[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ze ściśniętej palcami grudki pociekła krew.Moimzdaniem, w opowiedzianej legendzie tai się spostrzeżenie na pewno trafne.Wobechistorycznej starości tego kraju uznać wypadnie, że prochy ludzkie stanowią poważnyskładnik jego pól.Tych, którzy obrócili się w glebę, spotkał los zaszczytny, godny człowieka.Podziemia z trumnami, fundamenty kościoła i klasztoru, dzwonnica, długie muryobwodowe, roboty przy wznoszeniu rozmaitych budowli więziennych, których na szczęścieprzeważnie już nie ma, to wszystko wymagało kopania, kopania, kopania.Obym się mylił, ale wątpić wolno, czy cokolwiek z dawniejszych czasów da się jeszcze naszczycie Aysej Góry odkopać.O stolicy księcia Wiślan nic tym razem od archeologów nie słyszałem, za to własnymioczyma oglądałem dzieło, wykonane na jego rozkaz.Tylekroć tu wzmiankowany wałzawiera) trzydzieści dwa tysiące metrów sześciennych kamienia!Wspomnę teraz o miejscu, którego nie ominął pewnie nikt, kto jezdził na Aysą Górę, abynaprawdę obejrzeć rzeczy ciekawe.Myślę o wielkim gołoborzu na północnym stoku.Znajduje się ono całkiem niedaleko od klasztoru, właściwie tuż przy szosie dojazdowej.Skręca się w las i wkrótce natrafia na nieduże, spłaszczone rozsypisko kamienne.Mnóstwoludzi tu bywało, a nikt nie odgadł, że chodzi po zniszczonym wale.Cel wędrówki już prawiewidać, a pomylić się co do kierunku nie ma sposobu, bo drogę wskazuje jakby ścieżkausypana z głazów, taka z pozoru całkiem naturalna szyja gołoborza.Jest stroma.Aatwo upaśći potłuc się.Obraz tego miejsca doskonale tkwił w mej pamięci od czasu dawniejszych wycieczek.Zgorszony oczywistym dowodem własnego gapiostwa - ten wał! deptałem po nim - widaćmyślałem teraz szczególnie intensywnie.Karkołomna  ścieżka wydala mi się dziwna.Zaproponowałem więc Jerzemu Gąssowskiemu pogląd, który on uznał za całkiemprawdopodobny, a przynajmniej zasługujący na rozważenie.Przecież ta  ścieżka wygląda naślad pracy.Tędy wleczono z gołoborza głazy potrzebne na budowę wału.Bo niby skąd byłoje brać, skoro niewyczerpany zasób materiału jest tuż, o tu, w dole.I właśnie z niego wyrasta267 ku górze wąska odnoga usypana ze złomów skalnych, a dotykająca najbliższego punktu wwale.Wlekli, a raczej podawali sobie coraz to wyżej, systemem  potokowym.Co zbywało,poniechali na miejscu.Doktor Gąssowski nie jest zresztą pewien, czy wał został całkowiciewykończony, kolisko zamknięte.Trudno to sprawdzić, bo dzwona najbliższe klasztorowidawno uległy zniszczeniu, podobnie jak szeroki fragment, który teraz przecina szosa, adawniej czynił to trakt.Jeśli pracę nagle przerwano, widok ścieżki aż pęczniejącej odkamienia staje się tym bardziej zrozumiały.Muszę raz jeszcze powrócić do cytatu z Legendy pannońskiej, opowiadającej o działalnościśw.Metodego w wieku IX.Ograniczę się teraz do jednego krótkiego zdania, lecz przytoczę jew starosłowiańskim oryginale.Bardzo mato napisał kronikarz o ziemi Wiślan w dobieprzedchrześcijańskiej: Pogansk knędz, siln wielmi, sjedę w Wislje rugaszesę krstjanam i pakosti diejasze.Pierwsze z dwu twierdzeń nieznanego autora przyjmowane było dotychczas raczej nawiarę.Wał łysogórski dostarczył materialnego dowodu prawdy.Trzydzieści dwa tysiącemetrów sześciennych kamienia! Książę Wiślan był naprawdę potężny, skoro mógł nakazaćtaką pracę, a podlegli mu ludzie zorganizować ją i wykonać.Do roboty wprzęgnięty zostałcały tłum.Głazy z gołoborzy przechodzić musiały z rąk do rąk.Barki ludzkie wydzwigały jewyżej, rozniosły po całym kolisku, dłonie przemieniły w tłuczeń, ukształtowały w grzebieńnasypu.Byli tacy, co przedtem dokładnie wytyczyli biegnący puszczą szlak, obmyślilisposoby, dzięki którym pierścień opasał strome zbocza, zwarł się.Drugi człon zdania, ten zawierający orzeczenia, wymaga, moim zdaniem, ponownegorozpatrzenia.Tłumaczy się go w ten sposób, że ów książę siedział w Wiśle czy też w Wiślech, urągał chrześcijanom i szkody im wyrządzał.A może słowa  pakosti diejasze należyinaczej przełożyć, na przykład: obrzydliwości wyprawiał? Bo pakosT to paskudztwo,sprośność, obrzydliwość, a pakostiti znaczy nie tylko szkodzić, lecz także i zanieczyszczać,kalać.Urąganie jest pojęciem bardzo subiektywnym.Samo istnienie świątyń pogańskich moglizakarpaccy chrześcijanie uważać za urąganie Bogu i plamę na licu ziemi.Książę Wiślanstwarzał na swej ziemi istne sanktuarium dla starych bożyszcz.Posłał tłum poddanych do pracna tajemniczej górze, wznoszącej się w głębi jego państwa.Wieści o tym streściła Legendapannońska w słowach:  i pakosti diejasze.268 Z tej Legendy wcale nie wynika, że Wiślanie chodzili za Karpaty i czynili materialneszkody ludziom tamtejszym.Zawiera się w niej wiadomość przeciwna raczej.Przecieżinicjatywa należała do św.Metodego.To on postał do księcia Wiślan, żądając przyjęciachrztu, uprzedził więc niejako zbrojną akcję Wielkomorawian, o przygotowaniach do którejmusiał wiedzieć.Legenda pannońska mówiła prawdę.Nie wątpiliśmy o tym i poprzednio, ale ważne rzeczynie były wiadome.Aż dotychczas nikt się nie domyślał, że w ziemi Wiślan wiara pogańskaprzybrała już formę i rozmiar kultu państwowego.Bo taka jest najistotniejsza treść odkryć naAysej Górze.Ogromnych robót nie mogliby wykonać czciciele jakiegoś miejscowegobóstewka.Sanktuarium powstało po to, by pokłonili mu się wszyscy poddani wiślańskiegomonarchy.Zbudowano je w VIII lub IX stuleciu, które wymieniają również uczeni, będącyzwolennikami teorii, że chrzcielnica w Wiślicy starsza jest od poznańskiej.Jerzy Gąssowskinie jest zupełnie pewien, czy wał na Aysej Górze został całkowicie ukończony.A możezabrakło czasu? Może chrześcijański już prace w Wiślicy zaczęły się zaraz po nagłym,przymusowym przerwaniu tych tutaj, jeszcze pogańskich? Nikt nie potrafi zaręczyć, czy nietak było, że nowa wiara przemogła w chwili, kiedy stara usiłowała okrzepnąć w formachorganizacyjnych, dotychczas jej nie znanych.Pytajników jest mnóstwo, lecz nie podlega wątpieniu, że plemienne państwo Wiślanosiągnięto szczebel rozwoju, który stanowczo wymagał udoskonalenia więzi religijnej.Pasmokamiennego rozsypiska na Aysej Górze stanowi świadectwo, odnoszące się do spraw ducha.W X wieku Włodzimierz Wielki z Kijowa długo zastanawiał się i badał rozmaite wiary.Pragnął najpierw założyć u siebie nad Dnieprem Olimp słowiańskich bożyszcz, aleostatecznie inaczej rozstrzygnął.Wybrał chrześcijaństwo.Co najmniej sto lat wcześniejksiążę Wiślan także widać głęboko rozmyślał na te same tematy.Zapragnął skrzepić rodzimepogaństwo.Wiele nawet zdziałał na mylnej drodze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • PaweÅ‚ Huelle Pierwsza miÅ‚oœć i inne opowiadania (opowiadania)
  • Kornew PaweÅ‚ Przygranicze 01 Sopel 01 Fort
  • SS Pollak Pawel Komisarz Mare Gdzie mol i rdza
  • PaweÅ‚ Grabarczyk Eksplikacja PojÄ™cia Znaczenia WyrażeÅ„ w Filozofii XX w
  • PaweÅ‚ Rzewuski Warszawa miasto grzechu Prostytucja w II RP
  • Kornew PaweÅ‚ Przygranicze 05 Czarne sny. Częœć 1
  • de Segur Filip PaweÅ‚ PamiÄ™tniki adjutanta Napoleona
  • Kornew PaweÅ‚ Przygranicze 02 ÂŒliski. tom 1 2
  • Pollak PaweÅ‚ Czarna Seria 22 Kanalia
  • Orkan RafaÅ‚ GÅ‚owÄ… w Mur (2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nowe.htw.pl