[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To człowiek bez wiary i sumienia, nie szanujący tego, co prawe.To przedewszystkim mam mu do zarzucenia - powiedział.- On ma swoją wiarę i z pewnością ma też sumienie.- Gdyby miał sumienie, to nie ożeniłby się z Fioną, wiedząc, że nie może jejzapewnić takich warunków, jakich miała prawo oczekiwać.- To był wybór nie tylko jego, ale i Fiony.Znała jego pozycję, nie ukrywałtego przed nią.Nie musiała wychodzić za niego.Ojciec przyjrzał mi się uważnie.- Nie musiała? Mały Piotr urodził się szybko po ich ślubie, prawda?Popatrzyłam na ojca.- I ty w to wierzysz?- Wszyscy tutaj w to wierzą.I wiedz, że był to wielki szok dla jej ojca,zwłaszcza że stało się to tak szybko po śmierci jego żony.- No cóż, ja nie wierzę, aby tak było.A jeśli jej ojciec rozpowiedział takąhistorię i pozwolił, by o tym plotkowano? To znaczy, że był gorszy niż myślałam.Oni nigdy nie pobieraliby się w takim pośpiechu, a być może nie pobraliby się wogóle, gdyby Fionie nie groził związek z człowiekiem, którego nie kochała.- Duncan Reddie był wspaniałym człowiekiem i wypełniał obowiązki wobec swojejcórki i reszty rodziny.- Nikt nie ma obowiązku narzucać innym swojej woli, nie licząc się z cudzymipragnieniami.Nawet rodzice.Ojciec popatrzył na mnie w milczeniu.- To samo myślałaś o mnie, prawda? - Cóż, sądzę, że dorosłam już do tego, aby samodzielnie decydować o swoim losie- powiedziałam wolno.- Każde z nas patrzy na świat inaczej, ale zaczynamrozumieć, dlaczego nigdy nie miałeś zaufania do Marka.Ojciec przez dłuższy czas nic nie mówił, a po chwili podszedł i usiadł obokmnie.- Prawdopodobnie wróci teraz do Anglii, prawda? - zapytał, patrząc na mnieuważnie.- Tak.Sądzę, że wyjedzie do Londynu.- A co ty zrobisz?- Też wyjadę do Londynu.Znajdę sobie tam pracę do czasu, gdy będziemy moglisię pobrać.- Czy jesteś pewna, moje dziecko, że robisz dobrze? - zapytał mnie z niepokojemw głosie.- Tak, ojcze, jestem całkowicie pewna - powiedziałam stanowczo.- Cóż, on nigdy mi się nie podobał i nie zamierzam teraz udawać, że jestinaczej - powiedział.- Nie jest człowiekiem, za jakiego chciałbym, żebyśwyszła.Wolałbym, żeby to był ktoś w twoim wieku i, oczywiście, nie rozwodnik.Tak naprawdę, to chciałbym, aby był to po prostu ktoś inny.Przypuszczam jednak,że tracę tylko czas, mówiąc ci to.Podszedł do mnie i popatrzył poważnie.- Wciąż uważam, że popełniasz błąd, wychodząc za niego.Nie będę się jednakwięcej wtrącał.Jeżeli uważasz, że będziesz z nim szczęśliwa, nie stanę wam nadrodze.Bóg wie, jak bardzo skrzywdziłem już tego człowieka.Ale upewnij się,dobrze się najpierw upewnij.- Będę miała na to dużo czasu.Upłynie go trochę, zanim on będzie chciałpomyśleć o małżeństwie.- Londyn jest bardzo daleko - powiedział smutno.- Jeżeli tam pojedziesz,utracę cię i nigdy więcej nie zobaczę.- Ależ ojcze, zobaczysz mnie - zawołałam.- Na pewno przyjadę.Spojrzał smutno.- Dlaczego nie wybrałaś kogoś, kto nie zabierałby ciebie tak daleko? Czy wwiosce nie było odpowiedniego dla ciebie chłopaka?- Nie, nie było.A ja i tak wyjechałabym, zawsze chciałam to zrobić.Ale co tybędziesz robił, ojcze? - zapytałam go.- Czy wrócisz na wyspę? Twoja praca dużodla ciebie znaczy, prawda?- Jeszcze nie wiem - powiedział wolno.- Zajdą tam na pewno duże zmiany.Trzebabędzie poczekać i zobaczyć.Jeśli nie tam, to gdzie indziej, ale będę pracował.Nie mogłam powstrzymać się od uśmiechu, gdyż teraz wyglądał zupełnie tak, jakdawniej.Stanęłam obok niego, objęłam rękoma za szyję i przytuliłam.- Zawsze będziesz miał Jenny blisko siebie, nawet kiedy już wyjdzie za mąż -powiedziałam.- A ja przyjadę do domu na jej wesele.- Tak, przyjedziesz, moje dziecko - powiedział, przytrzymując mnie chwilę przysobie.- Będziesz potrzebowała trochę świeżego powietrza.Rozdział XVIIIKiedy wróciłam na wyspę, byłam w dużo lepszym nastroju.Wyjazd do domu przyniósłukojenie i napełnił nową siłą, chociaż wcale się tego nie spodziewałam.Odszukałam panią Willis.- Widzę, że czujesz się lepiej.A co z twoim ojcem? - zapytała.Powiedziałam jej, że już prawie wrócił do równowagi i zapytałam o Marka.Zawahała się.- Pakuje się - powiedziała, obserwując, jak przyjmę tę wiadomość.- Naprawdędobrze, że już jesteś, bo on chyba chce wyjechać.Jeszcze dzisiaj
[ Pobierz całość w formacie PDF ]