[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chcecie przez to powiedzieć, że żaden z was niezostał zle potraktowany przez tego człowieka? - Sędziaprzeniósł wzrok na więznia.- Tak, Wysoki Sądzie.Zawsze postępował jakdżentelmen.- A co powie ten z was, który został postrzelony?Wymieniony wystąpił naprzód.- To nie ten człowiek mnie postrzelił, ale tamten drugi,ten, który udawał Władcę Nocy.Teraz wiem, że był to OswaldPreston, który zamierzał uciec z Anglii w obawie przed karą zapopełnione zbrodnie.Sędzia odprawił świadków, złożył ręce i potoczyłwzrokiem po zebranych.- Są jeszcze jacyś świadkowie, który chcielibyzeznawać?W tłumie powstało poruszenie, gdy wystąpili diakonWelland i Jenna Pike, a w ślad za nimi dziesięcioro małychdzieci.271- Oto diakon Welland z Lands End i panna Pikeprowadząca przytułek w Mead.I dzieci, które są pod jejopieką.Sędzia przyjrzał się badawczo całej gromadce.- Proszę powiedzieć, z czym pani przyszła, panno Pike.- Gdyby nie hojność lorda Alsmeetha, nie byłabym wstanie utrzymać dzieci, którymi się opiekuję.Od dawna dajenam jedzenie i ubrania, a także hojny zasiłek w złocie.Podimieniem Władcy Nocy zostawił u nas skradzione przez siebieprzedmioty wraz z listą osób, do których owe kosztownościnależały.- Dlaczego wybrał pani przytułek, panno Pike?- Wtedy tego nie rozumiałam.Ale teraz wiem.Myślę,że chciał, by ci szlachetnie urodzeni zobaczyli, jak żyjemy.Liczył, że w ten sposób zachęci ich do udzielenia pomocy,kiedy znajdziemy się w naglącej potrzebie.- Zgadza się pan z panną Jenną Pike, diakonie? Młodymężczyzna kiwnął głową.- Tak, Wysoki Sądzie.Sędzia przeniósł wzrok na dzieci.- Czy któreś z was chciałoby coś powiedzieć?Dzieci początkowo milczały, oszołomione tłumem.Stopniowo, jedno po drugim, zaczęły mówić o licznychdobrodziejstwach, wyświadczanych im przez lorda.Kiedy jużwszystkie prócz Noaha zabrały głos, sędzia spojrzał na niego,chcąc usłyszeć, co chłopiec ma do powiedzenia.Ale ten tylkozwiesił głowę, nie patrząc na Kane a.- Dziękuję wam, dzieci.- Sędzia powiódł wzrokiem posali, jakby znużony.- Ktoś jeszcze chciałby zabrać głos?Teraz z kolei wystąpiła Bethany z całą rodziną.Kane płonął ze wstydu.Chciał odwrócić głowę.Cierpiałna myśl, że Bethany widzi go w takim stanie.Zarazem niemógł oderwać od niej wzroku.Wyglądała tak świeżo, takpięknie, tak oszałamiająco.Dla mężczyzny, który żył w272całkowitych ciemnościach, była jak promień słońca.Takbardzo pragnął jej dotknąć, że musiał zacisnąć dłonie w pięści.- Co macie do powiedzenia? - spytał sędzia.Geoffrey Lambert odchrząknął.- W ubiegłym roku mój syn i wnuk zginęli napokładzie statku, w służbie króla.Myślałem, że nie znajdzie sięnikt, kto wypełni pustkę po nich w moim życiu.Kiedy lepiejpoznałem tego szlachetnego człowieka, zacząłem myśleć o nimjak o własnym synu.- Podszedł do Kane a i położył dłoń najego ramieniu, po czym powrócił na swoje miejsce.Teraz do siedzącego na podwyższeniu sędziego podszedłstary Newton.Jego drewniana noga stukała głośno w ciszy sali.- Nie umiem pięknie mówić.Dlatego powiem tylkojedno.Lord jest szlachetnym człowiekiem.Gdybym miałwybrać kogoś, kto stanąłby ze mną ramię w ramię podczaswalki, wybrałbym jego.Zawierzyłbym mu swój majątek iswoje życie.Powoli powrócił na miejsce, zostawiając Bethany samąpośrodku sali.Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała na mężczyznę,który miał zadecydować o losie Kane a.Jej głos drżał z lęku iemocji.- Wysoki Sądzie, ten człowiek zaryzykował swojewłasne życie, ratując moje.Zasłonił mnie własnym ciałem iprzyjął strzał przeznaczony dla mnie, nie myśląc o sobie.- Kto wystrzelił?- Jego kuzyn, Oswald Preston.- Mężczyzna oskarżony o zamordowanie świętejpamięci lorda Alsmeetha?- Ten sam, Wysoki Sądzie.Sędzia przez chwilę rozważał jej słowa.- To istotnie szlachetny postępek.Wezmę to poduwagę, wyznaczając karę.Zastanawiam się, czy cokolwiekmoże zrekompensować fakt, że lord istotnie był złodziejem.273Ponieważ Bethany nie ruszyła się z miejsca, powiedziałsurowo: - Proszę zająć swoje miejsce, kiedy będę ogłaszałwyrok.Bethany ani drgnęła.Zanim sędzia zdążył wydaćpolecenie jej usunięcia, do Kane a doskoczył mały Noah i objąłgo w pasie.- Niech pan nie posyła lorda do więzienia, paniesędzio.On.on jest dla nas wszystkich jak ojciec.Dziękiniemu każde z nas czuje się wyjątkowe.- Dziękuję ci, chłopcze.Możesz już usiąść.- To nie wszystko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]