhm - przytaknął odruchowo.- Jak koncert?- Ujdzie.- Fani dopisali?Gabriel machnął ręką, jakby opędzał się od much.- Słuchaj, Timmy, nie teraz.- Zamrugał intensywnie, usta mu zadrżały.- Piosenkachodzi mi po głowie.Pogadamy pózniej.Okej?Zgarnął z tacy dwie kanapki z serem, a potem umknął na piętro.Po drodze potknął sięjeszcze o taboret.- No dobrze - powiedział Timothy, kiedy tylko za artystą zamknęły się drzwi.- A terazmów, co się tam właściwie wydarzyło.- Po koncercie odwiedziła go jakaś kobieta.- Eunice w zamyśleniu sięgnęła pograhamkę.- Twierdził, że to zwykła groupie, ale mu nie wierzę.Chyba coś między nimizaszło, bo w drodze do sklepu omal nie rozbił Gruchota.Może to kolejny nieszczęśliwyromans?Timothy Hawkins skrupulatnie odsączył resztę herbaty znad fusów i ciężko dzwignąłsię z kanapy.- Nie, Eunice.On jest przerażony.Dawno już się tak nie zachowywał.Obawiam się,że ma poważne kłopoty i co gorsza, uważa je za sprawę prywatną.Trzeba go pilnować, żebyczasem nie zrobił czegoś głupiego.* * *W piwnicy czuć było wilgocią i stęchlizną.Gabriel zapalił światło.Sporą częśćpomieszczenia zajmował ulubiony komputer Timothy ego, olbrzymie elektronicznemonstrum o poetyckiej nazwie Homer.Należało stąpać ostrożnie, aby nie potknąć się osplątane kable i porozrzucane części komputerowe z ostatnich trzydziestu lat.Piosenkarzprzeszedł obok dwóch starych rowerów, zignorował zwinięty w rulon latający dywan, niespojrzał nawet na wielką szafę pełniącą rolę wrót teleportacyjnych.Zatrzymał się przywysokim regale z książkami.W jednej z szuflad znajdowało się to, czego szukał.BłękitnaKsięga, dzieło czarownicy Kai.To, że Kaja przeczuwała, a może nawet przepowiedziała własną śmierć, było dla nichczymś oczywistym.Nic, czego podejmowała się tysiącletnia czarownica, nie mogło ichzdziwić.To ona, do spółki z Krzysztofem Podróżnikiem, założyła społeczność magów wFarewell na początku wieku.To dzięki niej powstały tutejsze prawa, w pewnym stopniuróżniące się od zasad panujących w innych miastach.To ona wreszcie ocaliła miasto podczasMrocznej Wojny, oddając własne życie.Gabriel, który wstąpił na ścieżkę magii już po Wojnie, nigdy nie poznał Kai osobiście.Znał jednak niemal na pamięć jej ostatnie dzieło, tajemniczą Błękitną Księgę - wielki tom wbladoniebieskich okładkach.Księga stanowiła niejednorodny, trudny do ogarnięcia twór, składający się z plikówmaszynopisów, odręcznych notatek, ołówkowych szkiców, pozornie przypadkowopoutykanych pocztówek i zabazgranych karteczek.Niektóre z jej rozdziałów znali wszyscytutejsi czarodzieje - stanowiły zarazem obowiązujące prawo i coś w rodzaju podręcznika dlapoczątkujących.Po inne praktyczne porady zaglądano w razie kłopotów.Lwią część Księgistanowiły jednak zagadkowe przypowieści, legendy, poematy i na wpół zrozumiałeprzepowiednie.Trzeba było niesłychanej cierpliwości, aby przebrnąć przez to wszystko, iniesłychanej intuicji, aby zrozumieć chociaż dziesiątą część.Do tej pory dokonały tegojedynie trzy osoby - Krzysztof Podróżnik, Lucy Preis oraz właśnie Gabriel.Artysta przejawiał pewien naturalny instynkt pozwalający mu rozszyfrowywaćniektóre metafory.Już jakiś czas temu przekonał się, że enigmatyczne wskazówki Kaipotrafią nagle stawać się niezwykle aktualne.Zupełnie jakby cały czas nam towarzyszyła,myślał niekiedy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]