[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Oczywiście, zostałazaproszona i przysłała piękny prezent. Ale nie przyszła? Nie.Była chora. Na co chora? Doprawdy, panie Blackshear, nie wiem na co.I nic mnie to nieobchodziło.Nawet nie chciałam, żeby przychodziła.Tą swoją ponurą minąmogłaby zepsuć całą uroczystość.Blacksheara rozbawiła w duchu ta ironia: Helen mogła zepsuć ślub, aleVerna zepsuła małżeństwo. Poza tym  ciągnęła Verna  ona i Evie nie były już wtedy najlepszymiprzyjaciółkami, ledwo się widywały.Nie miały ze sobą wiele wspólnego,nawet jak jeszcze chodziły razem do szkoły.Evie była trochę młodsza i miałazupełnie inne usposobienie, lubiła zabawę i śmiech. Widziała ją pani dziś po południu. Tak. I cały czas tak lubi zabawę i śmiech? Nie za bardzo.Zerwanie związku zostawiło na niej ślad.Na naswszystkich.Ja chciałam wnuków.Drugi drink wrócił Vernie rumieńce i sprawił, że jej oczy wyglądały jak ulalki, jak niebieskie szklane kulki. Tak, chciałam wnuków.Nic w życiu już mi nie pozostało.Nic.78RcLT  Ma pani Helen.Myślę, że obie osiągnęłyście etap, na którympotrzebujecie się nawzajem. Nie będziemy już o tym dyskutować. Dobrze. Nie chcę żadnych rad.Nie cierpię rad.Nie potrzebuję ich. Więc czego pani potrzebuje? Pieniędzy.Tylko pieniędzy. Dawniej pieniądze też pani zbytnio nie pomogły.A teraz nie pomagająHelen.Umożliwiają jej folgowanie swoim neurozom, a powinny przecieżpomóc jej coś z tym zrobić. Czemu mi pan o tym mówi? To, moim zdaniem, naturalne, że pani mówię.Jest pani w końcu jejmatką. Nie czuję się jak jej matka.Nigdy się tak nie czułam, nawet jak byłamalutka.Powinien ją pan wtedy zobaczyć, najpaskudniejsze dziecko naświecie.Nie mogłam uwierzyć, że to moje dziecko.Czułam się oszukana. Jeśli przykłada pani wartość do niewłaściwych rzeczy, zawsze będziesię pani czuła oszukana.Podniosła prawą pięść i zrobiła krok do przodu, jakby chciała go za-atakować.Blackshear podniósł się. Chciała pani, żebym był niegrzeczny. Teraz chcę, żeby pan wyszedł i zostawił mnie w spokoju. Dobrze.Pójdę.Przepraszam, jeśli wyprowadziłem panią z równowagi.Ręce opadły jej gwałtownie i, z westchnieniem, odwróciła się. To japowinnam przepraszać.Miałam.to był zły dzień.79RcLT  Dobranoc, pani Clarvoe. Dobranoc.A jak zobaczy się pan z Helen, proszę jej powiedzieć.proszę ją ode mnie pozdrowić. Dobrze. Dobranoc.Jak tylko wyszedł, Verna poszła na górę, do pokoju Douglasa, wspierającsię mocno na poręczy.Muszę być stanowcza, pomyślała.Musimy dojść dojakiegoś porozumienia.Drzwi sypialni stały otworem. Dougie, powinniśmy o czymś.Dougie?Przebrał się, jak mu kazała  frotowy szlafrok i mokasyny z koralikami,które miał na sobie wcześniej, teraz leżały na podłodze, przy łóżku.Zamiastzejść i przywitać się z Blackshearem, wyszedł z domu. Dougie  powiedziała znowu, ale już bez nadziei.Wiedziała, że go niema, mogła to sobie nawet wyobrazić: Douglas schodzi po schodach, staje poddrzwiami pokoju, nasłuchuje, słyszy swoje imię: Czy pan myśli, że zDouglasem jest coś nie tak, panie Blackshear?Odwróciła się i sztywno ruszyła w kierunku schodów.Idąc przez pustydom, odniosła wrażenie, że od tej pory już zawsze będzie pusty, że dzisiajskończyło się coś nie tylko dla niej, ale i dla Douglasa, który uciekł z pełnątego świadomością.Nie mogę zachowywać się tak głupio i histerycznie  pomyślała,przyciskając pięści do ust.To jasne, że Dougie wróci.Wyszedł tylko popapierosy.Albo na spacer.Taki piękny wieczór.On lubi spacerować nocą inadawać imiona gwiazdom.80RcLT W przedpokoju zaczął dzwonić telefon.Była tak pewna, że dzwoniDouglas, że gdy podniosła słuchawkę, imię to samo pojawiło się na jej ustach. Douglas.Gdzie jes.? Czy to dom państwa Clarvoe?Glos był cichy i stłumiony, więc Verna pomyślała, że to Douglas jakzwykle robi sobie dowcipy i mówi przez chusteczkę, żeby nie można było gopoznać. Gdzieś ty zniknął? Pan Blackshear miał właśnie. Nie ma tu Douglasa, pani Clarvoe.To ja, Evie. Evie? Co za zbieg okoliczności.Właśnie o tobie rozmawiałam. Z kim? Ze znajomym, panem Blackshearem. I mówiliście o mnie coś miłego? Oczywiście, że tak. Zawahała się. Pozdrowiłam też od ciebieDouglasa.Bardzo się ucieszył. Naprawdę? On.on pragnąłby się z tobą zobaczyć. Naprawdę? Powiedział, że może byś wpadła kiedyś do nas, porozmawialibyśmy ostarych czasach. Nie chcę rozmawiać o starych czasach. Masz dziwny głos, Evie.Coś się stało? Nie, nic.Dzwonię, bo chciałam pani o czymś powiedzieć. O czym? O Douglasie.Wiem, że martwi się pani o niego.Nie wie pani, co z nimnie tak.Chciałabym pani pomóc.Zawsze była pani dla mnie taka dobra, terazsię odwdzięczę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.keep.pl
  • Strona pocz±tkowa
  • Weis Margaret, Hickman Tracy Kroniki Smoczej Lancy 03 Smoki wiosennego œwitu
  • Legends of the Outback 04 Way Margaret Naszyjnik Cecylii
  • Mitchell Margaret Przeminęło z wiatrem tom 1
  • Mitchell Margaret PRZEMINELO Z WIATREM 1
  • MARGARET ATWOOD Oryks i Derkacz
  • Way Margaret Tajemnicza nieznajoma
  • Way Margaret Nowa gwiazda
  • Starks Margaret W oczekiwaniu na szczęœcie
  • Way Margaret Zbuntowany dziedzic
  • § McPhee Margaret Przewrotna gra
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nowe.htw.pl