[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Burkę to lekkoduch i skandalista.A wątpię,żeby chciała zostać bohaterką kolejnego skandalu z jego udziałem.- Niespecjalnie - przyznała Joan, choć bez przekonania.Skandal tookropna rzecz, kiedy minie, ale kiedy trwa.No cóż, zapewne jestbardzo emocjonujący.- Chyba że Burkę zakocha się w niej do szaleństwa i postanowi sięoświadczyć - powiedziała Penelope.- Niejeden skandal zakończył sięw ten sposób.Czasem nawet najgorsi nicponie zakochują się izmieniają w statecznych małżonków.Abigail spojrzała na przyjaciółkę.- Chciałabyś tego?Joan milczała, bo nie wiedziała, co powiedzieć.Nie mogłazaprzeczyć, że pocałunek z Tristanem sprawił jej przyjemność.A na-wet więcej niż przyjemność.Jej zmysły stanęły w ogniu, a usta wciążtęskniły za dotykiem jego warg.W głębi duszy marzyła o jeszczebardziej intymnych pieszczotach, karmiąc się wspomnieniem jegosilnych dłoni na biodrach, kiedy otoczył ją ramionami.Gdyby chciał topowtórzyć, nie potrafiłaby mu odmówić, niezależnie od jegomotywów.Być obiektem takiego pożądania choć przez krótką chwilę -to była pokusa nie do odparcia.Ale czy lord Gburek mógłby się w niej zakochać? Nie potrafiła sobietego wyobrazić.Przecież on ciągle szukał nowych sposobów, by jąurazić, i przy każdym spotkaniu częstował ją nowymiimpertynencjami.Nie mogłaby poślubić kogoś, kto ciągle się z niąkłóci, uważa ją za nieatrakcyjną i zmusza do podporządkowania sięswojej woli.Poza tym, nawet gdyby w miarę pogłębiania sięznajomości Burkę okazał się milszy niż na początku, musiałabyprzekonać do niego swoją rodzinę.A matka wolałaby raczej zamknąćją w klasztorze, niż pozwolić, aby wyszła za kogoś takiego.- Nie - odpowiedziała wreszcie.- Więc radzę ci uważać - podsumowała Abigail i uśmiechnęła sięsmutno.- Chociaż wiem, że to niezbyt ekscytująca perspektywa.- Czy możemy już wracać do domu? Pani Townsend trochęprzegrzała się na słońcu.Wszystkie trzy podskoczyły na głos Jamesa, który podszedł do nich istanął za plecami Abigail.- Tak, oczywiście.- Penelope ujęła brata pod rękę i poprowadziła wstronę powozu.- Jak mogłeś zostawić Ołivię na słońcu, Jamie? Trzebabyło zatrzymać się w cieniu.Joan i Abigail szły za nimi, ignorując paplaninę Penelope.- Było ci cudownie, kiedy cię pocałował, prawda? - powiedziała cichoAbigail.- Wyczytałam to z twojej twarzy.Joan westchnęła, na poły z tęsknotą, na poły z żalem.- Tak - potwierdziła.- Uważam, że on pragnie to powtórzyć, skoro chciał się założyć, żenastępnym razem sprawi ci większą przyjemność.- Tylko się przekomarzał.- Jesteś pewna?Joan nie zdążyła odpowiedzieć, bo były już przy powozie.PanWeston właśnie podsadzał Penelope.Abigail, zamiast wsiąść zasiostrą, odwróciła się do przyjaciółki i szepnęła:- Rozsądnie jest strzec się skandalu.Ale nadzieja, że uczucia miłegosercu dżentelmena się pogłębią, wcale nie jest nierozsądna.- W przypadku tego dżentelmena każda nadzieja to oznaka nie tylkobraku rozsądku, ale wręcz głupoty - odparła Joan z gorzko-słodkimwestchnieniem i pomodliła się w duchu, żeby o tym pamiętać.15Tristan zsiadł z konia przed domem Bennetów przy South AudleyStreet.Miał nadzieję, że nie zabawi tu długo, i żałował tylko, że niezabrał ze sobą czegoś mocniejszego do picia.Dlaczego w ogóle przyjąłzaproszenie lady Courtenay na herbatkę? Przecież nie po to, abysprawić przyjemność Furii.Mógłby się założyć, że ona wolałaby jużnigdy go nie oglądać.I czemu zgodził się spełnić bezsensowną prośbę Benneta? Zajmij sięmoją siostrą", powiedział Douglas.Chryste Panie, równiedobrze mógłby kazać Tristanowi schwytać rozjuszonego dzika i po-jechać na nim wierzchem do Yorku.Chociaż nawet rozjuszony dzikbył mniej grozny niż siostra jego przyjaciela.Wygładził surdut i zastukał do drzwi.Im prędzej wejdzie i wypije tęherbatę, tym szybciej będzie mógł wyjść.Nie wolno mu reagować nażadne jej zaczepki, choćby najbardziej prowokujące
[ Pobierz całość w formacie PDF ]