[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Chwała Stwórcy za takie dzieło!Dziewczyny musiały gryzć palce, żebystłumić bezbożny chichot. Nie odwrócę się i nie spojrzę nakazałasobie Mercy. Nie ulegnę niegodnejciekawości. Patrz, patrz, wstaje! syknęła Deliverance,kiedy skończyło się nabożeństwo. Idzie tu!Mercy już nie mogła się powstrzymać.Dyskretnie odwróciła głowę i.Wszyscy święcina niebiesiech, to był Kit, ubrany tak jak nakolacji u Belknapów.Jedyną różnicę stanowiładuża perła dyndająca mu w uchu.Czyżby zjawiłsię tu, żeby z nią porozmawiać? O, nie, tego jużza wiele! Przyniesie jej wstyd przed całąkongregacją, a jej reputacja ucierpi na zawsze!Aktor w tym miejscu był jak demon wśródaniołów; jak bestia z piekielnych mroków, któranie powinna mieć wstępu na poświęconąziemię.Ale Mercy nie miała się gdzie ukryć,dokąd uciec.Kit zatrzymał się przy rodzinie Hartów,ogarniając spojrzeniem Mercy i jej krewnych. Panie rzekł, kłaniając się nisko Johnowi.John Hart, ukontentowany kazaniem,odkłonił się życzliwie. Czy myśmy się już kiedyś spotkali, młodyczłowieku? Nie, panie, ale miałem zaszczyt poznaćtwoją córkę na kolacji u pana Belknapa wzeszłym tygodniu.John Hart skinął głową. A, tak, słyszałem, że był to bardzo udanywieczór.Ponoć moja córka wykazała sięniemałym talentem muzycznym. Istotnie, panie.Z wielką przyjemnościąśpiewałem do jej akompaniamentu.Hart spoważniał. A jakąż to pieśń wykonywałeś, panie? Pieśń sławiącą Jej Wysokość, panie,napisaną przez nadwornego dyrygenta Lyly ego.Mercy zacisnęła drżące palce.Kit nieskłamał jej ojcu, ale też nie powiedział prawdy omiłosnych wyznaniach, które wyśpiewywał doniej.Znów postąpił niegodnie, ukrywając się zapozorami, które zaciemniały prawdę jakzmętniałe zwierciadło. Cieszę się, że wybrałeś odpowiedni utwór,a nie żadną z tych frywolnych piosenek, któresłyszy się na ulicach.Wybacz, umknęło mitwoje nazwisko, panie.?Kit uśmiechnął się. Jeszcze się nie przedstawiłem, panie.Nazywam się Christopher Turner.Jestemaktorem teatru królewskiego i bratemprzyrodnim hrabiego Dorset, potomkiem znieprawego łoża.To podwójne wyznanie w jednej chwiliuciszyło szmer rozmów w kościele.Mercy byłapewna, że co najmniej połowa wiernychusłyszała je i widziała zgrozę, jaką wywołało natwarzy jej ojca.Jeszcze przed chwilą zżymałasię, że Kit nie powiedział całej prawdy, ale terazzaczęła żałować jego szczerości.I do tego tenbrat hrabia! Jakiś niesmaczny, teatralny zwrotakcji, jak w tej nieszczęsnej sztuce: Hola, niejestem Tomem Szewcem, tylko synembaroneta!. Aktor? wykrztusił Hart. Tak, panie.Mercy.to znaczy panna Hart Kit skłonił się jej nieznacznie wtedy jeszcze otym nie wiedziała.Za co muszę przeprosić, gdyżobawiam się, że poczuła urazę, odkrywszyprawdę o mnie. Utrzymujesz się z aktorstwa? dopytywałsię jej ojciec, jakby nie mógł uwierzyć w tenkoszmar.Oczekiwał zapewne, że diabły wyskoczą zzaołtarza i zaciągną Turnera do piekła.Mercy zaczęła poważnie martwić się o Kita.Wcześniej, porwana gniewem, porównywała godo demona, ale czyż nie był raczej Danielemwkraczającym do jaskini lwów? Mógł sięspodziewać, że nie dozna życzliwego przyjęciaod tego bogobojnego ludu, a jednak zjawił siętutaj.Dla niej. Nie przeczę, panie, że param się aktorskąprofesją.Mniemam, iż lepsze to niż okradaniestarych panien, byle tylko mieć co włożyć doust odparł Kit z nutą kpiny w głosie.Faith chwyciła Mercy za łokieć. Siostro, chodz, miałyśmy porozmawiać zpanią Field.Po raz pierwszy w życiu Mercy usłyszała,jak Faith mija się z prawdą.Obie wiedziały, żenie ma takiej konieczności; po prostu siostra zawszelką cenę usiłowała przerwać ten spektakl,niegodny rodziny Hartów.Jednak Mercy niemogła zostawić Kita na pastwę ojca.Nawet jeślibyła na niego wściekła, nie miała serca rzucićgo lwom. Zaczekaj jeszcze chwilę, siostro.Rozumiem, że pan Turner zjawił się tu, abymnie przeprosić, więc chciałabym gowysłuchać.Czyż nie tak, panie Turner? zagadnęła, dając mu szansę na godnewycofanie się z sytuacji. Nie, panno Hart.Zjawiłem się, gdyżpragnę prosić twego ojca, aby zezwolił na nasząznajomość.Mercy modliła się, żeby grom spadł z nieba ispopielił ją na miejscu, zostawiając tylko parędymiących butów.Nie przeżyje tego! Mercy! Jeszcze nigdy ojciec nieprzemawiał do niej takim tonem. O co tuchodzi, mów!Edwin, który z nieskrywanym rozbawieniemobserwował całą scenę, wystąpił naprzód, abyoszczędzić siostrze dalszego upokorzenia. Ojcze, czy moglibyśmy dokończyć tęrozmowę w bardziej ustronnym miejscu, a niena środku kościoła?Mercy zakonotowała sobie, aby przypierwszej nadarzającej się okazji powiedziećmu, że jest najukochańszym braciszkiem podsłońcem.John Hart, przywołany do rzeczywistości,skinął głową i zwrócił się do córek: Idziemy, dziewczęta.Pan Turner pójdzie zanami z Edwinem.Dalej porozmawiamy w domu.Dwaj młodzi mężczyzni przepuścili przodemdziewczęta, podążające za ojcem, i cała grupawyszła z kościoła.John Hart po drodze żegnałsię krótko ze znajomymi, a panny milczałyskromnie.Mercy miała nadzieję, że nie widaćpo niej zmieszania, ale czuła, że policzki jejpłoną.Była rozdarta pomiędzy pragnieniem, bywymierzyć Kitowi policzek za jego czelność, achęcią chronienia go przed nieuniknionymgniewem ojca.Wiedziała, że kiedy znajdą się wdomu, sprawa zrobi się naprawdę niemiła.John Hart z miną, która nie wróżyła nicdobrego, maszerował po moście, skinieniemgłowy odpowiadając na pozdrowienia mijanychludzi. Mów! warknął.Mercy przyspieszyła kroku, żeby się z nimzrównać. Poznałam pana Turnera u Ann iwystępowaliśmy razem, jak już słyszałeś.Trochę.porozmawialiśmy sobie i myślę, żechyba.chciałby mnie za żonę. Z wysiłkiemprzełknęła ślinę, mając nadzieję, że ojciec niebędzie domagał się szczegółów. A potem? Spotkaliśmy się znów, kiedy poszłam doteatru z ciocią Rose.Wtedy dopiero doszło domnie, że Kit jest aktorem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]