[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mia wyszła tuż po śniadaniu.Federico jest pewny, że jego żona już wie, że coś się stało.Ona zawsze wie.A Federico nie może zdobyć się na to, żeby przyznać się, że został zawieszony.Jest mu wstyd.Dla Mii i reszty rodziny jego praca jest wszystkim.Zawsze opowiada z dumą, że jej mążjest policjantem.Jego zdjęcie w mundurze galowym stoi na szafkach w domach wszystkichkrewnych.I jak on ma się jej teraz przyznać?Na razie powiedział, że dostał zwolnienie lekarskie.Kontuzja pleców.Plecy to zawszebezpieczny wybór.Nawet lekarz nie jest w stanie udowodnić, że plecy nie bolą.Federico zdaje sobie jednak sprawę, że nie może wiecznie jej oszukiwać.Zasłony w mieszkaniu są zaciągnięte.Assante wciąż ma na sobie białą kamizelkę, którejnie zdjął od dwóch dni.Odpala jednego papierosa od drugiego przy niskim stoliku kawowymzasłanym czasopismami, których nikt nie czyta.Gdzieś w kieszeniach wymiętych spodni odzywa się dzwonektelefonu komórkowego, wygrywając melodię z serialu 24 godziny.Ale tutaj nawet Jack Bauer nie dałby sobie rady.- Pronto.- Cześć, Federico.Dzwoni Enrico Ferrari i jest w irytująco dobrym nastroju.Gruby profesor jest jedną zostatnich osób, z którymi Federico ma ochotę w tej chwili rozmawiać.Wyobraża go sobie zpączkiem w jednej ręce, umazanego lukiem i wybierającego z kalendarza kolejne numery wposzukiwaniu towarzyszy do kieliszka na dzisiejszy wieczór.No cóż, Federico mu nie pomoże.Nie dziś.Nigdy więcej.- Enrico, przepraszam, ale to naprawdę kiepski moment.- Wcale nie! - przerywa Ferrari wesoło.- To jest bardzo dobry moment.Zwietny moment.- Enrico, naprawdę nie jestem w nastroju do.- Twoja cierpliwość została nagrodzona, młody Skywalkerze.- Enrico, do cholery!Gniewny ton nie zraża jego przyjaciela.- Nie, nie, posłuchaj, dzwonię z dobrymi wieściami.Naprawdę.Odczytałem właśniewyniki testów mitochondrialnego DNA pobranego od Anny Fratelli i z tej odciętej dłoni, którąznalezliście w Cosmedinie.- Enrico, w ogóle nie rozumiem, o czym do mnie mówisz.- To są siostry.- Siostry?- Widzisz? Tak się ucieszyłeś, że musiałeś powtórzyć.Kobieta, której odcięto rękę, tosiostra Anny Fratelli.Do Federico wciąż nie do końca dociera znaczenie tych rewelacji.Anna nigdy nie wspominała o siostrze.Jedna z jej alternatywnych osobowości nazywała się mała Suzie, ale z tego, co pamiętał,nie była niczyją siostrą.W kartotekach medycznych Anny Fratelli też nie było ani słowa o żadnym rodzeństwie.- Halo, jesteś tam jeszcze?- Jestem.Próbuję się w tym wszystkim połapać.Mówisz, że siostrze Anny odcięto dłoń,tak?- Rany, jakim cudem ciebie w ogóle przyjęli do policji? Tak, właśnie to powiedziałem.Chociaż gdybyś chciał zacytować mnie dosłownie, to mówiłem, że kobieta, której odcięto dłoń,była siostrą Anny.- Skąd masz pewność?- Naprawdę chcesz wiedzieć?- Chcę, ale musisz mi to wyjaśnić ludzkim językiem.Jak prostemu gliniarzowi.- Dobra, posłuchaj: człowiek ma czterdzieści sześć chromosomów.Dwadzieścia trzyotrzymujemy po matce, a drugie dwadzieścia trzy po ojcu.Po matce dziedziczymy też pewnąilość mitochondrialnego DNA.Identyfikacja rodzeństwa za pomocą mitochondrialnego DNA jestdość dokładna, ponieważ wszystkie dzieci urodzone przez tę samą kobietę powinny mieć ten samwzór.- A ojciec?- Miały kompletnie różnych ojców.Chociaż w sumie nie powinienem mówić kompletnie , bo raczej nie można mieć trochę innych ojców.Albo się ma różnych, albo tegosamego.Rozumiesz? To tak, jak być trochę w ciąży.Albo się jest w ciąży, albo nie.- Enrico, prosiłem o wytłumaczenie dla gliniarza, a nie przedszkolaka.Po prostuprzysięgnij mi, że jesteś tego pewien.- No jasne, że jestem pewien.Na tym polega moja praca.Mogę kategorycznie stwierdzić,że Anna Fratelli i jej siostra miały różnych ojców.Federico zamyśla się.Nie tylko nad tym, co powiedział mu Ferrari, ale też, czego on niepowiedział jemu.- Nie powinieneś mi o tym mówić, Enrico.Wczoraj mnie zawiesili.- Wiem.- Co proszę?- Wiem, że cię zawiesili.Wiem też, że regulamin zakazuje mi informować cię o śledztwiei tym podobne bzdury.Wieści rozchodzą się szybko, a złe wieści jeszcze szybciej.- A wiesz, za co mnie zawieszono?- Nie.I nie chcę wiedzieć.Cokolwiek zrobiłeś lub czego nie zrobiłeś, wiem, że miałeśswoje powody.A poza tym nawet jeśli coś spieprzyłeś, to co z tego? Każdemu czasem się zdarza.A kiedy spieprzysz coś naprawdę dużego, to właśnie wtedy najbardziej potrzebujesz przyjaciół,no nie?- Grazie.- Prego.Chcesz gdzieś wyskoczyć i trochę się nastukać? Może pomóc swojemunajlepszemu przyjacielowi zaciągnąć do łóżka jakąś sympatyczną signorę?Federico uśmiecha się po raz pierwszy od dwudziestu czterech godzin.- Jasne, bardzo chętnie.80.Louisa wciska przycisk alarmowy i zaczyna reanimację Anny.W filmie albo serialu wszystko skończyłoby się dobrze, ale Louisa wie, że wrzeczywistości statystyczne szanse na odratowanie pacjentki wynoszą mniej więcej pięćdziesiątprocent.Rozpoczyna od sztucznego oddychania, następnie przechodzi do masażu serca.Po chwilido pokoju wpada zespół reanimacyjny z defibrylatorem.Louisa cofa się, żeby zrobić im miejsce.- Sądzę, że miała jakiś atak.Kiedy weszłam, straciła przytomność i nie oddychała.- Prawdopodobnie zatrzymanie akcji serca - stwierdza młody lekarz.- Zobaczymy, co dasię zrobić.- Odwraca się do dwóch pielęgniarek.- Podłączyć defibrylator i niech ktoś przyniesiewazopresynę.Louisa odchodzi na drugi koniec pokoju i obserwuje, jak lekarz i pielęgniarki przenosząAnnę z powrotem na łóżko i rozpoczynają walkę o jej życie.- Asystolia! - woła jedna z pielęgniarek.Druga rozpina szlafrok Anny i podłącza elektrody pod lewą i prawą pierś pacjentki.Pochwili ciałem Anny wstrząsają impulsy elektryczne.- Na razie nic.Louisa spogląda na swoje ręce i zauważa, że drżą.Po raz pierwszy od studiów.Oddałaby w tej chwili wszystko za solidny łyk brandy i porządne zaciągnięcie siępapierosem.Albo czymś mocniejszym.- Jeszcze raz!Louisa bierze głęboki wdech
[ Pobierz całość w formacie PDF ]