[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kierowcąjest wiekowy staruszek,który ledwie widzi cokolwiek znad kierownicy i wygląda jakbybalansował na stercie poduszek.Mijając mnie, macha wesoło ręką,ja też mu macham.Na nieszczęście w ręce, którą macham, trzymam butelkę; skutek jest taki, że wnętrze samochodu ocieka wodą, a moje spodnie wyglądają, jakby przydarzył mi się bardzo nieprzyjemny wypadek.Kiedy jednak udaje mi się zmienić spodnie, rzeczywiście czuję się bardziej uspokojona niż zwykle.Postanawiam sprawdzić, czy zadziała to również na Charliego, który twierdzi, że nie jestzmęczony, odmawia kąpieli i chce jeszcze posiedzieć i pograćw wojnę.Nienawidzę grać w wojnę.Myślę, że powinna się raczejnazywać „szamotanina".Masuję Charliemu nogi, co bardzo musię podoba; błaga mnie, żeby pomasować mu również plecy.Rozkładam więc ręcznik na moim łóżku, Charlie kładzie się na nim i zaczynam masować mu plecy.Zasypiamy oboje.Budzę się o dziesiątej i stwierdzam, że cały olejek, co do kropelki, wylał się z butelki i że jest nim przesiąknięta cala kołdra.Sprawdzam automatyczną sekretarkę, na której znajduję sześć wiadomości.Wszystkie dotycząjutrzejszej pracy.Postanawiam się wykąpać.Woda jest bardzo gorąca i cala łazienka wypełnia się parą.Ostrożnie wchodzę do wanny i rozpieram się wygodnie, nastawionana długie, miłe moczenie.Podziwiam świeżo pomalowane kafelki,kiedy nagle uświadamiam sobie, że nowa farba spływa powoli i zbiera się w żółtych kałużach na brzegu wanny, a w końcu zaczyna ściekać do wody.Wyskakuję z kąpieli i zaczynam gorączkowo wycierać farbę.Dwie ściereczki później orientuję się, że potrzebuję porządnej szmaty, idę po nią do kuchni, zostawiając żółte ślady na całym dywanie.Przez kolejne, potworne pół godziny w ruch idzie rozpuszczalnik, gumowe rękawice, płyn do czyszczenia dywanów i ogromny zasób przekleństw.Łazienka zostaje w końcu przywrócona do swojego zwykłego koloru, ale potrzebuję jeszcze zmywacza do paznokci, by usunąć plamy farby ze stóp, a butelka jest prawie pusta.Podeszwy moich stóp pozostają więc bladożółte.Już nigdy w życiu nie pomaluję kafelków.Nie ma mowy.Padam do łóżka kompletnie roztrzęsiona i budzę się chwilępóźniej (choć to znów tylko złudzenie), słysząc wchodzącą Ednę.Ubieram się na paluszkach i udaje mi się wyjść, nie budząc Charliego.Do studia docieram wcześnie, by skontrolować ostateczne wykończenie zbudowanego wczoraj planu filmowego, przedstawiającego kuchnię.Muszę sprawdzić, czy ludzie od scenografii nie natrafili na jakiś niespodziewany problem, który trzeba będzierozwiązać, zanim zostanie ustawione oświetlenie.Barney ma sięzjawić około dziesiątej i wpadnie w furię, jeśli wszystko nie będzie gotowe.Plan wygląda nieźle, z wyjątkiem jednego kredensu, który postawili w kompletnie nieodpowiednim miejscu.Mówięszczerze, co o tym myślę i odmawiam zapłacenia choćby groszaekstra za przestawienie kredensu tam, gdzie powinien być.Ruszają w końcu z ociąganiem, mamrocząc coś pod nosem, i przesuwa-jąkredens na właściwe miejsce.Po planie zaczyna się plątać oświetleniowiec.Zjawia się również aktor i wyznaje, że tak naprawdę nie cierpi owsianki - chce mu się od niej rzygać - i ma nadzieję, żenie będzie musiał jej jeść.Szkoda, że nie wspomniał o tym nacastingu, jako że cale dzisiejsze zdjęcia koncentrują się wokół niego, siedzącego przy stole i zajadającego z miski pyszną, gorącą owsiankę.Oczywiście tak naprawdę nie musi pochłonąć całychmisek tego świństwa, ale i tak nie będzie łatwo, jeśli na sam widokzbiera mu się na wymioty.Przychodzi reszta ekipy i zaczyna się wygłupiać, aż w końcupojawia się Barney.Jak zwykle w nieskończoność wytrząsa sięnad scenografią, po czym dostaje kompletnego świra z powodukubka na mleko, odrzucając ten, który wybrał wcześniej.Wiedziałam, że tak zrobi i jestem bardzo zadowolona z siebie, bo przyniosłam wszystkie pozostałe modele, choć sam powiedział, że to strata czasu.Moje zadowolenie szybko się jednak rozwiewa, kiedy Barney oznajmia, że wszystkie kubki sądo bani, a poza tym rybaki tak nie miałby kubka z białej porcelany, każdy idiota to wie.Wygląda na to, że będę musiała wsadzić kogoś do taksówki i posłać do HeaFs po nową kolekcję.Usiłuję skłonić Barneya, żeby podzielił się ze mną swoją wizją rybackiego kubka, kiedy nagle natacy z kawą zafundowaną przez studio zauważa stary, wyszczerbiony niebieski kubek w paski.Stwierdza, że ten jest idealny.Chwała Panu.Pokój zostaje przywrócony.Podczas kubkowego kryzysu ekipa zdążyła się znudzić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]