[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Sam mam z tego wiele korzyści.W ich rodzinnym mieście Brian był wyrzutkiem.Tu, pośródzapierających dech w piersi kolorowych ciał, wyrzutkiem stała się ona.Gdy przekroczyli główną bramę, zatrzymała się i zaczęła rozglądaćoszołomiona, a wtedy on roześmiał się cicho i powiedział:- Witaj w moim świecie.Nigdy wcześniej nie widziała czegoś podobnego.Była obolała, spocona, wyczerpana, prawie głucha i bawiła sięnajlepiej w życiu.Widziała wszystkie możliwe rodzaje tatuaży (gdywspomniała o tym Brianowi, mruknął tylko: Nie, nie widziałaś"), każdykolor włosów, który mogła sobie wyobrazić, i takie, które wymykały sięjej pojęciu.Obserwowała bójki na pięści.Widziała, jak ochrona rzuca sięna chuliganów, przyciska ich do ziemi i wyprowadza poza teren.Pomogłakomuś przepłynąć ponad głowami tłumu i chyba złamała sobie przy tympalec.Widziała, jak całują się dwie dziewczyny.Potem jedna z nichpróbowała przekazać jej skręta, ale Brian odepchnął jej dłoń.Przez cały ten czas się nią opiekował, odpychał od niej luzakówchcących się zaprzyjaznić, posyłał grozne spojrzenia facetom, którzy sięna nią gapili lub - Boże, broń - próbowali jej dotknąć.Zespoły były wspaniałe.Połowy nie znała, entuzjazm ogarniał jednakwidownię za każdym razem, gdy na scenę wychodziła nowa grupa.Muzyka grzmiała z głośników nawet między występami, gdy tłumrzednął, bo ludzie szli po picie i jedzenie.Ilekroć jednak rozlegał sięnowy gitarowy riff, wszyscy wracali na miejsca, ściśnięci,rozentuzjazmowani, rozgorączkowani.Można było tylko poddać się temunigdy niekończącemu się przepływowi ciał, który odpychał i przyciągał.Myślała, że takie doświadczenie może wywołać w niej tylko panikę.Pomyliła się jednak, bo nie wzięła pod uwagę jednego zdumiewającegoczynnika.Pasowała tam.W morzu ludzi czuła się akceptowana.Wszyscybyli tu tylko w jednym celu, by zapomnieć na chwilę o problemach ipozwolić, żeby to muzyka stała się ich światem.Nikt jej nie znał, nikt niewiedział, skąd pochodziła ani co zrobiła.Po prostu ją lubili.A przez cały ten czas Brian był z nią, czuwał nad nią.Ilekroć na niegospojrzała, odpowiadał jej spojrzeniem i uśmiechał się lekko.Zapadł zmrok.Zlub na pewno się już skończył, cała rodzina jąwyklinała.W pewnym momencie zobaczyła, że Brian wyciąga z kieszenitelefon i serce podeszło jej do gardła.A jeśli do niego zadzwonią?Przecież po wydarzeniach poprzedniego wieczoru przyszłoby im to dogłowy, prawda? Zwłaszcza Michelle, która na pewno wciąż miała jegonumer.Brian tylko wyłączył telefon i wsunął go z powrotem do kieszeni.Nad ich głowami zebrały się deszczowe chmury, powietrze wypełniłosię elektrycznością, gdy tłum czekał na występ Kom.Stopy i łydki bolałyCandace niewyobrażalnie.Nagle zaczęła gorąco zazdrościć ludziommającym miejsca siedzące i dziewczynom, które przycupnęły na barkachswoich facetów.Nie ośmieliła się zapytać Briana, czy by jej na cośtakiego pozwolił.Doszła do wniosku, że jeśli przyjmujesz taką pozycję,tłum oczekuje, byś choć raz zadarła koszulkę.A o tym nie mogło byćmowy.Zwiatła zgasły, stadion pogrążył się w nieprzeniknionychciemnościach.Jedynym wyjątkiem była scena.Ryk tłumu byłogłuszający.Już miała do nich dołączyć, lecz głos uwiązł jej w gardle,gdy poczuła, że stojący za nią Brian otacza ją ramieniem w talii iprzyciska usta do jej ucha.- Zaraz zacznie się szaleństwo - ostrzegł ją, gdy tłum zafalował ipopchnął ich do przodu.Ucieszyła się, gdy ją do siebie przytulił.Niechciała go zgubić w ciemnościach.Nie miał na sobie koszuli.Zdjął ją już wcześniej i wcisnął za pasekdługich czarnych szortów.Gdy jego wilgotny nagi tors musnął jej plecy,miała ochotę jęknąć z rozkoszy.I mogłaby to nawet zrobić, bo i tak byjej nie usłyszał.Ogarnęło ją obezwładniające pragnienie, by się odwrócići go pocało-wać.Wyobraziła sobie, że ściąga bluzkę i pozwala ich ciałom otrzećsię o siebie.Nie mogła tego jednak zrobić i była to dla niej czysta tortura.Bas zagrzmiał nad morzem ludzi niczym piorun nad oceanem, tłumzafalował i ryknął w odpowiedzi.Była tak niska, że niewiele widziała,dostrzegała jednak od czasu do czasu kątem oka członków zespołu,których muzyka doprowadzała widownię do ekstazy.Brian pochylił nieco głowę i wtulił twarz w jej włosy.A może to tylkojej wyobraznia.Byli tak ściśnięci, że tmdno było powiedzieć.Jej oddechzaczął się jednak rwać.Jego ramiona były niczym stalowe obręcze, nie zostawiały nawetcentymetra przestrzeni między nimi.Odchyliła lekko głowę do tyłu, byoprzeć ją na muskularnym torsie Briana w nadziei, że się nie pomyliła, wnadziei, że.Och, tak.Przesunął wargi wzdłuż linii jej policzka.Zamknęła oczy izadrżała W jego uścisku.Jego usta zsunęły się niżej, na jej szyję, a jegopalce zatańczyły na pasku nagiej skóry na jej brzuchu.Drugą rękąprzyciągnął ją do siebie tak blisko, że pośladkami wbiła się w jego krocze.Był gorący, twardy i prężył się ku niej.Nadal jej pragnął.Słowo to nie oddawało jednak głębi tego, co onaczuła.Między jej nogami zebrała się wilgoć, jej uda zadygotały.Byłazdesperowana, obolała, obojętna na wszystkich i wszystko pozapragnieniem, by poczuć go w sobie.By oddać się mu całkowicie, bezhamulców.Koniec uciekania.Rozejrzała się szybko - wszyscy wpatrywali się w to, co się działo nascenie - i przesunęła jego rękę wyżej, pod bluzkę.Nawet w tym hałasieusłyszała jego jęk, poczuła jego oddech na szyi.Gdy jego palce natknęłysię na wilgotne ciało pod ubraniem, nie musiała go już ponaglać.Obiedłonie pięły się w górę, aż napotkały jej piersi.Uniosła twarz do nieba ipoczuła na policzku chłodną, pojedynczą kroplę deszczu.Czuła się tak wspaniale, że niemal nie dbała o to, czy ktoś na nichpatrzy.Jego palce pieściły ją powoli, koiły jej podniecenie, sprawiając, żejej piersi stały się ciężkie, a sutki stwardniały.Zdumiewało ją, jak reagujena niego każda część jej ciała.Piersi.Wnętrze ud.Jej usta wypełniły sięsmakiem pożądania.Jej ręce drżały, kolana osłabły.Czy była choć jednakczęść jej ciała, nad którą on nie panował?Przechylił jej głowę do pocałunku, jego wargi były gorące i wilgotne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]