[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Chodzcie na śniadanie mówi mama. Mam świeżebrzoskwinie Rustona, które przyniósł nam pan Barnage.Przechodzimy za mamą po werandzie. Jeszcze chwileczkę, dziewczynki.Zobaczę tylko, czy sąnowe kwiaty gardenii.I mama idzie w to miejsce, gdzie stoi figurka. Jezus Maria! Depczemy jej po piętach.Mama przykła-da jedną rękę do ust, a drugą robi znak krzyża.Jej ciało zaczynasię całe trząść pod sukienką. Kto mógł zrobić coś takiego? krzyczy. Kto sięważył?!Teensy robi krok do przodu, spogląda mamie prosto w oczyi mówi: Pani Abbott, może to był cud. Cud szepcze mama, jakby posąg zapłakał albo krwawiłz dłoni.Mama na chwilę sama zastyga jak posąg, po czym zaczynazrywać kwiaty kapryfolium, Róż Montana, gałązki słodkich oli-wek każdy kwiat, jaki tylko wpada jej w ręce i obsypujenimi kubańską Panienkę.Biegnie na podwórko z boku domui zrywa całe gałęzie obsypane kwieciem magnolii, tuberozy i hi-biskusa i wkłada je do fartuszka.Nigdy nie widziałam, żeby taksię zachowywała, zupełnie jak opętana.Kiedy w końcu z powro-tem przyfruwa na werandę, rzuca kwiaty pod umalowane stopyposągu, po czym wyciąga rękę i potrząsa pnączem Róży Montana,by kwiaty spadły spod dachu na głowę posągu.Nasza werandajeszcze nigdy nie była tak usłana kwiatami.Mama przemieniła jąw ołtarz wspaniałej kolorowej Panienki. Zwięta Matko Chrystusowa! mruczy. Klękajcie,dziewczynki! Klękajcie i módlcie się.No to ja, Caro, Teensy i Necie padamy na kolana razem z mojąmamą, która wyjęła różaniec z kieszeni fartucha i zaczyna sięmodlić:Witaj, Gwiazdo zaranna wszech oceanów,Witaj, Matko kwiatów.Spowij nas swym słodkim zapachemMiłości Twej i miłosierdzia,Ty, któraś w łonie swym nosiłaTego, którego wydało niebo!Moje przyjaciółki i ja klęczymy koło mamy.Boża łaskaocaliła nas przed diabelskimi aligatorami i szalejącą burzą.Tylkomy ocalałyśmy z całego istnienia.Królewskie i Potężne, NiemalZaginione, Ale Cudownie Odnalezione Plemię Ya-Ya właśniezostało obsypane cudami.9Mżyło, kiedy następnego dnia Sidda i Hueylene wybrały sięna pocztę w Quinault.Nie padało, nie lało, nie kropiło.Mżyło.Gdyby Siddzie przyszło do głowy określenie na opady bardziejpasywno-agresywne niż mżawka", użyłaby go.Po raz pierwszyzaczęła rozumieć, co May Sorenson miała na myśli, mówiąc, żena północnym zachodzie dusza człowiekowi pleśnieje.Skorzystała z automatu telefonicznego koło poczty, by skon-taktować się ze swym agentem.Zapewnił Siddę, że nie spuszczaswej kariery razem z wodą w toalecie, robiąc sobie wakacje, i żeświat nie skończył się w zeszłym tygodniu.92W skrytce pocztowej czekała na nią kartka od Connora zro-biona ze szkicu namalowanego plakatówkami i przedstawiające-go jeden z jego projektów.Na odwrocie Connor napisał:Droga Siddo,kiedy wyjechałaś, łóżko zrobiło się dla mnie za duże.Nie mogęzasnąć, kiedy mam więcej niż 1/16 materaca, którą mi zostawia-łaś.Skończyłem projekty do drugiego aktu, a zespół w Seattlejestw porządku.W naszym tymczasowym ogródku kwitnie chybaz milion lilii.Znalazłaś pudełko, które włożyłem do samochodu?Podrap ode mnie po brzuszku panią guwernantkę Hueylene.Kocham Cię,ConnorPo powrocie do domku Sidda wytarła długie, przypominającewłochate klapki uszy Hueylene.Zrobiła sobie filiżankę herbatyi przebrała się w suche, ciepłe skarpety.Zaczęła przeglądać płytykompaktowe, które ze sobą wzięła, i znowu wybrała Rickiego LeeJonesa śpiewającego stare standardy z epoki Vi vi.Podeszła dookna i wyjrzała na jezioro, nucąc do melodii Spring Can ReallyHang You Up the Most.Wybrała pocztówkę ze zdjęciem gigantycznego mięczaka,dorysowała mu skrzydła i upodobniła go do penisa mającego ladachwila odlecieć.Na odwrocie napisała do Connora:Pączuszku,nie przesadzaj.Zawsze zostawiałam Ci przynajmniej jednączwartą każdego łóżka, w jakimkolwiek spaliśmy.Ja też za Tobątęsknię.Tak, mam pod ręką pudełko od mamy.No, może nie podręką powiedzmy, że po prostu tu jest.I tam.I wszędzie.Pózniejnapiszę o tym więcej.Kocham Cię,Sidda93Przykleiła znaczek i sięgnęła po album.Zdumiały ją czterywąskie paski ze skóry związane kawałkiem szpagatu.W szparkęw każdym kawałku skóry był wsunięty grosik z 1941 roku.Siddaodchyliła głowę do tyłu, spojrzała na sufit i zaśmiała się cicho.Cztery kawałki taniutkich kapci! Wyobraziła sobie matkę i pozo-stałe trzy Ya-Ya w kapciach, rytualnie wycinające w nich otworkina monety
[ Pobierz całość w formacie PDF ]