[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To nie jest rzeczą podobną, to nie jest uniesienie w istocie natu-ralne powie niejeden może.Ach, zaręczam też, że dla przyjaciela je-dynego, że dla najdroższych węzłów, dla brata nawet i sam LudomirNASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG137nie byłby przedsięwziął uczynić tej okropnej ofiary.Ale, niestety, jemubrat życie był winien i dusza jego szlachetna, w pierwszym zapaleuniesiona, nie pojmowała, jak by szczęście mógł wyrwać temu, które-mu życie uratował.Przy tym też rozumiał się być od Malwiny zapo-mnianym i bojąc się, aby zjawienie jego nie było przeszkodą i do jejszczęścia, te tak święte dla niego przyczyny przywiodły go do uczynie-nia w tajemnicy myśli swoich tej popędliwej z siebie ofiary.Wtrąciw-szy więc nazad w głąb serca swego uczucia najboleśniejsze starał sięokazać radość bratu i dziadowi, gdy w istocie najokropniejszy smutekciężył na jogo duszy i malował mu przyszłość jego bez porównaniaczarniejszą, niżeli przeszłość kiedykolwiek bywała.Stan zdrowia Ludomira, słaby i tak niedawno nawet niebezpieczny,pomagał mu do ukrycia smutku wewnętrznego, bo doktor największąrozkazawszy mu spokojność, Ludomir użył tego pozoru, by nie wcho-dzić w szczegóły zdarzeń jego się tyczących, gdy z dziadem i bratemrozmawiał, odkładając to do czasu zupełnego ozdrowienia, i pod tymsamym pozorem nic przeniósł się do Krzewina, tylko został jeszcze nakępnym folwarku, ustawnie miotany chęcią i obawą postrzeżenia tejMalwiny, której myśląc odstąpić czuł, że ją kocha bardziej jak kiedy-kolwiek.Ale wróćmy się i my do niej, myśmy także raptownie odstąpili, zo-stawiwszy ją na drugiej stronie domu zemdloną na ręku ciotki i niewiedzącą o ważnych odmianach, które były nastąpiły i o których sio-stra i ciotka uwiadomiły ją dopiero, jak zupełnie do siebie przyszła.Zrazu nie była w stanie pojęcia, co te wierne przyjaciółki jej mówi-ły, ani w możności rozplątania tłumu myśli, wspomnień, domysłów,uczuć, które razem cisnęły się do jej serca i mięszały się w jej głowie.Ale skoro nieład tych marzeń uspokoił się nieco i zwykły że tak rzekę porządek w umyśle jej nastąpił, radosna nadzieja ze wszystkimiswymi czarującymi wdziękami opanowała jej duszę i tłumacząc sobieponiekąd tajemnice i zmartwienia, które w zeszłym roku tak boleśnie jąmęczyły, przyszłe teraz lata przewidywała najprzyjemniejszymi oży-wione farbami.Ale pomieszanie jakieś (któremu przyczyny wyraznejdać by nie mogła, lecz które dlatego nie mniej mocy miało nad jej dzia-łaniem) oddaliło ją od chęci widzenia w ten moment Zdzisława lub któ-rego z jego wnuków i spokojniejszą będąc o zdrowie Ludomira, o po-lepszeniu którego ją zapewniali, kazała więc Zdzisławowi oświadczyć,że nie chcąc przerywać szczęśliwych chwil, których w tak niespodzia-nym odzyskaniu wnuka używać musi, i sama słabą jeszcze się czując,NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG138wraca z ciotką i siostrą do Krzewina, gdzie, jak tylko stan zdrowiamłodego księcia nic będzie temu na przeszkodzie, spodziewa się, żezechce jakiś czas zabawić i przy świeżo odzyskanej familii po trudachwojennych odpocząć.Co powiedziawszy Malwina, nie czekając odpo-wiedzi, przez sad, co był za domem, wymknęła się i nie spotkawszynikogo z siostrą i ciotką do Krzewina wróciła.Grzeczne oświadczenie Malwiny w zaproszeniu do domu swojegodrugiego wnuka Zdzisław z wdzięcznością odebrał.Młody książęMelsztyński, jedynie odzyskaniem brata zajęty i przy tym ze zwykłąlekkością swoją biorąc zdarzenia codzienne, nie bardzo się zatrzymałnad postępkiem Malwiny.Ale Ludomir za to, który w każdym krokuMalwiny szczęście lub niedolę swoją znajdował, w raptownym jejodejściu do Krzewina rozumiał, iż postrzega nowy dowód zmiany jejwzględem niego, i tym bardziej, choć z męką najboleśniejszą, ugrun-tował się w przedsięwzięciu odstąpienia wszelkich o nią zabiegów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]