[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.UmówilisiÄ™ w Deux Magots, kawiarni przy Boulevard St.Germain.Mac czekaÅ‚ samotnie przy stoliku na zadaszonym patio.ByÅ‚o bardzo zimno, choć na bÅ‚Ä™kitnym niebieÅ›wieciÅ‚o sÅ‚oÅ„ce, a Paryż cieszyÅ‚ oczy swym piÄ™knem, mimo odwiecznych korków na ulicach.DaniellezgodziÅ‚a siÄ™ porozmawiać tylko z Makiem, wiÄ™c Ron siedziaÅ‚ kilka stolików dalej, przeglÄ…daÅ‚ International Herald Tribüne" i żaÅ‚owaÅ‚, że nie ma przy nim Allie.StaÅ‚ siÄ™ już znawcÄ… wszystkiego, co francuskie, wiÄ™c zamówiÅ‚ gorÄ…cÄ… czekoladÄ™, żeby siÄ™ rozgrzać, naco Allie na pewno by mu nie pozwoliÅ‚a.%7Å‚ona staraÅ‚a siÄ™ utrzymywać go w dobrej formie; mówiÅ‚a, żekiedy wreszcie wszystko siÄ™ miÄ™dzy nimi poukÅ‚adaÅ‚o, zamierza przeżyć z nim jeszcze wiele lat, wiÄ™clepiej, żeby dbaÅ‚ o swój poziom cholesterolu.Teraz Ron rozkoszowaÅ‚ siÄ™ gorÄ…cÄ… czekoladÄ…, choć niebez poczucia winy.RozejrzaÅ‚ siÄ™, pochwyciÅ‚ spojrzenie Maca i zmrużyÅ‚ oko.PodniósÅ‚ filiżankÄ™, żeby pokazać kumplowi,co znaczy francuska gorÄ…ca czekolada.- Prawdziwa czekolada - powiedziaÅ‚.- Prawdziwa Å›mietanka.Prawdziwy raj.Mac zamówiÅ‚ podwójne espresso.Nie spaÅ‚ dobrze tej nocy, bo martwiÅ‚ siÄ™ o Sunny.WychyliÅ‚ kawÄ™ jednym haustem i zamówiÅ‚ kolejnÄ….Panna Soris siÄ™ spózniaÅ‚a; umówili siÄ™ na trzeciÄ…,a byÅ‚a już trzecia dwadzieÅ›cia.Utknęła w korku? A może zmieniÅ‚a zdanie? Mac pomyÅ›laÅ‚ o YvonneElman.NaprawdÄ™ miaÅ‚ nadziejÄ™, że panna Soris utknęła w korku.Soris byÅ‚a jedynym Å›wiadkiem, najakiego mogli liczyć.MusiaÅ‚ dowiedzieć siÄ™, co jeszcze widziaÅ‚a, choćby nieÅ›wiadomie, pozazamaskowanÄ… postaciÄ…, która wymierzyÅ‚a jej cios - cios nieomal Å›miertelny.- Monsieur Reilly?196Danielle Soris przyszÅ‚a do kawiarni w czarnym weÅ‚nianym pÅ‚aszczu, czarnych zamszowych kozakachi futrzanej czapce w rosyjskim stylu.Jej twarz zasÅ‚aniaÅ‚y duże okulary przeciwsÅ‚oneczne.Blizny napoliczku miaÅ‚y odcieÅ„ jaskrawego różu.WeszÅ‚a od strony placu po drugiej stronie bulwaru, przy którym stoi jeden z najstarszych paryskichkoÅ›ciołów, l'Eglise St.Germain des Près.Mac byÅ‚ ciekaw, czy siÄ™ w nim modliÅ‚a.- OczywiÅ›cie, wiem, że to pan - odezwaÅ‚a siÄ™ po angielsku.- WidziaÅ‚am pana w programietelewizyjnym.NaprawdÄ™ pana podziwiam, monsieur Reilly.Mac wstaÅ‚ i uÅ›cisnÄ…Å‚ jej dÅ‚oÅ„.PowiedziaÅ‚, jak bardzo siÄ™ cieszy, że mogÅ‚a przyjść, i przysunÄ…Å‚ dla niejkrzesÅ‚o.SpojrzaÅ‚ na jej twarz, a potem szybko odwróciÅ‚ wzrok.Dziewczyna, o dziwo, tylko siÄ™rozeÅ›miaÅ‚a.- Niech siÄ™ pan nie przejmuje, wszyscy to robiÄ….Zaczynam siÄ™ przyzwyczajać do tego, że ludzie już namnie nie patrzÄ….- W takim razie, czy mogÄ™ zapytać paniÄ… o operacjÄ™? I co wÅ‚aÅ›ciwie siÄ™ staÅ‚o?- No cóż, panie Reilly, moja prawa kość policzkowa zostaÅ‚a praktycznie zmiażdżona, kilka ostrychodÅ‚amków utkwiÅ‚o w okolicy oka.Nie pamiÄ™tam bólu, bo celowo wyparÅ‚am go z pamiÄ™ci, wprzeciwnym wypadku nie umiaÅ‚abym normalnie żyć.- PrzyÅ‚ożyÅ‚a dÅ‚oÅ„ do oka, gdzie delikatnÄ… tkankÄ™chirurdzy podciÄ…gnÄ™li do góry, żeby powieki mogÅ‚y siÄ™ zamykać.- Lekarze odtworzyli kość -ciÄ…gnęła.- MówiÄ…, że z czasem siÄ™ wygÅ‚adzi i że prawa strona mojej twarzy bÄ™dzie znowu jak lewa.Na razie jednak wyglÄ…dam tak.Zdjęła okulary i odwróciÅ‚a siÄ™ do Maca, który spojrzaÅ‚ na to, co kiedyÅ› niewÄ…tpliwie byÅ‚o buziÄ… bardzoÅ‚adnej kobiety.Mimo że kość odtworzono, prawy policzek nadal sprawiaÅ‚ wrażenie zapadniÄ™tego.Danielle Soris strzÄ…snęła dÅ‚ugie brÄ…zowe wÅ‚osy na twarz, wÅ‚ożyÅ‚a okulary i naciÄ…gnęła niżej futrzanÄ…czapkÄ™.- WÅ‚aÅ›nie tak - powiedziaÅ‚a z uÅ›miechem.-1 już niemal siÄ™ tym nie przejmujÄ™.203- Nadal jest pani piÄ™knÄ… kobietÄ…, panno Soris.WzruszyÅ‚a ramionami.- Moi przyjaciele też tak mówiÄ….Staram siÄ™ w to wierzyć, bo widzi pan, monsieur.Och, proszÄ™pozwolić mi mówić sobie po imieniu.Mac.A ja, oczywiÅ›cie, jestem Danielle.WiÄ™c widzisz, Mac,tylko tak mogÄ™ siÄ™ uporać z tym wydarzeniem", jak to teraz nazywam.MuszÄ™ wyprzeć je ze swoichmyÅ›li.Zakazać zÅ‚ym wspomnieniom wstÄ™pu do moich snów.Nie mogÄ™ dopuÅ›cić do siebie strachu.- Rozumiem.Do stolika podszedÅ‚ kelner i Danielle zamówiÅ‚a lampkÄ™ szampana.- Nie masz nic przeciw temu, prawda? - spytaÅ‚a, podnoszÄ…c kieliszek w geÅ›cie toastu.- Jestem wodÅ›wiÄ™tnym nastroju.W koÅ„cu za parÄ™ dni Nowy Rok.- W takim razie pozwól, że jako pierwszy zÅ‚ożę ci życzenia szczęśliwego nowego roku, Danielle.-Mac podniósÅ‚ swojÄ… filiżankÄ™ z kawÄ….- NiezwykÅ‚a z ciebie kobieta.ZaÅ›miaÅ‚a siÄ™.- Nie, jestem po prostu kobietÄ…, która usiÅ‚uje zachować zdrowie psychiczne.I czasami jej siÄ™ to udaje.Ale rozumiesz teraz, Mac, dlaczego nie mogÄ™ mówić o tym, co siÄ™ staÅ‚o.Nie chcÄ™ myÅ›leć o tymwydarzeniu.Nie chcÄ™ już nigdy o nim sÅ‚yszeć, przypominać go sobie, zastanawiać siÄ™.Po prostu niemogÄ™.- Rozumiem - odparÅ‚ Mac
[ Pobierz całość w formacie PDF ]