[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Tak.Ty i twój niewiarygodny brak organizacji. Hm, też tak myślałam. Wpatruję się w jej plecy, czekając, aż zrozumie informację międzywierszami, ale radośnie zalewa kubki wodą i mlekiem. Przynajmniej na początku. Miesza herbatę istawia ją na stole, siadając na jednym z niepasujących do siebie krzeseł. Na początku?! Jej zdezorientowany wyraz twarzy mówi mi, że nie rozumie, o czym myślę.Możema kaca. Jesse je zabierał wyrzucam z siebie szybko, zanim zmienię zdanie i zachowam dla siebie tęinformację.Zdezorientowanie na jej twarzy zamienia się w gniew. Co robił?! Zabierał mi tabletki.Chce, żebym zaszła w ciążę.Z rozszerzonymi oczami i otwartymi ustami ostrożnie stawia kubek na stole. Powiedział ci to? Tak. Ciężko oddycham. Chociaż w sumie się domyślałam. Widziałaś, że je zabierał? Kiedy kupiłaś nowe i znowu je zgubiłaś? Nie myślałam trzezwo. Dlaczego do diabła to robił? Nie używaliście innych zabezpieczeń? Nie mówię pod nosem, przygotowując się na wykład na temat bezmyślności.Byłam nieostrożna,ale teraz winię Jessego za całą sytuację, nie tylko za zabieranie mi tabletek.Zgadza się, powinnam kazaćmu stosować zabezpieczenia, ale zapomniałam.Beznadziejna wymówka, ale tak było, ponieważ przeztego szalonego mężczyznę nie mogę jasno myśleć.Kate nadal wygląda na zaskoczoną, co mnie nie dziwi. Czyli wiedziałaś o wszystkim? Dlaczego nie przywołałaś go do porządku? Nigdy by się nie przyznał, Kate.Jest szalony oświadczam.Jednak podejrzewam, że tak naprawdęto ze mną jest coś nie tak.Jak mogłabym być tak głupia. Tylko jeśli chodzi o ciebie odpowiada Kate. Tak, tylko gdy chodzi o mnie. Biorę łyk herbaty.Obserwuje mnie, ale nic nie mówi.Musi miećjakieś przemyślenia. Dlaczego to zignorowałaś? pyta.Obawiałam się tego pytania, ale w pełni go oczekiwałam.Samasię nad tym zastanawiam. Nie mam pojęcia. Czuję się frustrowana.Nie mam żadnego przyzwoitego wytłumaczenia.Kate kręci głową, przez co czuję się jeszcze gorzej. Nie rozumiem cię i z całą pewnością nie rozumiem jego. Bał się, że odejdę od niego mówię cicho.To ma być moja wymówka za bycie zaślepioną? Wyszłaś za niego! Wybucha śmiechem. Cholera, Avo, co z nim nie tak? Wiem, że jest trochęszalony, ale. Trochę? prycham. No dobra, trochę to mało powiedziane, ale według mnie sposób, w jaki cię traktuje, jest uroczy.Tojak bardzo cię kocha, przejmuje się i cię chroni.Wszyscy widzimy, że zachowuje się niedorzecznie, aleprzecież nigdy wcześniej mu na nikim nie zależało.Ale kradzież twoich tabletek?! Nie sądziłam, że mnieczymś zaskoczy, jednak tym razem przeszedł siebie. Właśnie mówię z zamyśleniem, powoli mieszając herbatę. Czyli wiedziałaś i on wiedział, że wiedziałaś.Dlaczego w takim razie robisz teraz taką aferę? Bo może mu się udało.Kate niemal zachłysnęła się herbatą. Jesteś w ciąży?Jej słowa powodują, że znów czuję ścisk w gardle i zanim zdołam pomyśleć o kontrolowaniu się, łzyzaczynają spływać mi po policzkach.Odstawiam herbatę na blat, chowam twarz w dłoniach i zaczynampłakać. O cholera! Kate natychmiast odsuwa krzesło i podbiega do mnie, żeby mnie objąć.Uspokaja mnie,szepcząc do ucha, jakbym była dzieckiem, które przewróciło się i otarło kolano.Nieoczekiwaniezaczynam się czuć głupio.Naprawdę głupio.Głupio mi, ponieważ tak długo ignorowałam swojepodejrzenia.ponieważ wcześniej nie zrozumiałam, co się dzieje i ponieważ pozwoliłam Jessemu, żebyodwracał moją uwagę od swoich poczynań. Jutro powinnam dostać okres.Wiem, że nic z tego nie będzie.Jesse też to wie. Pociągam nosem, aKate pospiesznie podchodzi do szafek. Ignorowałam to, co tylko rozzłościło Jessego, ale nie jestem na togotowa, Kate.Teraz sama jestem wściekła na siebie i jeszcze bardziej wkurzona na niego.Czasami celowoignoruję niektóre rzeczy, ale to co się wydarzyło, to coś zupełnie innego.Nie mogę mu na to pozwolić.Kate podaje mi chusteczkę, w którą wycieram nos, i siada obok mnie. Całkowicie się z tobą zgadzam mówi stanowczo.Nie mogę uwierzyć, jaką ulgę czuję, kiedy jąsłyszę.Wiem, że bardzo lubi Jessego i że zazwyczaj nic ją nie martwi, nawet zaborcze zachowanie mojegomęża, lecz ta wiadomość ją zszokowała, co mnie cieszy. Co masz zamiar zrobić? pyta. Wezmiesz gona przetrzymanie? Myślę o aborcji. Szczęka Kate opada na stół.Nie pomaga mi. Kate, wyobrażasz sobie, jak będziesię zachowywał? Już mnie kontroluje, co do pewnego stopnia lubię, ale ciąża?!Wysuwa podbródek. O Boże, Avo.Przez ciebie trafi do wariatkowa. To mnie nie powstrzyma cicho odpowiadam.Wiem, jak zareaguje na aborcję, ale w ogóle niemyślał, jak jego działania wpłyną na mnie.Nie jestem na to gotowa, a Jesse ani chwilę się nie zastanowił,jak mogę się poczuć. Mam pracę.Mam dwadzieścia sześć lat.Nie chcę dziecka, Kate. Nie wiem, co odpowiedzieć. Po prostu powiedz, że postępuję właściwie.Lekko kręci głową.Wpatruję się błagalnie w jej niebieskie oczy.Potrzebuję, żeby mnie zrozumiała. Okej mówi niechętnie.Wiem, że tak nie myśli, ale jej dobre chęci wystarczają mi.Czuję sięwystarczająco winna, chociaż wiem, że nie powinnam.Muszę odzyskać kontrolę.Nie widzęinnego wyjścia.Nie mogę mieć dziecka. Dziękuję szepczę.Podnoszę kubek herbaty i biorę nerwowy łyk.Rozdział 8Jest poniedziałek.Budzę się wraz ze wschodzącym słońcem i natychmiast idę do łazienki, żebysprawdzić, czy dostałam okres.Oczywiście bielizna jest czysta i sucha, więc siadam i zaczynam cichopłakać.Mogłabym poczekać jeszcze kilka dni, ale okres zawsze dostawałam na czas, więc opózniałabymjedynie to, co nieuchronne.Muszę zobaczyć się z doktor Monroe.Wychodzę ze stacji metra Green Park na Piccadilly i przez kilka chwil wchłaniam gorączkowypośpiech otaczających mnie przechodniów.Tęsknię za chaosem metra.Idę pieszo do pracy.Mijają mnieprzechodnie i krzyczące, głównie do telefonów, głosy.Hałas wraz z piskiem hamujących samochodów iautobusów, dzwięk klaksonów i dzwonienie rowerzystów przywołuje uśmiech na mojej twarzy, dopókinie zostanę szturchnięta w plecy i wyśmiana za tamowanie ruchu pieszych.Natychmiast wracam dorzeczywistości i zaczynam iść w stronę Berkeley Square. Dzień dobry, kwiatuszku. Potężne ciało Patricka zbliża się do mojego biurka.Siadam na krześle iodwracam się do niego. Dzień dobry mówię z udawaną radością.Siada na moim biurku, powodując zwyczajowy pisk drewna.Jak zawsze jestem spięta, któregoś dniabiurko nie wytrzyma. Jak się czuje przepiękna panna młoda? Z czułością dotyka mojego policzka i mruga
[ Pobierz całość w formacie PDF ]